Goldman Sachs spodziewa się, że wybory parlamentarne w Polsce wygra PO.
- Dałoby to Platformie bezprecedensową szansę, by rządzić drugą kadencję z rzędu - zaznacza Goldman Sachs w komunikacie.
Według banku, wygrana PO będzie oznaczała kontynuację dotychczasowej polityki, czyli... brak większych reform.
- Ciągłość polityki gospodarczej byłaby uspokajająca w warunkach dużej niepewności w otoczeniu zagranicznym. Jednak kolejny rząd PO oznacza, że mało prawdopodobne są radykalne reformy. Koalicja PO-PSL nie musi koniecznie zapewnić dyscypliny fiskalnej. Kontynuowana byłaby polityka małych kroków - przekonuje Goldman Sachs.
Bank zaznacza jednak, że w ostatnich tygodniach wzrosły notowania PiS.
- Nie można wykluczyć, że PiS okaże się niespodziewanym zwycięzcą. Nawet jednak jeśli tak się stanie, nie sądzimy, by partia ta była w stanie łatwo zbudować koalicję. Może to powodować duże zamieszanie polityczne. Ponadto plany PiS dotyczące gospodarki byłyby trudne do przewidzenia, ponieważ program partii zawiera niewiele szczegółów dotyczących podstawowych zagadnień gospodarczych - twierdzi Goldman Sachs.
Bank stwierdza ponadto, że z powodu wysokiego długu publicznego (bliskiego limitowi 55 proc. PKB) PiS nie zdoła zrealizować swoich obietnic wyborczych.
Goldman Sachs dodaje, że wygrana żadnej partii nie spowoduje przyspieszenia procesu przyjmowania euro.