Niedawno brytyjski gigant Marks & Spencer ogłosił rezygnację z prowadzenia biznesu nad Wisłą. Tłumaczył, że po analizie możliwości polskiego rynku i osiąganych tu przez spółkę wyników uznał, że działalność jest nie do utrzymania. Nie powodzi się jednak nie tylko sieciom sklepów stacjonarnych, obciążonych m.in. kosztami wynajmowania dużych powierzchni. Z Polski znika znany francuski e-sklep z obuwiem — Sarenza. Marka, która ma 200 mln EUR obrotów i jest obecna poza Francją w 27 krajach, do których trafia ponad połowa sprzedawanych produktów, u nas sobie nie poradziła. Wczoraj rano do klientów trafił newsletter z informacją o zamknięciu sprzedaży w Polsce. „Wszystko dobre, co się dobrze kończy… Nasza przygoda z modą, butami i torebkami dobiega końca (…) nasza ekipa pozostaje na miejscu, aby zagwarantować Wam sprawne dostarczenie ostatnich zamówień, rozpatrzenie wszystkich zwrotów (i związanych z nimi zwrotów pieniędzy) oraz ewentualnych reklamacji (…)” – czytamy w oświadczeniu firmy. Jeszcze latem Stéphane Treppoz, prezes Sarenzy, mówiło inwestycjach w aplikację mobilną polskiego sklepu, o trendach i przyszłości e-commerce. Wczoraj spółka nie odpowiedziała na nasze pytania.
W opublikowanym pożegnaniu wspomina jednak o „powrocie w innej wersji”. Do Polski Sarenza zawitała w 2012 r. Dwa lata później na przyspieszenie międzynarodowej ekspansji pozyskała 74 mln EUR od inwestorów, a w 2015 r. przeprowadziła pierwszą kampanię reklamową nad Wisłą. Podsumowując globalne wyniki finansowe za 2015 r., mówiła o potrojeniu sprzedaży w ciągu trzech lat. Szczyciła się szeroką ofertą i specjalizacją — skoncentrowała się na butach i akcesoriach, a w tych pierwszych klienci mogli wybierać spośród 55 tys. modeli. We Francji znana jest również z… krajowego pucharu w biegu na szpilkach, który zainicjowała w 2008 r. © Ⓟ
15 mln Taką zaplanowaną liczbą sprzedanych produktów Sarenza chwaliła się w tym roku…
15 proc. ...a taką średnią dynamiką sprzedaży cieszyła się od 2007 r.