Hiobowa wieść budżetowa

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-07-25 00:00

UNIA EUROPEJSKA

Wtorkowa decyzja ministerialnej Rady Unii Europejskiej, przycinająca budżet na rok 2013 jest w skutkach m.in. dla Polski bardziej dramatyczna, niż wygląda. Nie chodzi bowiem o sam rok przyszły, w którym Komisja Europejska (KE) będzie miała do dyspozycji mniej o ponad 5 mld EUR w stosunku do projektu, przy czym cięcia dotyczą funduszy spójności i strukturalnych. Powyższy tytuł uzasadniony jest okolicznością, iż to właśnie ostatni rok siedmiolatki 2007-13 stanowi punkt odniesienia dla wieloletniej perspektywy 2014-20. Jej projekt formalnie został przygotowany przez KE już rok temu, akurat gdy Polska przejmowała prezydencję Rady UE, ale prawdziwa walka o jej rozmiary — czytaj: cięcia — rozgorzeje w pierwszym półroczu 2013, gdy ministerialnym posiedzeniom przewodniczyła będzie Irlandia.

Wczorajsza decyzja Rady UE była kompromisem, którego jednak nie przyjęły do wiadomości oba bieguny. Cztery kraje na dorobku, czyli Polska, Węgry, Estonia i Rumunia przyjęły osobną deklarację, w której liczą na cud w Parlamencie Europejskim (PE). Tylko cztery, zatem rozsypała się solidarność dziewiątki beneficjentów z naszego regionu, na którą tak naiwnie liczył Donald Tusk. Ale podzielili się także płatnicy netto. Wielka Brytania, Szwecja i Holandia były przeciw, żądając jeszcze większych cięć, Niemcy, Francja i Finlandia zaś przyjęły deklarację odwrotną do naszej, podkreślając, że uzgodnione kwoty są już kresem ustępstw.

Dlatego nadzieje, że zniżkowy trend budżetu uda się odwrócić w negocjacjach Rady UE z PE, to chciejstwo bez szans. Żeby nie wiem jakie rezolucje zostały uchwalone także głosami europosłów z państw będących płatnikami netto — muru trzymających się za kieszeń swoich rządów nie przebiją.