Francja i Rosja podpisały podczas szczytu rosyjsko-niemiecko-francuskiego w Compiegne pod Paryżem umowy w dziedzinie transportu i lotnictwa o wartości 10 miliardów dolarów.
Prezydent Rosji Władimir Putin zapewnił w sobotę w Compiegne, że ambicje ekonomiczne Rosji i jej potęga jako dostawcy surowców energetycznych nie są zagrożeniem dla jej europejskich partnerów.
- Zamierzamy wypełnić wszystkie zobowiązania wobec naszych europejskich partnerów, jeśli chodzi o dostawy surowców energetycznych - oświadczył Putin na wspólnej z kanclerzem Niemiec i prezydentem Francji konferencji prasowej. - Zasoby gazu w złożu Sztokmanowskim na północy Rosji, obliczane na 25 do 45 miliardów metrów sześciennych zagwarantują 50 do 70 lat dostaw dla Europy - zapewniał Putin.
Merkel podkreśliła na konferencji, że współpraca rosyjsko-europejska "powinna być oparta na założeniu, iż obie strony są godnymi zaufania partnerami", bo tylko wówczas przyniesie korzyści wszystkim.
Jacques Chirac, Angela Merkel i Władimir Putin mają dość zbliżone stanowiska w najważniejszych kwestiach polityki międzynarodowej. Trzy kraje zamierzają wspólnie działać na rzecz przestrzegania przez Iran traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Więcej rozbieżności może być w kwestiach ekonomicznych. Putin chciałby zwiększyć udział kapitału rosyjskiego w firmie lotniczej EADS, produkującej między innymi Airbusy. Na to nie chcą się zgodzić ani Niemcy, ani Francuzi, którzy wolą zachować kontrolę na tym koncernem. Putin powiedział, że Rosja jest zainteresowana współpracą w dziedzinie przemysłu lotniczego z Francją i Niemcami, zapewniając zarazem, że za zakupieniem przez rosyjski bank publiczny Wniesztorgbank 5,02 proc. akcji koncernu EADS, produkującego m.in. Airbusy, nie kryje się agresja gospodarcza.
DA, PAP, IAR