Grecja znów zatrzęsła rynkami

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-05-15 00:00

Wyjście Hellady ze strefy euro mogłoby zapoczątkować reakcję łańcuchową – ostrzega Paul Krugman, laureat ekonomicznego Nobla

Nowy tydzień inwestorzy rozpoczęli w fatalnych nastrojach. W poniedziałek po południu złoty tracił do dolara o ponad 2 proc. O tyle samo spadał najważniejszy giełdowy wskaźnik WIG20. Jeszcze gorzej spisywał się indeks cenowy, odzwierciedlający notowania przeciętnej spółki na warszawskiej giełdze. Znalazł się najniżej od marca 2009 r.

None
None

Negocjacje się przedłużają

Ucieczka inwestorów to skutek napiętej sytuacji w Grecji, gdzie politycy nie potrafią dojść do porozumienia w sprawie utworzenia nowego rządu. Stawką jest pozostanie kraju w strefie euro.

Jej opuszczenie mogłoby mieć fatalne skutki dla światowych rynków. Mogłoby wywołać efekt domina. Podjęte w weekend kolejne próby sformułowania nowego rządu zakończyły się fiaskiem. Nie powiodła się misja powołania gabinetu przez socjalistyczny PASOK, który zajął trzecie miejsce w wyborach. Efektów nie przyniosły także rozmowy prowadzone przez prezydenta Karolosa Papuliasa. Szansa na osiągnięcie porozumienia wciąż jednak istnieje.

— Mam wrażenie, że greccy politycy dogadają się i utworzą gabinet. Oni chcą skorzystać z międzynarodowych funduszy i pozostać w strefie euro, bo tego chce 80 proc. społeczeństwa — ocenia Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.

Czarny scenariusz

Zdaniem specjalisty, ceną za to byłoby złagodzenie warunków, jakie Grecja musi przyjąć, aby dostać pomoc. Ryzyko niekontrolowanego rozwoju sytuacji jest jednak tak duże jak nigdy wcześniej. Unijni politycy i szefowie banków centralnych coraz bardziej otwarcie mówią o konsekwencjach wyjścia kraju ze strefy euro. A to scenariusz, którego do tej pory rynki finansowe nie brały pod uwagę.

Choć PKB Grecji to zaledwie 2 proc. produktu krajowego brutto całej unii walutowej, to jednak skutki mogłyby być podobne do tych, jakie wywołał upadek banku Lehman Brothers. Kryzys mógłby się błyskawicznie rozprzestrzenić. Kapitał zacząłby uciekać do bezpiecznych Niemiec z całego południa Europy. Rentowności obligacji najbardziej zadłużonych krajów momentalnie wystrzeliłyby w górę.

Wielu bankom z peryferii strefy euro groziłoby masowe wycofywanie depozytów. Jak podkreśla Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, w takiej sytuacji z ratunkiem instytucjom musiałby pospieszyć Europejski Bank Centralny. Nie obyłoby się także bez kontroli przepływu kapitału i wprowadzenia ograniczeń w wypłatach depozytów.

Niemcy do tablicy

— W tym momencie Niemcy stanęłyby przed dylematem. Czy wziąć na siebie ogromne koszty związane z pomocą Włochom i Hiszpanii, czy też pozwolić na rozpad strefy euro? To może stać się już w najbliższych miesiącach — ostrzega Paul Krugman na łamach dziennika „New York Times”.

Niepewność na rynkach odbijała się na notowaniach w europejskim sektorze bankowym. Odzwierciedlający notowania 30 najważniejszych instytucji finansowych strefy euro subindeks EURO STOXX zakończył sesję najniżej w historii. 20–letnie minima po raz kolejny pogłębił główny indeks giełdy w Atenach.

Niestety, sondaże nie dają zbyt wiele nadziei, że wyniki nowych wyborów byłyby korzystniejsze. Prowadzi w nich radykalna lewica. Paradoksalnie, może to jednak zwiększyć szanse na powołanie rządu.

Jak zauważa Marek Rogalski, analityk DM BOŚ, część mniejszych partii może obawiać się, że w razie nowych wyborów nie dostanie się do parlamentu. To może skłonić je do poparcia nowego rządu. Greckim politykom czas pozostał jednak tylko do czwartku. Wtedy prezydent Karolos Papulias będzie musiał rozpisać nowe wybory.