Ropa ma trysnąć w I kw. 2011 r. Przy obecnych cenach będzie to opłacalny interes.
Grupa Lotos jest coraz bliżej rozpoczęcia wydobycia ropy naftowej ze złóż na szelfie norweskim Morza Północnego. Po wielomiesięcznych opóźnieniach (nie z winy spółki) do portu w Stavanger dotarła platforma wydobywcza, zbudowana w Abu Dhabi. 25 października wyruszy na złoże Yme, w którym 20 proc. udziałów należy do Grupy Lotos. Na komercyjne wydobycie przyjdzie jednak poczekać do I kw. 2011 r. Jeśli pogoda nie pomiesza szyków — będzie to w marcu.
— Już w przyszłym roku powinniśmy pozyskać 300 tys. ton ropy naftowej — mówi Piotr Dąbek, dyrektor ds. strategii i zarządzania aktywami Lotos Petrobaltic.
Według niego, wydobycie będzie utrzymywać się na takim poziomie przez kolejne dwa lata, a później zacznie spadać. Eksploatacja pola potrwa około 10 lat.
I tak się opłaca
Według dyrektora Dąbka, inwestycja zacznie się zwracać już w przyszłym roku. Nie ujawnia, ile spółka wydała na złoże Yme. Całość inwestycji Lotosu w Norwegii szacuje na 300 mln USD. Na jakie zyski spółka liczy? To także tajemnica. Wiadomo jedynie, że cena ropy to obecnie około 80 USD za baryłkę. Od tego trzeba jednak odjąć m.in. koszty wydobycia. W Norwegii w przypadku jednej baryłki wynoszą one od 20 do 30 USD. Do tego dochodzi aż 78-procentowy podatek dochodowy, którym w Norwegii obłożone jest wydobycie ropy. Jednak — według dyrektora Dąbka — w przyszłym roku Lotos nie będzie go płacił.
— Norweskie prawo zakłada bowiem również wysoką amortyzację (130 proc. inwestycji w ciągu sześciu lat). Ponadto spółka wykorzysta koszty podatkowe zakumulowane z lat ubiegłych — tłumaczy Piotr Dąbek
Dodaje, że przy tych cenach ropy (jego zdaniem, nie powinny się one załamać) wydobycie ze złoża Yme jest opłacalne. Jego rozpoczęcie ma być początkiem większej aktywności Lotosu w Norwegii. Firma ma już siedem koncesji poszukiwawczych. W tym roku chce wziąć udział w dwóch przetargach rządu norweskiego na nowe koncesje.
Czekanie na inwestora
Czy inwestycje w Norwegii to był dobry ruch? W Lotosie nie mają wątpliwości. Ostrożniejsi w formułowaniu ocen są przedstawiciele Skarbu Państwa, głównego akcjonariusza Grupy Lotos.
— Oczywiście w pełni akceptujemy działania Grupy Lotos związane z wydobyciem ropy ze złoża Yme. Poszukiwanie i wydobywanie to przecież główny, strategiczny cel rozwoju spółki. Zarząd powinien jednak przedstawić nam konkretne plany dotyczące dalszej ekspansji w Norwegii. Zobaczymy wtedy, co dalej — mówi Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu, odpowiedzialny ze sektor naftowy
Zarząd od kilku miesięcy ma gotową strategię, której główną część stanowią plany związane z wydobyciem ropy. Spółka jej nie ujawnia, bo nie ma zapalonego zielonego światła przez resort skarbu Ten z kolei czeka z rozstrzygnięciami prywatyzacyjnymi grupy. Zaproszenia do inwestorów mają być wysłane w październiku.
— Uruchomienie wydobycia ze złoża Yme będzie sprawdzianem dla spółki. Od tego, czy spółka szybko osiągnie poziom wydobycia 400 tys. ton rocznie, będzie też zależała skłonność inwestorów do wyłożenia pieniędzy potrzebnych do rozwoju tego segmentu — dodaje Paweł Burzyński, analityk DM BZ WBK.