Historia zatoczyła koło. W 1923 r. w Niewiadowie została zbudowana fabryka produkująca trotyl i amunicję, która miała służyć Legionom Piłsudskiego do walki z bolszewikami. Dziś fabryka wraca na rynek, dostarczając np. amunicję artyleryjską dla Sił Zbrojnych RP oraz na Ukrainę, napadniętą przez Rosję. Koniunktura jej sprzyja, więc planuje rozbudowę, a w ciągu kilku lat - debiut na giełdzie.
– Giełda to perspektywa 2025 r. Upublicznienie spółki poprawi jej transparentność i otworzy drogę do zdobycia kapitału na rozwój - mówi gen. bryg. rez. Jarosław Kraszewski, prezes Grupy Niewiadów.
Odbudowa produkcji po upadłości
Najpierw firmę trzeba odbudować po latach funkcjonowania pod rządami syndykami.
- Część militarna została reaktywowana w 2020 r. Od 21 października 2022 r. zaczęliśmy ponownie używać marki Grupa Niewiadów. Firma z własnych funduszy prowadzi inwestycje w rozwój produkcji, głównie w Niewiadowie – podkreśla prezes.
Ma ona 70 ha terenu w pobliżu mającego powstać Centralnego Portu Komunikacyjnego, 20 km od drogi S8. Atutem fabryki jest także lokalizacja w pobliżu 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim oraz dostęp do dawnej bocznicy kolejowej.
– Prowadzimy rozmowy o jej odbudowie z łódzką spółką z grupy PKP. Dysponujemy także własnym poligonem doświadczalnym, na którym możemy testować głowice bojowe i inne materiały wybuchowe – mówi Jarosław Kraszewski.
Przed laty w Niewiadowie produkowano nie tylko uzbrojenie, ale także ozdoby choinkowe, sprzęt AGD, składane kajaki Neptun, Pstrąg i Jantar, żaglówki Mewa i kampery Romer. Mimo tak zdywersyfikowanej produkcji w 2011 r. spółka upadła. Pod rządami syndyka kontynuowała jednak działalność, co ułatwiło reaktywację - najpierw Zakładu Sprzętu Precyzyjnego (ZSP) Niewiadów, a później Grupy Niewiadów. Obecnie obie spółki należą do L Investments, którego udziałowcem jest Elżbieta Maria Lubińska, inwestująca na rynku zbrojeniowym (patrz ramka).
Maria Elżbieta Lubińska, inwestorka Niewiadowa, jest m.in. udziałowcem spółki Works11, która przejęła to, co pozostało po upadłych Zakładach Metalowych Łucznik, w PRL znanych z maszyn do szycia i produkcji zbrojeniowej. W 2005 r. Works11 przejęło m.in. prawa do znaku handlowego, którym oznaczane były wojskowe wyroby Łucznika, oraz dokumentację techniczną. Firma zajmuje się obrotem towarami, głównie bronią, oraz świadczeniem usług o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym - m.in. projektuje i buduje strzelnice, prowadzi szkolenia i badania balistyczne.
Grupa Niewiadów zainwestowała np. w odbudowę zniszczonej infrastruktury magazynowej, pozwalającej obecnie długoterminowo składować 500 ton netto amunicji lub materiałów wybuchowych. W ZSP Niewiadów zoptymalizowano produkcję granatników dymnych oraz min typu Płomień.
Wznowienie produkcji granatników Komar
Największe inwestycje grupa ma jednak jeszcze przed sobą. Liczy, że w ich finansowaniu wesprze ją państwo. Zgłosiła się do rządowego programu, który niedawno ogłosił premier Mateusz Morawiecki, dotyczącego budowy linii do produkcji amunicji. Rząd przewidział w nim dotacje o wartości 2 mld zł dla państwowych i prywatnych firm. W branży panuje przekonanie, że w gronie państwowych podmiotów główną rolę odegra Dezamet, w którym premier ogłosił rządowe plany. Prywatne firmy nie zasypiają jednak gruszek w popiele, liczą na wsparcie i szykują się do inwestycji.
- Wpisujemy się w założenia rządowej uchwały. Dotacja ułatwiłaby i przyspieszyła realizację inwestycji w odbudowę bocznicy i budowę nowoczesnej linii technologicznej do produkcji amunicji artyleryjskiej. Prowadzimy już rozmowy z firmami dostarczającymi takie linie. Koszt, w zależności od parametrów technicznych i zdolności produkcyjnych, waha się od 30 do 120 mln zł – mówi Jarosław Kraszewski.
Ambicją Grupy Niewiadów jest także zbudowanie w Polsce instalacji do produkcji broni termobarycznej. Tę inwestycję planuje zrealizować w kooperacji z branżowymi partnerami krajowymi i zagranicznymi.
Zanim jednak ruszą nowe linia do wyrobu amunicji i broni termobarycznej, Grupa Niewiadów wspólnie z ZSP Niewiadów i Polską Grupą Zbrojeniową (PGZ) planuje reaktywować produkcję jednorazowych granatników przeciwpancernych RPG-76 Komar.
- Agencja Mienia Wojskowego planowała przekazać do utylizacji 40 tys. sztuk granatników Komar wyprodukowanych przed laty w Niewiadowie, ale odkupiła je jedna z firm i sprzedała Ukraińcom. Komary świetnie sprawdziły się w warunkach bojowych. W związku z tym we wrześniu tego roku planujemy wznowić ich produkcję – informuje Jarosław Kraszewski.
Komar I będzie dość prostym urządzeniem, podobnym do produkowanego przed laty, różniącym się głównie obudową. Dotychczas była aluminiowa, fabryka w Niewiadowie podjęła jednak współpracę z Siecią Badawczą Łukasiewicz, której owocem jest zaprojektowanie obudowy z polimerów. Przy produkcji granatników ZSP Niewiadów będzie współpracować także z zakładami z PGZ, bydgoską Belmą, która może dostarczać zapalniki wraz z głowicami bojowymi, oraz Gamratem z Jasła, mogącym zająć się napełnianiem silników w pociskach granatnika.
Zanim Komar I zostanie wprowadzony na rynek, w połowie roku zostanie przetestowany pod okiem Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia (WITU). Jeśli testy zakończą się pozytywnie i Grupa Niewiadów otrzyma rządowe wsparcie, już na początku przyszłego roku może uruchomić produkcję Komara II z nowym zapalnikiem wyposażonym w samolikwidator skonstruowany i wyprodukowany w Dezamecie. W drugiej połowie przyszłego roku natomiast może pojawić się prototyp testowy Komara III z głowicą termobaryczną, który zastąpi poprzednie wersje granatnika i trafi do wyposażenia żołnierzy Sił Zbrojnych RP.

Pomysły na źródła finansowania inwestycji
Jarosław Kraszewski przyznaje, że tempo uruchamiania nowej produkcji zależy przede wszystkim od finansowania. Na razie grupa inwestuje własny kapitał. Liczy na pieniądze z rządowego programu, więc obecnie nie szuka innego finansowania. W przyszłości finansowy zastrzyk mogą jej dać inwestorzy giełdowi, Niewiadów chciałby jednak zyskać także innego inwestora - skarb państwa. Spółka wyznaczyła sobie taki cel strategiczny. Uważa, że szlak jest już przetarty.
– Takie operacje były już przeprowadzane w sektorze przemysłu obronnego. Trzeba więc korzystać z dobrych wzorców i doświadczeń innych - mówi Jarosław Kraszewski.
Nie chce wskazywać konkretnych przykładów, można się jednak domyślać, że chodzi o WB Electronics, w które zainwestował Polski Fundusz Rozwoju. Na razie, jak ustalił PB, Niewiadów nie prowadzi rozmów z PFR.
Budowa fabryk uzbrojenia od podstaw jest kapitałochłonna, dlatego powinniśmy wykorzystać istniejącą infrastrukturę i reaktywować potencjał, który był przed laty wyłączony. Dawne fabryki mają zabezpieczenia, wały, poligony doświadczalne, więc łatwiej i szybciej mogą rozbudować potencjał i uruchamiać produkcję nowych rodzajów uzbrojenia. Niezbędne jest oczywiście wsparcie inwestycji przez skarb państwa. Instytucje finansowe, ze względu na ESG, mogą niechętnie patrzeć na finansowanie projektów ofensywnych, ale obecnie zapotrzebowanie na broń i stopy zwrotu z inwestycji mogą być tak duże, że pewnie znajdą się także inwestorzy prywatni zainteresowani rozbudową potencjału obronnego.
Co istotne, także firmy z sektora cywilnego przygotowują się do rozszerzenia gamy produktów i kooperacji z sektorem obronnym. Przykładem jest tzw. branża gumowa, która może dostarczać ogumienie pojazdów, uszczelki, paski klinowe itp. Na rozwoju produkcji zbrojeniowej mogą skorzystać także producenci agregatów chłodniczych, np. do chłodzenia silników.