Fundusze potrzebują wzrostu

Katarzyna Ostrowska
opublikowano: 2002-03-04 00:00

Raport NIK oceniający system emerytalny wpłynął negatywnie na wizerunek reformy emerytalnej, której już i tak nie sprzyja sytuacja w ZUS. Członkowie funduszy emerytalnych mogli mieć powody do obaw.

Resort pracy i OFE starały się uspokoić nastroje. Minister pracy skrytykował raport, zarzucając nierzetelność autorom. Krytyka dotyczyła też podpierania się danymi kontrolowanego przez NIK UNFE.

Zaniepokojenie członków OFE wywołało podkreślenie przez media wątku wysokości stopy zastąpienia, czyli stosunku pierwszej emerytury do ostatniej płacy. NIK nieprecyzyjnie wyjaśnił tę kwestię. Tłumaczył, że stopa ta jest na niskim poziomie, co ma oznaczać niskie emerytury. Resort pracy ripostował, że już od 1997 r. była tendencja do jej obniżania. Stopa musi spadać z powodów demograficznych, a dokładnie z powodu wyżu demograficznego. Spadająca stopa nie powoduje jednak spadku realnej wysokości emerytury, która powinna być nie mniejsza od obecnie wypłacanej.

Wysokość przyszłych emerytur dla 8,6 mln osób będących uczestnikami II filara systemu emerytalnego będzie zależeć od kwoty wpłaconych pieniędzy oraz koniunktury gospodarczej. Wzrost gospodarczy może bowiem spowodować, że wyniki inwestycyjne funduszy będą wyższe. Ale to nie jedyny czynnik. Istotne jest też stworzenie OFE dobrych warunków do inwestycji, chodzi tu zarówno o nowe instrumenty, zwiększenie limitu inwestycji zagranicznych, prywatyzację, jak i nowe emisje spółek na GPW. Według szacunków rządowych, w 2010 r. aktywa OFE mogą wynieść 180- -230 mld zł. W tym roku zainwestują zaś na giełdzie 2-5 mld zł.

Dla dobra klientów OFE atrakcyjne muszą być także obligacje proponowane funduszom jako forma spłaty zaległych składek, których nie przekazał ZUS (notabene, ciekawe jak PTE będą pobierać opłaty od obligacji), oraz papiery mające wspierać rozwój infrastruktury, do których rząd obliguje OFE. Swoją drogą — przy braku wystarczającej liczby instrumentów dla OFE te produkty i tak by je zainteresowały (pod warunkiem ich atrakcyjności), bez interwencji rządu. Z wypowiedzi polityków można zaś wnioskować, że za wszelką cenę próbują zatrzymać pieniądze OFE w kraju.

Tak czy inaczej, do wszystkiego dopłacą podatnicy, bo przecież kiedyś trzeba wykupić rządowe obligacje.