Holenderskie media: Zachód obecnie płaci za brak reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę w 2014 r.

PAP
opublikowano: 2023-08-20 13:31

Putin zaatakował Ukrainę już w 2014 roku i w tamtym czasie Zachód – w tym Holandia – nie odważył się przywołać go do porządku - napisał w weekendowym wydaniu dziennik "NRC". Teraz płacimy wysoką cenę za tchórzostwo - dodaje gazeta.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dziennik przypomina starania holenderskiego dyplomaty, który na początku marca 2014 r., w porozumieniu z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki-moonem, poleciał na Krym. "(Robert)Serry, były ambasador Holandii na Ukrainie w latach 1992-1996, dążył do tego, co niemal wszyscy zachodni przywódcy - deeskalacji sytuacji" – czytamy w "NRC".

W tym czasie półwysep był już opanowany przez tzw. zielone ludziki, czyli rosyjskich żołnierzy, którzy przeprowadzili "cichy zamach stanu na Krymie" i holenderski dyplomata musiał się ratować ucieczką. "Otrzeźwiające doświadczenie" – mówi Holender, cytowany przez gazetę.

Okazuje się jednak, że nie było ono otrzeźwiające na tyle, aby uświadomić Zachodowi prawdziwe intencje Putina. "Dwa dni po decyzji rosyjskiego prezydenta o zajęciu Krymu holenderski król Wilhelm Aleksander pozował w Soczi z Putinem do zdjęcia z piwem w ręku" – przypomina "NRC" i ocenia, że Rosja świętowała triumf propagandowy w Niderlandach. Maurits Hendriks, szef holenderski misji olimpijskiej, mówił, że "Rosja skradła jego serce".

"NRC" przypomina, że rosyjska agresja na Ukrainę w 2014 r. spotkała się jedynie ze słowami potępienia przywódców Zachodu, którzy prosili Rosję o "deeskalację konfliktu". Zignorowano także memorandum budapeszteńskie z 1994 r., które gwarantowało Ukrainie integralność terytorialną po rezygnacji z broni atomowej.

Dziennik obszernie relacjonuje głosy holenderskich dziennikarzy i polityków, którzy usprawiedliwiali rosyjską inwazję. "Ministrowie w Hadze byli niezwykle ostrożni w europejskiej debacie po aneksji Krymu: nie mieli odwagi przeciwstawić się Putinowi" – zauważa gazeta.

Podkreśla także, iż przedsiębiorcy z Holandii obawiali się przede wszystkim strat finansowych. "Zupełnie nie doceniali gigantycznego szoku geopolitycznego, którego doświadczaliśmy i jego długoterminowych konsekwencji" – twierdzi autor tekstu.

Ówczesny minister spraw zagranicznych Holandii Frans Timmermans mówił wówczas, że współpraca gospodarcza z Rosją będzie trwała. "Dopóki nie ma sankcji, handel między Holandią a Rosją będzie kontynuowany jak zwykle" - powiedział Timmermans 10 marca 2014 r. w programie telewizyjnym "Nieuwsuur".

"NRC" przypomina, że gdy kraje bałtyckie i Polska chciały powstrzymać Putina i dozbroić Ukrainę przywódcy zachodnioeuropejskich rządów, tacy jak Rutte, Merkel i Hollande "nie chcieli mieć nic wspólnego z wojskowym wsparciem dla Ukrainy".