Pośpiech we wprowadzeniu wspólnej waluty w nowych krajach członkowskich może zniszczyć euro – ostrzega Caio Koch-Weser, czołowa osobistość w niemieckim resorcie finansów. Martwi go, że niektóre kraje stawiają sobie zbyt optymistyczne daty wejścia do eurolandu.
Zdaniem Koch-Wesera, szczególnie kraje postkomunistyczne muszą przekonać, że ich gospodarki są zdrowe przed przyjęciem euro. Tymczasem niektórzy nowi członkowie ciągle mają wysokie deficyty, bezrobocie, a na dodatek wpływy z prywatyzacji, które wcześniej pomagały stabilizować finanse publiczne, są teraz trudniejsze do uzyskania.
- Dla niektórych trudniejsza jest druga faza konwergencji – zauważa Caio Koch-Weser.
Jego głos jest o tyle istotny, że Niemiec jest nowym szefem tradycyjnie działającego niejawnie komitetu, który egzaminuje kandydatów pragnących przyjąć wspólną walutę.
Polska, Węgry i Słowacja wstępnie zadeklarowały, że chcą przyjąć euro w 2008 r.
ONO, FT