Francuzi zabiegają o polski atom

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2024-01-30 20:00

Po Koreańczykach zawitali w Warszawie Francuzi. Philippe Crouzet, wysoki przedstawiciel francuskiego rządu ds. współpracy atomowej, zabiega o tzw. drugą lokalizację i podkreśla europejskie aspekty oferty EDF.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co Philippe Crouzet chciał przekazać polskim władzom
  • jak przekonuje do atomowego sojuszu z Francją
  • jak wyjaśnia inwestycyjny poślizg w Wielkiej Brytanii
  • ile polskich firm pracuje już dla EDF
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W kwestiach związanych z planowaną w Polsce budową elektrowni atomowej przedstawiciele rządu Donalda Tuska wypowiadają się na razie ostrożnie, ale pozytywnie. Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska, zapowiada wprawdzie audyt projektu odziedziczonego po poprzednikach, ale taki, który nie spowolni realizacji pierwszej elektrowni, planowanej nad morzem.

Tymczasem do Warszawy przyjeżdżają przedstawiciele firm, które wciąż rywalizują o udział w budowie elektrowni w tzw. drugiej lokalizacji. W połowie stycznia była w Polsce delegacja z koreańskiej firmy KHNP, a w minionym tygodniu do Warszawy przyjechał Philippe Crouzet, wysoki przedstawiciel francuskiego rządu ds. współpracy atomowej. EDF, czyli francuska firma państwowa, złożyła Polsce ofertę w październiku 2021 r.

- To była wizyta zapoznawcza – tak Philippe Crouzet ocenił obecną wizytę w Warszawie w rozmowie z PB.

Gra o drugą lokalizację

O ile przy pierwszej lokalizacji atomowej polski rząd, decyzją byłego premiera Mateusza Morawieckiego, współpracuje z amerykańskim Westinghouse’em, o tyle w kwestii drugiej lokalizacji możliwe są wszystkie scenariusze. Tym bardziej, że nie wybrano jeszcze miejsca, choć prawdopodobny wydaje się Bełchatów, gdzie działa dziś potężna elektrownia opalana węglem brunatnym.

Czy właśnie o drugiej lokalizacji Philippe Crouzet rozmawiał m.in. z Miłoszem Motyką, wiceministrem klimatu?

- Jesteśmy zainteresowani decyzjami polskiego rządu odnośnie tzw. drugiej lokalizacji. Ponadto oferujemy wsparcie EDF przy badaniach i analizach potencjalnych miejsc pod budowę elektrowni atomowej - odpowiada francuski wysłannik.

Podkreśla jednak, że rząd francuski chciał przede wszystkim pokazać swoje poparcie dla polskiego programu jądrowego i zapewnić o aktualności swojej oferty. Oferty, która – jak regularnie zaznacza Philippe Crouzet - jest całkowicie europejska, co obejmuje nie tylko technologię i produkcję urządzeń, ale też łańcuch dostawców, który Francuzi są w stanie zbudować w oparciu o podmioty z Unii Europejskiej, w tym z Polski.

- Ponadto jesteśmy partnerem, który buduje nowe reaktory również u siebie. Nasi konkurenci nie mają takich planów we własnych krajach – zauważa Philippe Crouzet.

Sojusz atomowy daje korzyści

Niesłabnące zainteresowanie Warszawy inwestycjami w atom cieszy Francję, która sama większość energii produkuje właśnie w takich elektrowniach. Tymczasem w Europie wciąż jest kilka państw, które nie są do atomu przekonane. To przede wszystkim Niemcy i Austria.

Philippe Crouzet podkreśla jednak znaczenie „atomowego sojuszu”, powstałego z inicjatywy Francji i grupującego 14 państw (w tym Polskę), które mają już elektrownie atomowe lub planują je zbudować. Sojusz chce przekonać Brukselę i inne państwa UE do poparcia idei rozwijania atomu lub przynajmniej do niesprzeciwiania się takim inwestycjom w państwach, które je planują.

- Sojusz zrzesza ponad połowę państw UE. Mamy już na koncie sukces, czyli uznanie przez Brukselę atomu za technologię uprawnioną do uzyskiwania finansowania z szeregu unijnych instytucji. Francja odgrywa w tych dyskusjach ważną rolę i podkreślam to po to, by pokazać, że współpraca z partnerami europejskimi daje Polsce istotne korzyści – mówi Philippe Crouzet.

Brexit komplikuje sprawy atomowe

Wizyta Philippe’a Crouzeta przypadła na okres tuż po tym, jak EDF ogłosił opóźnienie i przekroczenie budżetu dla trwającej już budowy dwóch bloków w elektrowni Hinkley Point w Wielkiej Brytanii. Francuski wysłannik wyjaśnia jednak, że kłopotem w brytyjskim projekcie nie jest technologia.

- Brytyjski rząd podjął zresztą ostatnio decyzję o budowie drugiego projektu podobnej wielkości, Sizewell C, i powierzył to zadanie EDF-owi – zaznacza Philippe Crouzet.

Tłumaczy, że kłopoty wynikły z konstrukcji brytyjskiego łańcucha dostaw. EDF dążył do jak najwyższego udziału dostawców lokalnych, a w niektórych obszarach, np. pracach budowlanych i elektromechanicznych, udział ten dochodził nawet do poziomu 100 proc.

- Okazało się jednak, że ze względu na specyfikę rynku brytyjskiego tak wysoki poziom tzw. local content jest trudny do osiągnięcia. Ta specyfika wynika przede wszystkim z brexitu, który spowodował brak siły roboczej w Wielkiej Brytanii. Z tego powodu projekt Hinkley Point się wydłuży, a to oznacza wyższe koszty, również ze względu na inflację. Podobnym problemom stawiają czoła wykonawcy szeregu innych inwestycji infrastrukturalnych w Wielkiej Brytanii, np. budowy TGV z Londynu na północ kraju – mówi Philippe Crouzet.

Czego Francuzi uczą się w Anglii

Philippe Crouzet przyznaje, że przewidywania EDF dla Hinkley Point nie były trafne, ale firma wyciąga z tego lekcje.

- Najważniejsza dotyczy konstrukcji łańcucha dostawców. EDF stworzył, wraz z państwem francuskim, program Match, który analizuje i prognozuje potrzeby sektora jądrowego i wspiera przemysł w odpowiadaniu na te potrzeby. Przykładowo, dzięki Match wiemy, że przemysł pracujący dla sektora jądrowego będzie musiał zatrudnić we Francji w najbliższych latach 125 tys. specjalistów. Z tej bazy specjalistów będą mogli korzystać nasi partnerzy – mówi przedstawiciel francuskiego rządu.

Druga lekcja dotyczy sytuacji przemysłu, który rozważa podjęcie inwestycji, by odpowiedzieć na potrzeby programu jądrowego.

- Jako przemysłowiec wiem, że takie decyzje wymagają przekonania o długoletnich, czyli co najmniej 15-20-letnich, dobrych perspektywach nowego przedsięwzięcia. Z tego powodu Francja właśnie ogłosiła drugą fazę swojego programu jądrowego. Pierwsza faza obejmuje sześć reaktorów EPR, a zapowiedziana ostatnio druga – osiem. W ten sposób perspektywa dla przemysłu współpracującego z EDF znaczącą się wydłuża, do co najmniej 30 lat. Zachęcamy więc lokalnych dostawców, np. w Polsce, do inwestycji – podkreśla Philippe Crouzet.

Polskie firmy budują u boku EDF

Philippe Crouzet podaje, że 46 polskich firm pracuje dziś dla EDF, czy to przy projekcie Hinkley Point w Wielkiej Brytanii, czy w Finlandii.

- To oznacza, że w kwestii local content jesteśmy wiarygodni – mówi Philippe Crouzet.

Uważa też, że jeśli Polska wybierze EDF jako wykonawcę dla drugiej lokalizacji, to polskie firmy zakwalifikowane – w wyniku długiego procesu - do pracy przy tym projekcie będą też miały kwalifikacje do pracy dla EDF we Francji.

Polska projektuje, Czechy wybierają

W Polsce nie działa żadna elektrownia atomowa, ale w planowaniu jej budowy nasz kraj – od czasów Żarnowca - jeszcze nigdy nie był tak zaawansowany jak dziś. Wybrana jest już nadmorska lokalizacja, czyli gmina Choczewo, a konsorcjum amerykańskich wykonawców, czyli Westinghouse i Bechtel, prowadzi prace projektowe.

Do ostatecznej umowy na budowę elektrowni jest jednak jeszcze daleko. Niesprecyzowany pozostaje też model finansowania tej wartej ponad 100 mld zł inwestycji.

Równolegle z Polską do budowy nowych bloków jądrowych szykują się Czechy. Podejście mają jednak inne - zdecydowały się przeprowadzić przetarg (a Polska dokonała wyboru politycznego), w którym pod koniec zeszłego roku trzej dostawcy złożyli oferty. To te same trzy firmy, które starają się o kontrakt w Polsce, czyli Westinghouse EDF i KHNP. Piłeczka jest teraz po stronie czeskiego rządu, a oferenci czekają na jego decyzję.