W ubiegłym roku na giełdzie w Budapeszcie właściciela zmieniły akcje warte 6,9 mld EUR, choć jeszcze w 2010, ostatnim roku przed nacjonalizacją aktywów emerytalnych, było to 19,9 mld EUR. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Bloomberg, powtórzenie takiego scenariusza przez warszawską giełdę jest realnym zagrożeniem, po tym jak w ubiegłym tygodniu rząd ogłosił plan przejęcia jednej czwartej aktywów pozostających pod zarządzaniem OFE.
- Proces przejmowania aktywów emerytalnych może się nie skończyć w tym momencie. Węgierski przykład sugeruje pesymizm, ponieważ politycy z biegiem czasu skłaniają się ku coraz bardziej radykalnym rozwiązaniom. Obroty w Warszawie będą spadały, w miarę jak kapitalizacja rynkowa będzie topnieć, a napływy z funduszy emerytalnych będą wysychać – oceniał Levente Boer, zarządzający węgierskiego OTP Alapkezelo.
Przedstawione przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego założenia zmian w systemie emerytalnym przewidują powierzenie akcji polskich spółek z portfeli OFE w zarządzanie TFI, które powstaną na ich gruzach. Jednak zdaniem Rama Gandikoty, zarządzającego Ativo Capital, nie jest wykluczone, że ostatecznie znacjonalizowana zostanie całość aktywów w prywatnym systemie emerytalnym. Prace nad reformą trwać będą w przyszłym roku, a zmiany wejdą w życie w 2018 r.
- Jestem bardzo sceptycznie nastawiony, jeśli chodzi o kierunek, w którym podąża Polska. Obawiam się, że rządzący będą szukali sposobu przejęcia aktywów emerytalnych w celu sfinansowania obietnic wyborczych – oceniał Ozgur Yasar Guyuldar, dyrektor w Raiffeisen Centrobanku.
Roczne obroty na giełdzie w Budapeszcie (linia czarna) oraz na giełdzie w Warszawie (linia pomarańczowa) od 2007 r. w mld EUR. Pionową linią oznaczono ostatni rok przed nacjonalizacją aktywów emerytalnych na Węgrzech. Źródło: Bloomberg.
Zapowiadane przez rząd zmiany w OFE byłyby już trzecim etapem rozmontowywania kapitałowego systemu emerytalnego, po tym jak w 2011 r. ograniczono transfery do funduszy, a w 2014 r. przejęto obligacyjną część ich portfeli. System powstał w 1999 r. z założeniem, że oszczędności emerytalne Polaków pozwolą na zapewnienie notowanym na GPW przedsiębiorstwom długoterminowe finansowanie rozwoju. W zaufanie inwestorów najmocniej uderzyło jednak zaostrzenie kursu przez nowy rząd, który wprowadził najwyższy w Unii Europejskiej podatek od aktywów bankowych, zapowiedział obarczenie banków kosztami przewalutowania kredytów frankowych, a także zaczął ingerować w niezależność kluczowych instytucji, co skłoniło agencję Standard&Poor’s do obniżenia po raz pierwszy w historii polskiego ratingu. Zdaniem Anastasii Levashovej, zarządzającej Blackfriars AM, jeśli chodzi o wpływ polityki, to najgorsze warszawska giełda ma już jednak za sobą.
- Pytanie brzmi, kiedy rynek uwierzy, że tak jest, i zacznie się wreszcie odbijać. To może zająć wiele miesięcy, jeśli nie kwartałów – powiedziała Bloombergowi specjalistka Blackfriars AM.
