Gorszy rocznik jest w dobrym tonie

opublikowano: 06-09-2016, 22:00

Kowalski może i zainwestowałby w bordoskie wina, ale na razie stać go na słabsze roczniki. Znakomicie, bo w tym roku drożeją najszybciej

Kiepski rocznik i tak więcej zdziała dla portfela niż akcje największych spółek USA — można zauważyć w tych tabelach z cenami win, do których zaglądało się do tej pory najrzadziej. O tym, że osłabienie funta zwiększyło obrót na brytyjskiej giełdzie tych trunków, świadczy chociażby to, że indeks 50 najbardziej rozchwytywanych butelek wzrósł od początku roku ponad 19 proc., podczas gdy S&P500 skończyło z wynikiem trzykrotnie niższym. Jak obliczyli analitycy Liv-ex, gdyby inwestor kupił w grudniu po skrzynce każdego wina z tego wskaźnika i sprzedał na koniec sierpnia, zarobiłby ponad 38,5 tys. GBP (200 tys. zł). Jedyny szczegół, który pozornie nie pasuje do obrazka, kryje się właśnie w tych zapomnianych tabelach — w cenach słabszych roczników, które rosną kilkakrotnie szybciej od stawek za wina najlepiej oceniane przez krytyków. Zestawianie butelek, które od początku roku zdrożały najmocniej, otwiera Lafite Rothschild — co raczej nie jest niespodzianką — ale z rocznika najtańszego w obiegu, 2013, czego rzeczywiście mniej się spodziewano. Ze stawki 2,6 tys. GBP (13,5 tys. zł) za skrzynkę rocznik wspiął się do poziomu prawie 3,7 tys. GBP (19 tys. zł), a więc o ponad 44 proc., chociaż nie ulega wątpliwości, że w ocenach ekspertów wypada przeciętnie. Lafite Rothschild, który wypada natomiast przednio, ma na etykiecie 2005, ale od stycznia zdrożał prawie połowę mniej i trzeba na niego wydać 7,1 tys. GBP (37 tys. zł) za 12 butelek. Osławiony 2005 z tego château jest w dodatku jedynym przedstawicielem najbardziej osławionych roczników w pierwszej dwudziestce win, które najlepiej radziły sobie ostatnio na rynku. Indeks Liv-ex 50 monitoruje ceny 10 roczników z pięciu winnic, ale od lat najwięcej uwagi zwraca się na trzy: 2005, 2009 i 2010. W tym roku, pod względem inwestycyjnego potencjału, trójka znalazła się jednak w ogonie, bo czarny koń 2005 dałby zarobić trochę powyżej 10 proc., czyli ponaddwukrotnie mniej niż siedem innych znacznie gorszych roczników. Nową czołówkę tworzą teraz 2013, 2006 i 2004, które w niecały rok zwiększyły wartość odpowiednio 32,7 proc., 26 proc. i 25,5 proc., wynika z danych Liv-ex. Skoro skrzynka przykładowego Haut Brion 2013 kosztowała w grudniu poniżej 2 tys. GBP (10,4 tys. zł), a teraz kosztuje 2,6 tys. GBP (13,5 tys. zł), prawie 33-procentowy wynik można byłoby uznać za efekt niskiej bazy — tyle tylko, że gorsze roczniki zawsze mniej kosztowały, a jakoś nigdy nie drożały w takim tempie. Przyczyn wszystkiego, co dzieje się teraz na rynku inwestycyjnego wina, można doszukiwać się chyba w słabym funcie. Tym razem walutowy trop też nie zawodzi, bo w związku ze spadkiem kursu brytyjskiej waluty, wśród kupujących dominują inwestorzy z USA i Azji. O nich wiadomo natomiast od lat, że cenią sobie markową metkę, jednocześnie polując na okazje — wina z najlepszych bordoskich châteaux, ale młodsze i tańsze.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Weronika Kosmala

Polecane