Francuski Carrefour, który ma ponad 9,7 tys. sklepów w 33 krajach na świecie, od kilku lat boryka się z problemami z rentownością. Na rodzimym rynku stawiał na rozwój hipermarketów pod marką Planet. W Grecji czy Singapurze pozamykał sklepy na cztery spusty. Tymczasem nad Wisłą chce urosnąć dzięki właścicielom małych i średnich sklepów, mającym problemy z samodzielnym przetrwaniem na handlowym rynku. Sieć prowadzi dziś w Polsce ponad 250 franczyzowych placówek pod szyldem Carrefour Express.
— Na rynku tradycyjnych sklepów coraz trudniej jest prowadzić biznes samodzielnie, bez wsparcia dużego partnera, a „miękkie” systemy franczyzowe, ograniczające się często do zawieszenia na sklepie nowego szyldu i odbierania zamówień, nie rozwiązują głównego problemu, czyli odpływu klientów. Osiedlowe sklepy mają często źle dopasowany asortyment i utrzymują się głównie ze sprzedaży alkoholu, papierosów, chipsów i napojów — uważa Francois Vincent, członek zarządu i dyrektor ds. rozwoju franczyzy w polskim Carrefourze.
Tymczasem, zdaniem francuskiego menedżera, w Polsce klienci chodzą do małych, osiedlowych sklepów z trzech powodów: w poszukiwaniu świeżych produktów (wędlin czy nabiału), by uzupełnić duże zakupy w hipermarkecie albo awaryjnie — gdy brakuje im pojedynczych produktów, np. higienicznych.
— Cena gra mniejszą rolę, ważniejsza jest bliskość sklepu i odpowiednie produkty na półkach. My dajemy partnerom do dyspozycji 4,5 tys. produktów — w tym 600 marki własnej, zachęcamy też do korzystania z regionalnych dostawców — mówi Francois Vincent.
Carrefour w Polsce działa od 1997 r. Ma ponad 500 sklepów, z czego około połowa działa we franczyzie.
— Przez pierwsze lata w Polsce nie rozwijaliśmy franczyzy, ale teraz — gdy marka jest rozpoznawalna — chcemy w ciągu kilku lat dojść do progu 2 tys. sklepów franczyzowych. Do końca tego roku w sieci Carrefour Express powinno być nawet 330 placówek. Plan na przyszły rok zakłada przyłączenie kolejnych 250 sklepów — zapowiada Francois Vincent.
Dyrektor ds. rozwoju franczyzy dodaje, że sieć szuka placówek o powierzchni od 50 do 500 mkw. — tak w dużych miastach, jak i miejscowościach liczących kilka tysięcy mieszkańców. Najwięcej jest sklepów mających 100-200 mkw. Dziś dostawy do nich zapewniają magazyny centralne w Piotrkowie Trybunalskim i Tomaszowie Mazowieckim. Przedstawiciele sieci zapowiadają jednak „adaptację logistyki” wraz z rozwojem sieci i nie wykluczają otwierania kolejnych centrów dystrybucyjnych.
— Będziemy chcieli uruchamiać placówki pod naszym szyldem w całym kraju — mówi Francois Vincent.
OKIEM EKSPERTA
Łatwo nie będzie
ADAM WROCZYŃSKI
dyrektor ds. projektów Akademia Rozwoju Systemów Sieciowych
Budowa sieci franczyzowej w takim albo jeszcze szybszym tempie jest możliwa, czego dowodzi tworzona przez Eurocash sieć ABC (prawie 5 tys. sklepów) czy rozwijane przez Makro Odido (1300 sklepów przyłączonych w półtora roku), ale tylko we franczyzie „miękkiej”, gdy prowadzący sklepy mogą swobodnie wybierać dostawców. Carrefour w swoim koncepcie ma „twarde” elementy i przy ich zachowaniu o taką dynamikę będzie trudno. Dodatkowo Francuzi, przyzwyczajeni do hiper — i supermarketów, muszą zdobyć doświadczenie w prowadzeniu tak małych, wymagających innego podejścia sklepów.