W piątek Donald Trump zapowiedział, że konkretne cła na leki zostaną wprowadzone „wkrótce”, choć nie podał szczegółów – ani jak miałyby wyglądać nowe opłaty, ani w jaki sposób dotychczasowe cła na towary z Chin, Kanady i Meksyku oraz planowane cła „odwetowe” wobec większości krajów świata miałyby objąć branżę leków. Wcześniej prezydent wskazywał m.in. na Irlandię jako kraj szczególnie korzystający z outsourcingu produkcji farmaceutycznej – to tam mieszczą się zakłady niemal wszystkich największych firm farmaceutycznych świata.
– Irlandia rozegrała to bardzo mądrze. Mamy do niej sympatię, ale teraz my też chcemy coś z tego mieć – powiedział w środę Donald Trump.
Amerykańskie firmy uzależnione od zagranicznych komponentów
Przeniesienie produkcji leków do USA może być dla amerykańskich firm trudne. Koncerny takie jak Eli Lilly czy Pfizer zainwestowały miliardy w budowę złożonych, międzynarodowych łańcuchów dostaw, z istotnym udziałem Europy.
Według danych Organizacji Innowacji Biotechnologicznych niemal 90 proc. amerykańskich firm biotechnologicznych korzysta z komponentów importowanych przy co najmniej połowie zatwierdzonych przez Agencję Żywności i Leków produktów. Tymczasem w 2022 roku branża farmaceutyczna wygenerowała w UE wartość dodaną brutto sięgającą 311 mld EUR.
Wprowadzenie ceł może znacząco podnieść koszty substancji czynnych, czyli składników odpowiadających za działanie leków. Dla wielu firm szybkie przeniesienie produkcji do USA nie będzie możliwe, dlatego wyższe ceny mogą szybko odbić się na pacjentach – w postaci droższych leków, możliwych niedoborów i większego obciążenia dla całego systemu opieki zdrowotnej.
Jednym z rozważanych pomysłów jest uzależnienie ceł nie od miejsca, w którym lek jest pakowany, lecz od kraju, w którym powstała jego substancja czynna – czyli składnik odpowiadający za działanie leku.
Cła zagrożeniem dla tanich leków. Producenci mogą zniknąć z rynku
Zdaniem części analityków nałożenie ceł na leki może być wyjątkowo skomplikowane, ponieważ dotąd branża farmaceutyczna była z takich opłat szeroko wyłączana. Firmy będą musiały dużo dokładniej śledzić, skąd pochodzą składniki ich produktów trafiających na rynek USA. Najbardziej odczują to producenci leków generycznych – czyli tańszych zamienników, stosowanych m.in. w leczeniu nadciśnienia czy chorób serca, po które Amerykanie sięgają najczęściej.
Leki generyczne znacząco wpłynęły na obniżenie cen leków w USA, ale działają na niskich marżach. Bez dodatkowych form wsparcia część producentów może całkowicie wycofać się z rynku.
Tylko dwa koncerny – Novo Nordisk i Eli Lilly – odpowiadają za większość światowej produkcji insuliny. Ich sieci dostaw są na tyle złożone, że przeniesienie produkcji do USA w skali odpowiadającej amerykańskiemu zapotrzebowaniu może być wręcz niewykonalne.
Część europejskich firm już posiada zakłady w USA – przykładem może być szwajcarski Roche, który w Stanach produkuje swój flagowy lek Ocrevus. Jednak nawet przy istniejącej infrastrukturze, przestawienie produkcji konkretnego preparatu zajmuje średnio rok.
Novo Nordisk, producent popularnego Ozempicu i największy europejski koncern farmaceutyczny, również nie uniknie konsekwencji – mimo miliardowych inwestycji w amerykańskie zakłady. Jak mówił w marcu prezes firmy Lars Fruergaard Jorgensen – skutki będą odczuwalne przynajmniej w krótkim terminie.
Cła dotkną nie tylko składników aktywnych, ale także inne komponenty – np. konserwanty, powłoki i barwniki – produkowane na całym świecie.
Branża farmaceutyczna traci cierpliwość do Trumpa
Dotąd branża leków raczej przychylnie patrzyła na administrację Donalda Trumpa, licząc m.in. na ograniczenie regulacji. Największe grupy lobbujące na rzecz przemysłu farmaceutycznego przez długi czas milczały – nawet gdy rząd ciął budżety kluczowych agencji zdrowotnych.
Teraz jednak zaczynają zmieniać ton. Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Farmaceutycznego ostrzegło w piątek, że „cła utrudnią inwestowanie w USA.” Firmy zaczęły gromadzić zapasy – rośnie liczba transportów lotniczych. Część producentów leków o długim terminie ważności dąży do zbudowania rezerw starczających na 3–6 miesięcy, by mieć czas na przystosowanie się do nowych warunków.
W styczniu eksport z Irlandii do USA wzrósł aż o 81 proc – co związane jest właśnie z tymi działaniami zabezpieczającymi.
Irlandia szczególnie skorzystała na outsourcingu produkcji leków przez amerykańskie firmy – przyciąga je niskimi podatkami, dobrze wykwalifikowaną siłą roboczą oraz inwestycjami w infrastrukturę i badania. To drugi co do wielkości partner handlowy USA w UE, a eksport do Stanów sięgnął w 2024 roku rekordowych 72,6 mld EUR – o 34 proc. więcej niż rok wcześniej. Dużą część tej wartości stanowią właśnie produkty farmaceutyczne. Donald Trump nie tylko chce zmniejszyć deficyt – dąży też do tego, by część tej produkcji wróciła do USA.