W niedzielę w Telewizji Polsat zostanie wyemitowany kolejny odcinek programu „Państwo w państwie”, który powstaje we współpracy z „Pulsem Biznesu”.
Tym razem przedstawimy rzadko spotykany przypadek niszczenia przez prokuraturę innego urzędnika. Bogdan Zieliński, naczelnik Pierwszego Urzędu Skarbowego w Częstochowie, na własnej skórze przeżył to, czego za sprawą kolegów-skarbowców oraz prokuratorów doświadczają niewinni przedsiębiorcy.
Przekonał się, jak to jest być ściganym na podstawie niewiarygodnych dowodów i upokorzonym długotrwałym aresztem. To także kolejne śledztwo, w którym katowicka Prokuratura Apelacyjna wierzy wątpliwym zeznaniom gangstera Macieja B., zwanego w światku przestępczym „Grubym”.
Prokurator Roman Pietrzak postarał się o nadanie mu statusu świadka koronnego, a „Gruby”... go nie zawodzi. Opowiada prokuratorowi historie, na podstawie których powstają akty oskarżenia. Wiary prokuratora Pietrzaka w prawdomówność „Grubego” nie zachwiało nawet skazanie gangstera na 7 lat więzienia za wymuszanie pieniędzy od jego ofiar za zmianę kłamliwych zeznań.
Poranny koszmar
Rankiem 14 grudnia 2005 r. Bogdan Zieliński jak zwykle szykował się do pracy. Poranna toaleta, śniadanie i teczka pod pachę. Nic nie zapowiadało, że tego dnia jego życie zmieni się w koszmar.
— Około godz. 6 rano usłyszałem walenie do drzwi. To byli panowie z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Pokazali nakaz aresztowania. Na nic zdały się zapewnienia, że to pomyłka. Byłem w szoku — opowiada Bogdan Zieliński.
Prokuratura oskarżyła go o przyjęcie 10 tys. zł łapówki za rzekome załatwienie sprawy podatkowej oraz o przyjęcie korzyści osobistej w postaci bezpłatnego korzystania z samochodu firmy, wobec której jego urząd prowadził postępowanie. Naczelnik urzędu skarbowego wylądował w katowickim areszcie. Za kratami przesiedział 17 miesięcy.
— Tego koszmaru nie da się opisać. Ja, urzędnik, siedziałem w celi dla szczególnie niebezpiecznych więźniów. Żeby przeżyć, musiałem się odciąć psychicznie od tego wszystkiego — mówi Bogdan Zieliński.
Prokurator Roman Pietrzak przekonał sąd do aresztowania Bogdana Zielińskiego zeznaniami „Grubego”. Ten powiedział, że przychodził do gabinetu naczelnika i wręczał mu łapówki. Łącznie miało to być 10 tys. zł.
— Nie znam tego człowieka i nigdy w życiu go nie widziałem ani z nim nie rozmawiałem. Nigdy nie złamałem prawa. To fałszywy świadek. Prokurator Pietrzak użył „Grubego” tylko po to, aby mnie aresztować — oskarża dzisiaj Bogdan Zieliński.
Domyśla się, co było przyczyną jego kłopotów.
— W Częstochowie zatrzymano kilku wysokich urzędników skarbówki. Próbowano na mnie naciskać, abym w jakiś sposób ich obciążył. Odmówiłem, gdyż nie miałem ku temu podstaw. Zaczęły dziać się dziwne rzeczy, śledzono mnie. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, jak np. kontrolowanie mojego urzędu przez urząd kontroli skarbowej. Szukano na mnie haków. Nie znaleziono. Spreparowano więc kłamliwe zeznania — uważa Bogdan Zieliński.
Co ciekawe, prokurator Pietrzak skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko niemu, ale już bez zeznań… „Grubego”. Uzasadnienie aktu oskarżenia utajnił. Jednak częstochowski Sąd Rejonowy był czujny i nie dał się nabrać. Stwierdził, że akt oskarżenia ma braki i zwrócił go prokuraturze. Wytknął prokuratorowi Pietrzakowi niestaranne zbieranie dowodów, m.in. brak przesłuchania kluczowych świadków, czyli szefów kontrolowanej firmy na okoliczność użyczania auta Bogdanowi Zielińskiemu, brak wykazania szkód, jakie naczelnik Zieliński miał wyrządzić swym postępowaniem skarbowi państwa i brak zeznań „Grubego”, które były podstawą aresztowania urzędnika. Prokuratura wniosła nowy akt oskarżenia. Pierwsza rozprawa sądowa odbędzie się 14 lutego. — Czuję się bardzo skrzywdzony przez państwo. Moje życie przewróciło się do góry nogami. Po wyjściu z aresztu byłem na bezrobociu. Później zająłem się doradztwem podatkowym. Teraz jestem pracownikiem biurowym w pewnej firmie. Będę walczył o uniewinnienie, bo najbardziej zależy mi na tym, by moje dzieci nie wstydziły się ojca — mówi Bogdan Zieliński.
Sądy nie dają wiary
Bogdan Zieliński to kolejna ofiara „Grubego”. Wcześniej prokurator Roman Pietrzak oparł tylko na jego zeznaniach oskarżenie o produkcję amfetaminy na wielką skalę Krzysztofa Stańki, właściciela ośrodka wypoczynkowego Kormoran w Turawie. Stańko ponad dwa lata przesiedział w areszcie. Dwa tygodnie temu Sąd Okręgowy w Opolu go uniewinnił.
Ten sam prokurator na podstawie zeznań „Grubego” oskarżył także dwie emerytki: Łucję Smilgin i Mirosławę Tęczę o utworzenie gangu zajmującego się wyłudzaniem zwrotu VAT. Obie panie spędziły w areszcie po kilka miesięcy. Sąd prawomocnie uniewinnił je, uznając zeznania „Grubego” za całkowicie niewiarygodne. Prokurator Roman Pietrzak wniósł o przyznanie „Grubemu” statusu świadka koronnego w śledztwie przeciwko tzw. gangowi Cygana. Maciej B. wsypał dawnych kompanów i uzyskał ochronę państwa. Prokurator Pietrzak nadal korzysta z jego opowieści, oskarżając kolejne osoby — mimo że w trakcie procesów sądy nie dają wiary jego zeznaniom.
Absurdalne pytania
Czy „Gruby” jest dla katowickiej Prokuratury Apelacyjnej etatowym dostarczycielem dowodów winy? Czy za utrzymywanie mu statusu świadka koronnego odwdzięcza się zeznaniami miłymi dla ucha prokuratora Pietrzaka? Te pytania zadaliśmy Leszkowi Goławskiemu, rzecznikowi prasowemu Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. — To absurdalne pytania. Przypominam, że w sprawie Krzysztofa Stańki wyrok nie jest jeszcze prawomocny. W sprawie pań emerytek było wiele innych dowodów poza zeznaniami „Grubego”. W sprawie urzędnika Zielińskiego materiały zbierała też ABW — mówi Leszek Goławski. Wszystko wskazuje na to, że o „Grubym” jeszcze nieraz usłyszymy. — Na podstawie zeznań Macieja B. prowadzimy jeszcze około 10 spraw — wyjawia Leszek Goławski.
„Państwo w państwie”
Program tworzony przez redakcje Polsat News oraz „Pulsu Biznesu” jako jedyny w Polsce piętnuje przypadki nadużywania prawa oraz korupcji i nepotyzmu w relacjach państwo-przedsiębiorca. Scenariusz każdego z programów osnuty jest wokół szczególnie jaskrawego przypadku samowoli urzędniczej, której skutkiem jest bankructwo przedsiębiorstwa, przedsiębiorcy oraz utrata pracy przez pracowników. Dziennikarze ścigają takie przypadki, piętnują nieuczciwych urzędników i upominają się o sprawiedliwość. Ideą przewodnią programu jest walka z powszechnym w klasie urzędniczej przekonaniem, że wszyscy prowadzący działalność gospodarczą to potencjalni przestępcy