Gino Rossi przejmie zakład od Man-Fashion

Anna Pronińska
opublikowano: 2013-11-25 00:00

Moce produkcyjne mogą się zwiększyć o 150 tys. par rocznie

Na 17 grudnia Gino Rossi, spółka z branży odzieżowo-obuwniczej, zwołało walne, na którym mają zostać poddane pod głosowanie uchwały dotyczące zakupu nieruchomości. Tropy prowadzą do Man-Fashion, producenta męskiego obuwia działającego w gminie Kobylnica koło Słupska. Gino Rossi przejmie jego zakład produkcyjny.

BEZCENNA
 KADRA:
 Tomasz Malicki,
 prezes Gino Rossi,
 liczy, że przejmując
 zakład nie tylko
 zwiększy produkcję,
 ale przede wszystkim
 zyska
 wykwalifikowanych
 pracowników.
 Ich brak to dziś
 jedna z największych
 bolączek
 producentów branży
 obuwia. [FOT. ARC]
BEZCENNA KADRA: Tomasz Malicki, prezes Gino Rossi, liczy, że przejmując zakład nie tylko zwiększy produkcję, ale przede wszystkim zyska wykwalifikowanych pracowników. Ich brak to dziś jedna z największych bolączek producentów branży obuwia. [FOT. ARC]
None
None

— Ustaliliśmy wszystkie warunki finansowe i organizacyjne. Sfinalizujemy umowę po zaakceptowaniu uchwały przez akcjonariuszy. Planowaliśmy zwiększenie mocy produkcyjnych. Gdy pojawiła się okazja przejęcia dobrze wyposażonego zakładu, przyśpieszyliśmy nasze działania. Zakład produkowałobuwie eksportowane na wschód. Rynek okazał się zbyt trudny. Właściciel zakładu postanowił zrezygnować z samodzielnej działalności w tym segmencie — mówi Tomasz Malicki, prezes Gino Rossi.

Obecnie moce produkcyjne giełdowej firmy sięgają 220-240 tys. par butów. Dzięki akwizycji mogą wzrosnąć o 140-150 tys. par rocznie.

— Kupujemy budynki z maszynami i ziemię. Man-Fashion był jednym z naszych kooperantów, który zapewniał produkcję 40-45 tys. par butów rocznie. Zakład jest gotowy do pracy, a co ważniejsze ma wykwalifikowanych pracowników, o których dziś tak trudno — dodaje Tomasz Malicki.

Podkreśla, że celem zakupu zakładu jest zamiar ograniczenia produkcji obuwia w kooperacji.

— Zależy nam na uzyskiwaniu większej marży i trzymaniu kosztów w ryzach, dlatego chcemy ograniczyć zlecanie produkcji w Polsce, by uniknąć wzrostu cen. Po zakupie zakładu własna produkcja Gino Rossi będzie stanowić 70 proc. tego, co szyjemy w kraju — dodaje Tomasz Malicki.

Zakład będzie wymagał inwestycji. Jak dużych — tego nie ujawnia. — To nie jest duża inwestycja, która wymagałaby emisji. Zakup nie obciąży cash flow spółki — zapewnia Tomasz Malicki.

Prezes liczy, że jeszcze w tym roku podpisze umowę zakupu. Po trzech kwartałach 2013 r. Gino Rossi miało 158,9 mln zł przychodów (plus 2,7 proc. r/r). Zysk netto wyniósł 407 tys. zł wobec 3,23 mln zł w tym okresie przed rokiem. Spółka podtrzymuje prognozę 229 mln zł sprzedaży i 14 mln zł EBITDA w 2013 r.