Gazeta podaje, że Sąd Okręgowy w Gdańsku skierował do TSUE pięć pytań dotyczących umów frankowych. W efekcie mogą przyhamować procesy frankowe tak, jak to się już zdarzyło po pytaniach w sprawie państwa Dziubaków, kiedy sądy zawiesiły kilkaset spraw frankowych w oczekiwaniu na werdykt Luksemburga. W tym samym czasie rozpatrzyły jednak około tysiąca spraw, w większości na niekorzyść frankowiczów. Teraz zmieniają te rozstrzygnięcia na korzyść klientów.
"Jak będzie w tym przypadku? Sądząc po treści pytań kierowanych do TSUE, stanowią one odzwierciedlenie wątpliwości podnoszonych przez prawników banków, a ich efektem może być przedłużenie postępowań sądowych" – mówi "Rzeczpospolitej" dr Jacek Czabański, pełnomocnik frankowiczów. "Na odpowiedź TSUE możemy czekać nawet półtora roku. Zadziała to w interesie banków, ciągle pobierających nienależne im korzyści, a konsumentów narazi na konieczność ponoszenia kolejnych strat" – dodaje.
"Rz" wskazuje, że pytania dotyczą m.in. tego, czy umowa kredytowa jest nieważna od początku, czy od wydania wyroku, a także czy sąd rozstrzygający spór frankowicza z bankiem ma informować klienta o skutkach unieważnienia umowy i potencjalnych roszczeniach banku, nawet niezgłoszonych w danym postępowaniu. Tak było np. w sprawie Dziubaków – bank dopiero zapowiada wystąpienie z żądaniem zapłaty wynagrodzenia za korzystanie przez kredytobiorców z gotówki udostępnionej im na podstawie unieważnionej umowy kredytu.
"To nie bank ani jego prawnicy składają takie pytania, ale sąd, gdy uznaje, że niezbędna jest wykładnia dyrektywy" – ripostuje mec. Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Sędziowie rozpatrujący pozwy frankowiczów sami decydują, czy po skierowaniu do TSUE kolejnego pytania zawiesić postępowanie w takiej sprawie. Obecnie w sądach jest ok. 20 tys. pozwów. Szacuje się, że zawarto ok. 450 tys. umów kredytów frankowych.

Barbara Garlacz, prawniczka, które będzie reprezentować kredytobiorców w sprawie przed TSUE, uważa że pytania zostały przygotowane zgodnie z postulatami banków.
Jej zdaniem pytania wskazują na pewne wątpliwości co do tego, czy Sąd Okręgowy w Gdańsku przeanalizował już całość orzecznictwa TSUE, z której to analizy wynika, że odpowiedzi na zadania pytania zostały już wyjaśnione w orzecznictwie TSUE.
„Co zastanawiające to fakt, iż pytania nie dotyczą zagadnień, które były proponowane przez pełnomocnika banku w niniejszej sprawie lecz zagadnień wysuwanych przez sektor bankowy i sprawiają wrażenie przygotowania ich przez podmiot zewnętrzny. Nadto, pytania są oparte o niesłuszne założenia nie mające potwierdzenia w stanie faktycznym sprawy, co będziemy wykazywać przed TSUE” – napisała Barbara Garlacz w oświadzceniu.
Jak podkreśla, pytania dotyczą kwestii, które były już uprzednio rozstrzygane przez TSUE i prześledzenie linii orzeczniczej pozwala przypuszczać, że odpowiedzi na te pytania, o ile TSUE przyjmie je do rozpoznania, będą pozytywne dla kredytobiorców.
„W naszej ocenie, sądy nie muszą zawieszać spraw, zwłaszcza, te które mają dobrze rozpoznane dotychczasowe orzecznictwo TSUE i samodzielnie potrafią zweryfikować kwestie, o które zapytał Sąd Okręgowy w Gdańsku. Ponieważ większość spraw toczy się w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie sędziowie stosunkowo dobrze znają już orzecznictwo TSUE, nie dostrzegamy poważnego ryzyka zawieszania spraw w ramach apelacji warszawskiej, zwłaszcza, że tu cały mechanizm indeksacji jest uznawany za nieuczciwy, a nie tylko odesłania do tabel kursowych, których dotyczą pytania Sądu Okręgowego w Gdańsku” – dodaje Barbara Garlacz.