- Nie ma dziś nadpodaży ropy, ona występuje jedynie w oczekiwaniach – głosi najnowszy raport analityków Goldman Sachs.
Zwracają uwagę, że im niżej spada cena ropy, tym niższa jest zachęta do jej składowania. W efekcie w krótkim terminie można spodziewać się spadku zapasów, który potencjalnie może spowodować wzrost ceny. Goldman Sachs wyliczył, że spadek ceny ropy o 10 proc. powoduje wzrost jej konsumpcji o 0,15 proc. Od szczytu w czerwcu ropa Brent staniała o prawie 30 proc., co może spowodować wzrost popytu o prawie 500 tys. baryłek dziennie.
Goldman Sachs jest kolejnym bankiem, który przewiduje koniec spadku notowań ropy. Wcześniej sygnalizowały to m.in. BNP Paribas i Bank of America.
