Pożyczkodawcy rozpychają się wśród firm

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-09-10 20:00

Rynek pozabankowego finansowania przedsiębiorstw przyciąga coraz więcej graczy chcących na nim zarobić. Gra toczy się o kilka miliardów złotych.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kto walczy o rynek pozabankowych pożyczek dla firm
  • co jest magnesem, a co barierą dla nowych graczy
  • z jakiej innej branży często wywodzą się firmy próbujące sił w pożyczkach
  • jaką skalę ma biznes firm udzielających pożyczek przedsiębiorcom
  • w jakim tempie rośnie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pozabankowe pożyczki to od lat domena konsumentów - według danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF) w 2024 r. ich wartość wyniosła 8,2 mld zł, prawie o 23 proc. więcej niż rok wcześniej. Na rynku jednak coraz mocniej rozpychają się firmy finansujące przedsiębiorców. Nad danymi o tym segmencie ZPF dopiero pracuje, wiadomo jednak, że rynek ma spory potencjał. Pozabankowi pożyczkodawcy szacują jego wartość na kilka miliardów złotych.

Duży potencjał

W Polsce działa około 1,5 mln przedsiębiorców potencjalnie zainteresowanych pozabankowym finansowaniem. To firmy, które z różnych przyczyn nie mogą liczyć na kredyt w banku.

- Banki wymagają obszernej dokumentacji i zabezpieczeń, podczas gdy potrzeby firm są często natychmiastowe, bo trzeba opłacić kontrahenta, uzupełnić towar czy pokryć bieżące koszty działalności – mówi Sergii Demchuk, prezes NovaLendu, firmy działającej na rynku pożyczek B2B od 2023 r.

Banki nie finansują też firm działających krócej niż 24 miesiące, a często także mających właściciela poniżej 24. roku życia. Wystarczy też niewielkie potknięcie, choćby nieopłacony rachunek, żeby stracić szansę na współpracę z bankiem.

- Ze względu na wymogi regulacyjne, konieczność utrzymywania odpowiednich wskaźników kapitałowych oraz restrykcyjną politykę oceny ryzyka banki coraz częściej odmawiają finansowania najmniejszym firmom i start-upom – twierdzi Aleksander Rutkowski, prezes Finbee Poland, młodego gracza z branży pożyczek dla przedsiębiorców.

Dlatego wiele małych firm jest skłonnych wziąć pozabankową pożyczkę, nawet jeśli będzie dwa razy droższa niż bankowa. A koszty rzeczywiście są wysokie - lepsi klienci mogą liczyć na 19-25 proc. w skali roku, a gorsi zapłacą nawet 2-3 razy więcej.

W NovaLendzie roczny koszt finansowania zaczyna się od 19,75 proc. i zależy od poziomu ryzyka. W Finbee to średnio 25-35 proc. PragmaGo, rynkowy lider, liczy sobie od kilkunastu do 30 proc.

Z danych BIK wynika, że "ukredytowienie" polskich mikrofirm wynosi ok. 17 proc., czyli mniej niż co piąta aktywnie korzysta z kredytu bankowego. W pierwszej połowie tego roku udział kredytów małych firm w PKB wynosił zaledwie 2 proc. Dynamika liczby kredytów dla mikrofirm spadła o 2,2 proc., a wartość o 1,3 proc.

- Luka finansowania w segmencie najmniejszych przedsiębiorstw się pogłębia. Dlatego rośnie popyt na szybkie, proste rozwiązania poza bankami – mówi Dariusz Szkaradek, prezes NFG.

Dla samych pożyczkodawców biznesowi klienci to łakomy kąsek.

- Pożyczki dla nich są dużo wyższe niż dla konsumentów, a charakteryzują się nawet kilkakrotnie niższą szkodowością niż produkt konsumencki. Zabezpieczenie jest natomiast bardziej solidne – mówi Dawid Pruchniewski, prezes RiskBite'a, firmy oferującej rozwiązania m.in. z zakresu zarządzania ryzykiem.

Sposób na kapitał

Dlaczego więc pożyczki dla firm wciąż są niszą? Żeby wystartować, potrzeba co najmniej 20 mln zł. Dodatkową przeszkodą jest wysoki koszt pieniądza i ustawa antylichwiarska, która ograniczyła źródła finansowania firm pożyczkowych, czego niektóre nie przetrwały.

NovaLend nie ma problemu z kapitałem, bo w 2024 r. zainwestował w niego duży pożyczkodawca – Aventus.

- To kapitałochłonna branża, dlatego szukaliśmy inwestora. Przypadkiem trafiliśmy na Aventusa, który rozważał wejście na rynek B2B – mówi Damian Sapielak, wiceprezes NovaLendu.

Dzisiaj firma finansuje pożyczki z kapitału własnego i linii kredytowej udzielonej przez Aventusa, a do tego współpracuje z funduszem inwestycyjnym ze Szwajcarii. Od ubiegłego roku korzysta też z gwarancji Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego (EFI), która opiewa na 15 mln EUR. Firma rośnie i ma plan ekspansji w Europie. Na koniec pierwszego półrocza 2025 miała aktywny portfel kredytowy rzędu 31 mln zł, a suma wszystkich udzielonych pożyczek wyniosła 75 mln zł.

- Nasze przychody w 2024 r. sięgnęły 5 mln zł i wzrosły trzykrotnie rok do roku, podobnie jak skala operacji mierzona liczbą finansowanych klientów. Odnotowaliśmy też zysk na poziomie 500 tys. zł – mówi Sergii Demchuk.

Pożyczka z terminala

Dużym wyzwaniem dla pożyczkodawców jest sprawna windykacja i ocena ryzyka.

- Pożyczkodawcy przymierzają się do firm już ładnych parę lat, ale do tej pory trudno im było wypracować dobry system oceny ryzyka. Nikt nie miał modeli scoringowych, które by trafnie oceniały takich klientów w procesie online. Nie potrafią tego zrobić nawet banki – mówi Dawid Pruchniewski.

Wealthon, jeden z weteranów rynku, udzielający firmowych pożyczek od 2019 r., w przypadku swojego flagowego produktu - pożyczki obrotowej Poscash, analizę zdolności kredytowej opiera na obrotach firmy z terminala płatniczego. Spłata jest pobierana automatycznie jako określony procent z dziennego utargu klienta. W minionym roku wartość pożyczek, które zaciągnęli klienci w Wealthonie, sięgnęła 100 mln zł. W tym roku firma celuje w 160 mln mln zł.

Zdaniem Dawida Pruchniewskiego długo problemem było także pozyskanie odpowiedniej liczby potencjalnych klientów B2B od brokerów.

- Rynek pozyskiwania ruchu zainteresowanego pożyczkami dla firm jest w miejscu, w którym rynek pożyczek dla konsumentów był jakieś 10 lat temu. To błędne koło, bo jak nie ma ofert pożyczkowych dla firm, to broker nie może wygenerować pod to ruchu. Jak nie ma ruchu, to nie pojawiają się nowe oferty dla firm. Uważam jednak, że impas został przełamany i w ciągu roku będziemy mieli kilka ciekawych debiutów w obszarze pożyczek firmowych – mówi Dawid Pruchniewski.

Wysyp pożyczkodawców

Już dzisiaj o udział w rynkowym torcie rywalizuje całkiem spore grono firm. Wkrótce jednak na rynku mogą pojawić się nowi gracze.

- Nie będą to jedynie podmioty z rynku pożyczkowego – prognozuje Dawid Pruchniewski.

Korporacje z innych branż myślą o uruchomieniu finansowania dla klientów, zwłaszcza w modelu embedded finance, który polega na wbudowaniu usług finansowych bezpośrednio w aplikacje i platformy niefinansowe.

Wielu pożyczkodawców, którzy dzisiaj próbują zagospodarować segment biznesowy, wywodzi się z faktoringu. Przykładem jest PragmaGo, która pożyczki firmowe rozwija od 2020 r., przede wszystkim w kierunku embedded lendingu. W minionym roku udzieliła w tej formie finansowania wartości 0,5 mld zł, o 68 proc. wyższej niż rok wcześniej. W pierwszym kwartale 2025 r. było to prawie 387 mln zł, o 70 proc. więcej niż rok temu. Aktywny portfel kredytowy firmy na koniec marca wynosił 523 mln zł.

Podobnie było z NFG, faktoringową spółką należącą do Grupy Kaczmarski. Jej głównym produktem jest eFaktoring. W 2024 r. wprowadziła eGotówkę - odnawialny limit gotówkowy dla mikrofirm.

W 2017 r. z dużym rozmachem na rynek weszła też Finiata z faktoringiem cichym dla mikro i małych firm. Już na początku 2019 r. do oferty dorzuciła odnawialną linię kredytową dla przedsiębiorców. Smeo też zaczynało od faktoringu. W 2024 r. firmę przejął Bocian. Dzisiaj oferuje faktoring i pożyczkę.

Widać, że faktoring nie do końca potrafi znaleźć sposób na finansowanie rynku mikroprzedsiębiorców online i zbudowanie masy w tym segmencie. W jego przypadku wciąż sporym problemem jest też zakaz cesji wierzytelności. Pod tym względem pożyczkowy biznes wydaje się dużo bardziej perspektywiczny, szczególnie w formule embedded finance.

Banki orientują się na MŚP
Michał Konarski
analityk BM mBanku

Przez ostatnie lata mikro, małe i średnie firmy miały utrudniony dostęp do kredytów. Wiele takich przedsiębiorstw zostało wręcz odciętych od możliwości pozyskania finansowania bankowego ze względu na wysoką stopę bazową. Sytuacja powinna się poprawiać wraz z kolejnymi obniżkami stóp procentowych. Generalnie im niższa stopa bazowa, tym więcej biznesu będzie trafiało do banków. Zdolność kredytowa takich firm rośnie, a systemy scoringowe banków w końcu zaczynają je przyjmować.

Patrząc też przez pryzmat banków i opublikowane przez nie w ostatnim czasie strategie, widać, że instytucje te chcą się skupić na małych firmach. Będą chętniej finansować mały biznes. Spadająca stopa bazowa zdecydowanie w tym pomoże. Tym samym mniej firm pozostanie do zagospodarowania dla pozabankowych podmiotów.