W październiku miną trzy lata od początku hossy na warszawskiej giełdzie. Skłania to do bacznego wypatrywania sygnałów ewentualnego wygasania impulsu wzrostowego, ale nie można też przejść obojętnie wobec zupełnie odwrotnych (pozytywnych) sygnałów. Na taki optymistyczny sygnał można natrafić analizując wskaźniki tzw. szerokości rynku. Okazuje się, że we wrześniu znów w górę poszła liczba spółek na GPW notowanych wyżej niż rok temu, a jednocześnie zmalała liczba firm notowanych niżej niż przed rokiem. W efekcie wskaźnik pokazujący różnicę między tymi dwiema liczbami znalazł się powyżej zera po raz pierwszy od połowy 2024 r. Warto zwrócić uwagę, że ten wskaźnik porusza się w sposób silnie cykliczny. Od przełomu roku jest w fazie wzrostowej i właśnie w jej ramach pojawił się kolejny kamień milowy. Wyjście wskaźnika powyżej zera to nie jest coś, co pojawiało się historycznie w okolicach szczytu hossy, lecz raczej w jej początkowej fazie (poprzednio połowie 2020 i wiosną 2023 r.). Podobnie wygląda też inny wskaźnik pokazujący różnicę między liczbą spółek notowanych powyżej i poniżej 12-miesięcznej średniej kroczącej. Powyżej zera znalazł się już wcześniej, a teraz kontynuuje wspinaczkę na wyższe poziomy.
Zachowania wskaźników szerokości rynku na GPW to jeden z technicznych argumentów za kontynuacją hossy, przynajmniej z historycznego punktu widzenia. Do podobnych wniosków prowadzi także analiza wskaźnika technicznego MACD. W wersji liczonej na bazie wartości WIG-u na koniec każdego miesiąca MACD wspina się właśnie na rekordowy poziom, pokonując nawet szczyt z 2007 r. Istotniejsze niż konkretne wartości MACD wydaje się to, że wskaźnik ten porusza się w dość wyraźnych cyklach. Kiedy zaczyna zakręcać w górę, jest to średnioterminowy sygnał kupna, kiedy zaś zakręca w dół (szczególnie po długotrwałej zwyżce), jest to sygnał sprzedaży. Na razie nowy szczyt MACD świadczy o tym, że cykl jest ciągle w fazie wzrostowej.
Dodatkowo fakt, że poziom wycen na GPW cały czas jest umiarkowanie atrakcyjny można uznać, że mamy do czynienia bardziej z przystankiem w hossie, niż z jej zakończeniem.