Widmo franka krąży nad polskimi bankami. Jeśli ktoś sądził, że kwestię kredytów walutowych udało się wyciszyć i na zwrocie spreadów walutowych sprawa się skończy, to był w błędzie. W miniony piątek Komitet Stabilności Finansowej opublikował rekomendacje w sprawie dobrowolnego przewalutowania niezłotowych kredytów hipotecznych. Regulator nie bez kozery wybrał na publikację ostatni dzień tygodnia, już po zamknięciu sesji. Inwestorzy mieli weekend na oszacowanie skutków nowych zaleceń dla sektora bankowego. Efekty zobaczyliśmy w poniedziałkowy poranek, kiedy kursy „frankowych” banków zjechały na otwarciu notowań o kilka procent. Millennium tracił przed południem 4,5 proc., mBank 3,5 proc., BZ WBK był 3 proc. na minusie, a w przypadku Getinu i PKO BP przecena wyniosła odpowiednio 2,5 proc. i 1,7 proc. Później jednak notowania odbiły, a PKO BP kończył nawet sesję nad kreską. Analitycy DM BZ WBK zarekomendowali jednak sprzedaż akcji wszystkich frankowych banków z ceną docelową niższą od dotychczasowej o 12 proc. w przypadku mBanku, 11 proc.

— Getinu, 5 proc. — Millennium, i 3 proc. — PKO BP. — Ryzyko frankowe wraca — stwierdza krótko Dariusz Górski, analityk DM BZ WBK. Specjalista wyjaśnia, że w rekomendacji KSF pojawiło się wiele nowych elementów o istotnym wpływie na banki. O wyższych wagach ryzyka dla portfela walutowego była wcześniej mowa, ale resort finansów sygnalizował, że może to być 120 proc. Będzie 150 proc. Po raz pierwszy pojawiła się koncepcja zróżnicowania składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny od banków frankowych. I zupełne novum: bufor ostrożnościowy w wysokości 3 proc. dla wszystkich banków. Zagadką jest, od czego będzie liczony.
— Materializuje się tyle rodzajów ryzyka, że jest niewyobrażalne, żeby banki miały płacić dywidendy. Przy odjęciu zysku do podziału i urealnieniu kosztu kapitału wyceny banków są takie, a nie inne — wyjaśnia Dariusz Górski. Analityk zwraca uwagę, że przecena objęła tylko część banków, o największych portfelach walutowych. Wyraźnie wyodrębnia się jednak grupa banków frankowych, których kursy będą pod presją.
— KSF zapowiada, że proces restrukturyzacji będzie stopniowy, rozłożony w czasie. Nie znamy jednak okresu dojścia do pożądanego stanu — mówi Dariusz Górski. Marcin Materna, szef analiz Millennium Domu Maklerskiego, uważa, że dla banków nadchodzą ciężkie czasy. Poniedziałkowa przecena wynika, jego zdaniem, tyleż z decyzji KSF, co jest też skutkiem odreagowania zwyżki w grudniu.
— Od wyborów w USA niemal wszędzie giełdy rosną. Fala dotarła również do nas. Podstaw do takich zwyżek nie ma. Dane makro z grudnia są słabe, a perspektywy banków nie nastrajają optymistycznie. Wyniki nie prezentują się najlepiej, niskie są wolumeny, nie widać szans na wzrost funduszy inwestycyjnych. Do tego dochodzi niepewność co do kształtu i wpływu na rynek regulacji MiFID. Mamy wreszcie nowe wymogi kapitałowe. Tymczasem banki wyceniane są ze wskaźnikiem cena zysk na poziomie 14-15 — mówi Marcin Materna.
Ostrożność wobec banków zaleca też Mateusz Krupa, analityk Erste. Jego zdaniem, koszty nowych rozwiązań będą wyższe od dotychczas szacowanych 11 mld zł. © Ⓟ