Giełda warszawska budzi postrach w Wilnie

Kostas Baubias, Agnieszka Jabłońska
opublikowano: 2010-12-08 06:59

Drzwi na polski parkiet stanęły przed litewskimi spółkami otworem. Giełda wileńska, kierowna przez Arminte Saladziene boi się jednak odpływu spółek na warszawską. Specjaliści uważają, że to nie musi być złe dla litewskiej gospodarki.

Choć litewskiej Avia Solutions Group (ASG), przecierającej szlak na GPW, plany debiutu pokrzyżowała niesprzyjająca koniunktura, zniknęły formalne przeszkody dla tamtejszych spółek chcących robić giełdową karierę w Warszawie. Z informacji "PB" wynika, że ich przezwyciężenie nie było łatwe. Strona polska musiała się mocno napocić, zanim Krajowemu Depozytowi Papierów Wartościowych (KDPW) udało się zawrzeć z litewskim odpowiednikiem umowę pozwalającą na otwarcie połączenia operacyjnego (informatycznego), dzięki któremu tamtejsze spółki mogą być notowane na GPW. Entuzjazm Litwinów był — delikatnie mówiąc —umiarkowany.

Nieoficjalnie wiadomo, że obawy o odpływ spółek na polski parkiet miała zwłaszcza tamtejsza giełda, która robiła co mogła, by opóźnić porozumienie.

Pikanterii sprawie dodaje to, że w przeszłości GPW próbowała kupić giełdę litewską. Bez powodzenia.

Czy obawy wileńskiego parkietu są uzasadnione?

Więcej w środowym "Pulsie Biznesu"