
Ciepłe wieczory, rajskie plaże, fantastyczne jedzenie i widoki na Afrykę – z tego słynie hiszpańska Marbella, w której Agnieszka Marciniak-Kostrzewa mieszka od 27 lat, a od 16 prowadzi agencję nieruchomości.
Nie jest jedyną Polką, której to miejsce skradło serce. W malowniczym rejonie Costa del Sol osiedlają się dziś rzesze rodaków. Kuszeni wyjątkowym klimatem, ale też zachętami podatkowymi, decydują się ulokować tu oszczędności.
Telewizja schodzi na drugi plan

Agnieszka Marciniak-Kostrzewa przyjechała do Hiszpanii jako studentka.
– Udało mi się znaleźć zatrudnienie w amerykańskiej firmie. W międzyczasie zdałam w Polsce egzaminy, napisałam pracę magisterską – mówi.
Choć po ośmiu latach wróciła do ojczyzny, spędziła w niej zaledwie rok.
– Brakowało mi przede wszystkim długiego dnia. Zimą w Polsce już o godzinie 15.30 robi się ciemno, tymczasem w Hiszpanii dzień kończy się około 18.30. Mnóstwo czasu spędza się tu na powietrzu, a telewizję ogląda sporadycznie – tłumaczy Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.
Wróciła więc na Costa del Sol, gdzie najpierw pracowała jako wspólnik w firmie nieruchomościowej, a następnie założyła własne biuro nieruchomości premium Agnes Inversiones SL, które pomaga Polakom w znalezieniu idealnego mieszkania lub domu do kupienia albo wynajęcia. Wspiera ich również przy pozyskaniu finansowania, remoncie i wykończeniu.
Szturm na Półwysep Iberyjski

Choć zainteresowanie Polaków hiszpańskimi nieruchomościami rośnie już od kilku lat, dziś można mówić o prawdziwej prosperity.
– Czegoś takiego tu jeszcze nie było. Jesteśmy – obok Skandynawów – najaktywniejszymi kupującymi. Język polski słyszy się na co dzień w sklepach, kawiarniach, na ulicy. Na pewno bardzo dużo zmieniła pandemia covidu, która pokazała, że można żyć i pracować w zasadzie z każdego miejsca na świecie. Potem wybuchła wojna w Ukrainie, która skłoniła inwestorów do szukania pewnego i bezpiecznego pomysłu na inwestycje – tłumaczy Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.

Jak podaje Registradores de España, w 2021 r. Polacy kupili w Hiszpanii 1140 nieruchomości. To najlepszy wynik w historii tego zestawienia. Jeszcze w 2012 r. udział naszych rodaków w rynku był na tyle niski, że nie uwzględniano ich w statystyce.
Z obserwacji Agnieszki Marciniak-Kostrzewy wynika, że około 30 proc. kupujących chce na stałe przeprowadzić się do Hiszpanii.
– Część z nich nadal ma w Polsce dobrze prosperujące firmy, których co jakiś czas dogląda osobiście. 20 proc. to osoby, które kupiły nieruchomość pod wynajem, a 50 proc. – częściowo pod wynajem, a częściowo na własny użytek – wymienia ekspertka.
Kuszący system podatkowy i kredytowanie

Ceny nieruchomości na Costa del Sol są bardzo zróżnicowane i zależą m.in. od bliskości morza, widoku z okna i ekspozycji na słońce.
– Hiszpanie wolą mieszkania ze słońcem porannym, zaś Polacy chcą je mieć przez cały dzień. Za 1 m kw. w najlepszych dzielnicach trzeba zapłacić od 3 do 5 tys. EUR. Aby dokonać transakcji, obywatelom Unii Europejskiej wystarczy dowód osobisty, rachunek bankowy i numer odpowiadający polskiemu NIP-owi. Co ważne, hiszpańskie banki chętnie udzielają obcokrajowcom kredytów. Średnie oprocentowanie to 2,7 proc. z lekką tendencją wzrostową – tłumaczy przedsiębiorczyni.

Do kupowania nieruchomości w Andaluzji zachęcają też władze regionu, które we wrześniu 2022 r. wprowadziły 100-procentową bonifikatę podatku od majątku nakładanego na podatników (nierezydentów), których deklarowany majątek netto w Hiszpanii przekracza 700 tys. EUR. Po wprowadzeniu tej zmiany Andaluzja będzie jedynym – obok Madrytu – regionem, w którym nie będzie obowiązywał podatek majątkowy. W połowie 2020 r. lokalne władze ujednoliciły i obniżyły podatek od przeniesienia własności: na rynku wtórnym wynosi 7 proc. wartości inwestycji, a na pierwotnym (VAT) – 10 proc.
Jak tłumaczy Agnieszka Marciniak-Kostrzewa, nasi rodacy są aktywni także na andaluzyjskim rynku najmu.
– Średnie czynsze wynoszą 600-650 EUR miesięcznie za studio. Większe apartamenty kosztują 1,5-5 tys. EUR, a domy od 3 tys. EUR do nawet kilkudziesięciu tysięcy. Miałam klienta z Polski, który szukał mieszkania na roczny wynajem w cenie 30 tys. EUR miesięcznie. To mi uświadomiło, jak wielu jest w Polsce bogatych ludzi, o których się w ogóle nie mówi. Mamy nad Wisłą multum niszowych biznesów, które po cichu odnoszą sukcesy na świecie – twierdzi Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.
Kraina mlekiem i miodem płynąca

Zapewnia, że Marbella to miasto wielu możliwości.
– Tu nie da się nudzić. Jest mnóstwo terenów zielonych, tras rowerowych, szlaków górskich i interaktywnych muzeów. Miłośnicy golfa i tenisa mają do dyspozycji liczne, doskonale wyposażone korty i pola. Zniewalające są także widoki. Gdy Morze Śródziemne nie jest zbyt rozgrzane, można nawet dostrzec światła domów po afrykańskiej stronie – mówi Polka.
Ogrom atrakcji oferują także leżące po sąsiedzku Sewilla, Grenada, Kadyks i brytyjski Gibraltar.
– Jest też Malaga, w której znajduje się nowoczesny park technologiczny. Działają w nim nawet dwie polskie firmy. Trudno się dziwić, w tutejszym klimacie ludzie są na pewno bardziej kreatywni – dodaje Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.

Kolejnym atutem regionu jest jedzenie – zdrowe i tanie.
– Praktycznie nie importujemy żywności. Mamy fantastyczne cytrusy, owoce morza, oliwki, mięso. Moja mama, która przylatuje za kilka tygodni, już zapowiedziała delektowanie się lokalną kuchnią – śmieje się Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.
Dodaje, że wiele osób przyjeżdża do Marbelli na rekonwalescencję po zakażeniu koronawirusem.
– Mamy tu najczystsze powietrze w Europie. Najbliższe miasto, w którym są duże zakłady przemysłowe, to oddalone o 80 km Algeciras. Choć czujniki czasem wykazują gorszą jakość powietrza, nie są to zanieczyszczenia chemiczne, lecz kalima – piasek znad Sahary – wyjaśnia przedsiębiorczyni.
Hiszpanów chwali za życzliwość, otwartość i łatwość w nawiązywaniu znajomości.
– To naród, który przeważnie unika tematów politycznych. Idąc do pubu, wystarczy wiedzieć, kto wczoraj strzelił gola. A że w hiszpańskiej drużynie gra teraz Lewy… – śmieje się Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.
Serce podzielone na pół

Zapytana, czy bierze pod uwagę powrót do Polski, odpowiada, że po niemal 30 latach spędzonych w Hiszpanii nie byłoby to łatwe.
– W Marbelli jest mój dom. A w Polsce najbardziej brakowałoby mi światła. Poza tym tu człowiekowi naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia. Przed pandemią raz na kwartał przylatywałam do Polski na tydzień. Teraz też staram się regularnie odwiedzać najbliższych, np. w grudniu spędzę z nimi dwa tygodnie. Cały czas jedną nogą jestem w Polsce. Tam jest również moje serce, a co najmniej jego połowa – zapewnia Agnieszka Marciniak-Kostrzewa.

