21 lat temu Leszek Czarnecki sprzedał grupie Credit Agricole Europejski Fundusz Leasingowy (EFL) - spółkę, którą zbudował od zera - za rekordową jak na tamte czasy kwotę 412 mln EUR, czyli prawie 1 mld zł. Za te pieniądze stworzył później Getin, obecnie Getin Noble Bank. Możliwe, że historia zatoczy koło i Credit Agricole Group (CA Group) kupi ten bank. Tyle, że tym razem Leszek Czarnecki nie zobaczyłby raczej ani złotego.
Rynek bankowy od kilku miesięcy spekuluje, kto mógłby przejąć Getin Noble Bank. Po tym, jak w 2020 r. Pekao wziął udział w kontrolowanej upadłości Idea Banku, który należał do Leszka Czarneckiego, za naturalnego kandydata uchodzi PKO BP. Z naszych rozmów z przedstawicielami sektora wynika, że jest inny, niepaństwowy oferent - grupa bankowa Credit Agricole. Francuzi mają być zainteresowani kupnem GNB, ale bez portfela frankowych kredytów mieszkaniowych. Nie udało nam się potwierdzić tych informacji – bank nie odpowiedział na pytania dotyczące sprawy. Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który uruchamia i nadzoruje proces resolution, odmówił komentarza. Dlatego postanowiliśmy ograniczyć się do analizy możliwego rozwoju wypadków.

Według naszych rozmówców sprzedaż Getinu możliwa jest tylko bez kredytów frankowych. Takich transakcji na rynku bankowym było już kilka. Grupa GE podzieliła BPH na dwie części: bieżący biznes kupił Alior, a portfel walutowych hipotek został na książce kadłubkowego banku, który zajmuje się wyłącznie sukcesywną utylizacją bilansu. Austriacki Raiffeisen sprzedał wydzieloną część polskiego banku BNP Paribas Bankowi Polska, natomiast resztę przekształcił w oddział nadzorujący spłatę kredytów (i spory sądowe).
– W przypadku GNB carve out [wydzielenie - red.] portfela hipotecznego z udziałem Leszka Czarneckiego byłoby teoretycznie możliwe. Po sprzedaży „zdrowej” części biznesu, mógłby on dokapitalizować frankową resztówkę i z czasem wygasić działalność po rozliczeniu się z frankowiczami. Teoretycznie możliwe, praktycznie trudne do wyobrażenia - mówi jeden z naszych rozmówców, zastrzegając sobie anonimowość.
Bardziej prawdopodobny wydaje się inny scenariusz, w którym stroną w rozmowach z nabywcą nie jest Leszek Czarnecki, lecz Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Działający bank bez kapitału
Sytuacja Getinu od dłuższego czasu jest mocno skomplikowana. Bank bardzo długo balansował na granicy nadzorczych wymogów kapitałowych. Najpierw znalazł się poniżej wskaźnika określonego przez krajowy nadzór, wynoszącego prawie 10 proc., był jednak powyżej unijnego progu 6 proc. Jesienią ubiegłego roku na krótko osunął się poniżej w związku z przeszacowaniem portfela papierów wartościowych. Wrócił nad kreskę - na krótko. W porównaniu do innych banków frankowych Getin zawiązywał bardzo małe rezerwy na ryzyko prawne portfela frankowego, bo uważał, że wyższych nie musi. Wiele dziwnych rzeczy działo się w Getin Banku (a także bratnim Noble Banku - do fuzji doszło w 2012 r.) w latach hossy kredytów hipotecznych we frankach, ale w jednym wyróżniał się in plus: umowy frankowe nie zawierały abuzywnych klauzul kursowych.
– Przez długi czas bank wychodził obronną ręką ze sporów sądowych z frankowiczami - aż do momentu, kiedy sądy przestały wnikać w takie detale jak klauzule i już na podstawie faktu, że kredyt jest walutowy, zaczęły unieważniać umowy. W efekcie audytor nakazał dostosować poziom rezerw do orzecznictwa frankowego - mówi jeden z naszych rozmówców.
W kwietniu Getin poinformował o zawiązaniu dodatkowych rezerw na portfel CHF w wysokości 880 mln zł. W konsekwencji wskaźnik adekwatności kapitałowej banku stopniał do 0,61 proc. Getin zaczął spełniać warunki uruchomienia przez nadzór procesu resolution, czyli przymusowej restrukturyzacji. Sytuacja jest jednak złożona. Bank nie ma kapitału, ale prowadzi bieżącą działalność i generuje z niej zysk. Zarząd Getinu wciąż wierzy, że uda mu się wyjść na prostą i pod koniec kwietnia złożył w KNF plan naprawczy, który ma pozwolić na uzupełnienie luki kapitałowej. Poprzedni komisja odrzuciła w grudniu 2021 r.
Kieszonkowy biznes bankowy
Sytuacja Getinu zaczyna coraz bardziej przypominać historię Idea Banku, który również należał do grupy Leszka Czarneckiego. Przez wiele miesięcy bratnia instytucja prowadziła działalność mimo zerowych kapitałów. Zarząd w tym czasie przygotowywał plan naprawczy. Ostatecznie w sylwestra 2020 r. BFG przejął kontrolę nad Ideą, a wydzielony, zdrowy biznes trafił do Pekao. Był to jednak bank o ponad połowę mniejszy niż Getin, prowadził znacznie mniej skomplikowany biznes i nie miał kredytów frankowych.
Pekao przejął około 10 mld zł aktywów Idei z około 18 mld zł. W przypadku Getinu byłoby to trzy razy więcej. Z rozmów z przedstawicielami komercyjnych banków wynika, że nikt specjalnie nie kwapi się do udziału w resolution, gdyby miało do niego dojść. W przypadku banków państwowych pole manewru BFG też jest ograniczone. Wydaje się mało prawdopodobne, żeby zarząd Pekao ponownie uległ perswazji i zdecydował się kupić wydzieloną część Getinu. W PKO BP problemem mogą być różnice zdań w zarządzie.
Getin dobrze pasowałby do profilu biznesowego Aliora - z tym że Grzegorz Olszewski, p.o. prezesa, dwa lata temu zrezygnował z zasiadania w zarządzie Pekao po głosowaniu nad przejęciem Idei. Dymisję tłumaczył wizją rozwoju banku inną niż - jak można rozumieć - poprzez tego rodzaju akwizycje. Pytanie, czy przejęcie Getinu byłoby spójne z jego wizją rozwoju Aliora.
Nasi rozmówcy z sektora bankowego dostrzegają taką spójność w przypadku Credit Agricole. Francuska grupa miała powołać biuro do przeanalizowania transakcji, której przedmiotem byłby Getin.
– Dla CA Group Getin wydaje się atrakcyjniejszym nabytkiem niż dla innych komercyjnych banków. Dla innych byłoby to w gruncie rzeczy nieistotne wzmocnienie bilansu okupione niewspółmiernie dużym wysiłkiem organizacyjnym. Dla CA Group natomiast to jedna z ostatnich szans na istotne wzmocnienie pozycji rynkowej i przeskok z wagi piórkowej do lekkiej - przekonuje jeden z bankowych ekspertów.
Sprawdziliśmy tę opinię. Francuzi mają w Polsce biznes finansowy w wersji kieszonkowej. Jest tu wszystko: spółka leasingowa, faktoringowa, bank, TFI, ubezpieczenia. Grupie brakuje jednak masy - oprócz EFL, który jest dojrzałym biznesem. Aktywa Credit Agricole Banku Polska na koniec 2020 r. (ostatnie dostępne dane) miały wartość 26,8 mld zł, co dawało mu w branży czwarte miejsce... od końca. Bank jest mocny w segmencie consumer finance (w końcu to były Lukas Bank) i dobry w pozyskiwaniu nowych klientów. W ostatnim badaniu Złoty Bankier zajął siódme miejsce w rankingu, ale zebrał sporo pozytywnych opinii wśród tajemniczych klientów, a przez ekspertów został zaliczony do grupy banków aspirujących.
Getin jest znacząco większym graczem. Po wyjęciu portfela frankowego ma ponad 30 mld zł w bilansie. To zdrowy biznes, oparty na finansach konsumenckich z silnymi kompetencjami w finansowaniu deweloperki mieszkaniowej. Getin to jednak przede wszystkim dobrze poukładany proces i ludzie. W tegorocznej edycji Złotego Bankiera zajął drugie miejsce, w dwóch poprzednich był pierwszy, a od 5 lat nie schodzi z podium. Potencjalny nabywca mógłby przejąć znaczącą porcję aktywów, unikatowe kompetencje i ładny kawałek biznesu. Zdrowa część Getinu jest w stanie generować około 350 mln zł zysku.
Wydaje się więc, że przejmując wydzieloną część banku, CA Group weszłoby z marszu na wyższy poziom rynku finansowego. Z połączonym bilansem na poziomie około 60 mld zł grupa miałaby w zasięgu wzroku Alior (80 mld zł aktywów). Stałaby się liczącym się graczem z dobrą pozycją wyjściową do powiększania biznesu.
Dla BFG to dobry inwestor
Dla BFG - czy szerzej, nadzoru - ewentualna współpraca z potężnym francuskim partnerem dawałaby liczne korzyści.
– Zaproszenie do resolution państwowego banku wprowadzałoby dodatkowy polityczny kontekst do i tak trudnego procesu. Ponadto wzmocnienie pozycji CA Group w Polsce miałoby stabilizujący wpływ na rynek, ponieważ mocniej wiązałoby inwestora z sektorem. Miałoby to pozytywny wpływ na poziom konkurencji w bankowości. W przeciwnym razie prędzej czy później Francuzi będą musieli przemyśleć dalszą obecność nad Wisłą - zauważa jeden z naszych rozmówców.
Otwarte jest natomiast pytanie, co BFG miałby zrobić z 8 mld zł kredytów frankowych wyciągniętych z Getinu. Są to aktywa obarczone ryzykiem prawnym w związku z rosnącą falą pozwów frankowiczów. Wchodzenie w spory sądowe nie leży w interesie funduszu, ponieważ będzie wymagało sporych nakładów na obsługę prawną. Jeszcze kosztowniejsze jest alternatywne rozwiązanie, czyli wyjście z ofertą przewalutowania kredytów. Przypadek PKO BP, który ugody oferuje od jesieni ubiegłego roku, wskazuje, że odzew klientów może być umiarkowany.
Grupa Credit Agricole nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące Getinu. BFG i Getin Noble odmówiły komentarza. KNF odpowiedziała, że sprawy resolution nie leżą w jej kompetencjach.
Getin bez podziału na część z frankami i bez jest bardzo trudny do wycenienia, dlatego wydzielenie portfela kredytów walutowych wydaje się oczywistym krokiem. Dla małych banków jest to dobra okazja do skokowego powiększenia bilansu. Obecnie stoją trochę pod ścianą, gdyż ze względu na małe rozmiary jest im bardzo trudno konkurować z dużymi graczami. Koszt dostosowania systemów informatycznych do wymagań klientów czy compliance jest wszędzie podobny. Zwiększając skalę działania, mniejsze banki będą mogły pokryć ten koszt i nawiązać konkurencję z rynkiem. To dla nich jedyna droga. Inaczej mogą osunąć się w niebyt.
Pytanie, czy mały bank jest w stanie zaoferować dobrą cenę za wydzieloną część Getinu. Główną korzyścią z przejęcia powinno być zmniejszenie kosztów finansowania. Duży bank, z nadpłynnością, może bez wysiłku zrefinansować portfel depozytowy Getinu.
Wydaje się, że sprzedaż banku mogłaby zostać przeprowadzona w analogiczny sposób jak w przypadku Idei. Portfel frankowy przejąłby BFG, podobnie jak przejęte zostały problematyczne aktywa Idea Banku związane z Getbackiem.
Zgodnie z prawem po przeprowadzeniu resolution wszystkie pozwy sądowe muszą zostać zatrzymane. Pytanie, jakie kroki podejmie BFG w stosunku do portfela frankowego Getinu. Czy zdecyduje się zaoferować klientom ugody? A jeśli tak, to na jakich warunkach? I jaka część klientów zdecyduje się przyjąć ofertę?
Możliwe, że BFG będzie musiał zmierzyć się z takimi samymi wyzwaniami jak banki frankowe. Z tą różnicą, że na koniec dnia za wszystko zapłacą banki.