Po lipcowej emisji akcji zarząd obuwniczo-odzieżowej grupy Gino Rossi przymierza się do kolejnego etapu restrukturyzacji. Będzie nim emisja obligacji o wartości maksymalnie 50 mln zł. Pozyskane pieniądze mają pomóc refinansować zadłużenie spółki, które wraz z limitami na gwarancje bankowe sięga 39 mln zł.
— Sama emisja, jako sposób na refinansowanie zadłużenia w różnych bankach, nie jest złym pomysłem. Pod znakiem zapytania oczywiście pozostaje sukces w zakresie plasowania takiej emisji. Rynek obligacji korporacyjnych pozostaje bardzotrudny dla emitentów ze względu na problemy z popytem na tego typu instrumenty. Fundusze inwestycyjne borykają się z umorzeniami, co powoduje, że bardzo mocno ograniczyły zakupy oraz dokładnie selekcjonują inwestycje. Wiele biur maklerskich ograniczyło lub wstrzymało projekty emisji obligacji. Dlatego spółka, która rozważa taki krok, musi zaproponować atrakcyjne warunki samejemisji oraz zabezpieczenie, które w tak trudnych czasach będzie akceptowalne przez nabywców — mówi Bartosz Arenin, zarządzający Copernicus Capital TFI.
— Zdajemy sobie sprawę, że rynek jest trudny. Mimo to uważamy, że powinniśmy spróbować pozyskać pieniądze na kapitał obrotowy, bo teraz Gino Rossi ma ograniczone możliwości zwiększenia sprzedaży w tempie takim, jakie wynika z popytu na nasze produkty. — mówi Tomasz Malicki, prezes Gino Rossi. Jego zdaniem, spółka zaczyna być wiarygodna.
— Chcemy jak najszybciej pokazać wyniki trzeciego kwartału i prawdopodobnie przyspieszymy ich publikację [miała być 14 listopada — red.]. Zamierzamy je pokazać przed emisją — mówi Tomasz Malicki.