Handel z Rosją: biznes musi liczyć na siebie

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2001-05-28 00:00

Handel z Rosją: biznes musi liczyć na siebie

Wizyta premiera Federacji Rosyjskiej Michaiła Kasjanowa przebiegła w atmosferze obustronnych zapewnień o chęci rozwoju współpracy między Rosją a Polską. Rodzimi przedsiębiorcy są jednak sceptykami.

Pierwsze od pięciu lat spotkanie premierów Polski i Rosji miało zaradzić kiepskiej współpracy gospodarczej obu krajów. Polaków martwi, że chociaż w ubiegłym roku obroty handlowe ze wschodnim sąsiadem zwiększyły się o ponad 60 proc., to deficyt obrotów wzrósł z niecałych 8 mld zł do ponad 16 mld zł. Rosjanie są niepocieszeni, bo chociaż eksport do Polski jest duży, to i tak pozostaje czterokrotnie mniejszy niż do Niemiec i dwukrotnie mniejszy niż na Ukrainę czy do Białorusi.

Hamowani biznesmeni

Przedsiębiorcy wskazują na szereg czynników, które spowodowały, że od kilku lat kontakty handlowe są gorsze.

— Najważniejsze kwestie to niepewność transakcji, chwiejność rynku i przedsiębiorstw w Rosji. Biurokracja nie jest mniejsza niż w Polsce i na dodatek wiąże się z dużą korupcją. Brakuje też instytucji, które wspomagałyby biznes na linii Polska — Rosja — uważa Marek Goliszewski, prezes BCC.

Kontakty ma ułatwić polsko-rosyjska rada gospodarcza, której stworzenie zaproponowali premierzy. Kolejnym problemem są kontakty finansowo-bankowe.

— Transakcje z rosyjskimi firmami utrudniają kłopoty związane z bezpośrednią obsługą bankową i ściągalnością należności —uważa Zbigniew Jakubas, prezes grupy Multico.

Liczy on jednak, że współpraca instytucji finansowych, o której planach poinformował przedstawiciel banków rosyjskich, zapewni poprawę za 2-3 lata. Od obu rządów biznesmeni oczekują ułatwień celnych.

— Głównym produktem eksportowym Polski są meble. Większość z nich trafia na rynki zachodnie. Eksport do Rosji jest skutecznie blokowany przez cła nakładane w zależności od wagi mebli. O ile w przypadku drogich produktów z Hiszpanii cło przekłada się na 20 proc. ceny, o tyle do tańszych polskich mebli trzeba doliczyć 80 proc. wartości — skarży się przedstawiciel producentów mebli.

Nie słowa, lecz czyny

Polscy przedsiębiorcy potraktowali wizytę Michaiła Kasjanowa raczej jako przyczynek do poprawy atmosfery w polsko-rosyjskich kontaktach. Nie mają złudzeń, że to od nich zależy, czy te kontakty rzeczywiście nabiorą rumieńców.

— Nie po słowach, lecz po czynach widać potęgę. Efekty tej wizyty zmierzymy w obrotach handlowych. Cieszę się, że obie gospodarki stają się coraz bardziej rynkowe. Nie ma wątpliwości, że współpraca dla obu stron jest niezbędna. Mam nadzieję, że o warunkach, na których będzie ona przebiegać, zadecydują przedsiębiorcy — podkreśla Jan Kulczyk, prezes RN Kulczyk Holding.

Jeszcze mniej po wizycie spodziewa się Andrzej Modrzejewski, prezes PKN Orlen.

— Ta wizyta niewiele zmieni w mojej branży. Bezpośrednie kontakty między prywatnymi firmami istnieją już od lat. Ewentualnym nowym polsko-rosyjskim przedsięwzięciem mogłoby stać się wspólne wydobycie ropy. Ale byłoby to możliwe tylko wówczas, gdyby rząd rosyjski dał odpowiednie gwarancje — mówi Andrzej Modrzejewski.