Hotele mają trzy powody do optymizmu i jeden do zmartwień

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2024-01-24 20:00

Hotelarze ankietowani przez IGHP uznali miniony rok za udany. W kolejnym obawiają się o utrzymanie planowanych wyników przy wzroście kosztów działalności. Dostrzegają też promyki nadziei.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • gdzie hotelarze widzą poprawę w swojej działalności w 2023 r.
  • z czym łączą nadzieję w 2024 r.
  • jakie ich zdaniem są największe zagrożenia
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rok 2023 był dobry dla hoteli – uważa tak 57 proc. ankietowanych przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego (IGHP). Jako dobry, choć poniżej oczekiwań, oceniło ten czas 30 proc. Łącznie pozytywy dostrzegło 87 proc.

W grudniu 2023 r. frekwencja w hotelach była lepsza niż rok wcześniej – poprawę zadeklarowało 49 proc., a pogorszenie 37 proc. obiektów, które odpowiedziały na ankietę. Hotele notują też wzrost cen – według nadesłanych odpowiedzi w stosunku do grudnia 2022 r. podwyżki wprowadziło 79 proc. hoteli, przy czym co piąty w przedziale 11-20 proc., a ponad połowa odnotowała wzrost do 10 proc.

Natomiast do optymizmu w 2024 r. skłaniają je dobra oferta dla turystyki MICE (biznesowej) i indywidualnej, wzrost zainteresowania Polską w wyniku zmian powyborczych oraz sprzyjające warunki klimatyczne i naturalne walory turystyczne. Te trzy powody poparło po 23 proc. ankietowanych przez IGHP.

Łyżką dziegciu są koszty

– Prawie 90 proc. hotelarzy oceniło ubiegły rok pozytywnie, co bardzo nas cieszy. Po trudnym czasie pandemii i blisko dwóch latach agresji Rosji na Ukrainę, branża ma powody do zadowolenia. Ale na pytanie o obawy dotyczące sytuacji w 2024 r. na pierwszym miejscu znów znalazł się wzrost kosztów działalności. Po kolejnym roku z rzędu, gdy wysoka inflacja negatywnie wpływała na rentowność, hotelarze nadal mają obawy o utrzymanie wyników działalności na zaplanowanym poziomie – mówi Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP.

35 proc. badanych wskazało na wzrost kosztów działalności jako największe zagrożenie dla branży. Jako kolejne znalazły się trudności w rekrutacji pracowników (19 proc.) niepewna sytuacja geopolityczna w naszym regionie (17 proc.), konkurencja ze strony najmu krótkoterminowego (14 proc.) czy ze strony nowych obiektów hotelowych (12 proc.).

Z perspektywy Zdrojowej

Według Łukasza Sękowskiego, członka zarządu Zdrojowa Hotels ds. finansowych, poprzedni rok przyniósł dość satysfakcjonujące wyniki i obłożenie w hotelach resortowych, jednak narracja o powrocie do poziomu przedpandemicznego 2019 r. byłaby przykładem patrzenia na rzeczywistość przez różowe okulary.

– Mówimy to na podstawie 4,5 tys. miejsc noclegowych nad morzem i w górach w sieci Zdrojowa Hotels. Stoimy przed wieloma wyzwaniami, ceny się uspokoiły, ale skupiamy się na efektywności procesów i jak najwyższej jakości usług odpowiadającej zmieniającym się potrzebom gości. W tym aspekcie priorytetem jest też utrzymywanie wykwalifikowanej kadry na wymagającym rynku pracy, zatem dbamy o środowisko pracy. Nie zapominamy również o stale rosnącej konkurencji – mówi Łukasz Sękowski.

Według Łukasza Sękowskiego, hotelarstwo codziennie pracuje nad dobrą marką turystyczną Polski, docenianą przez rodaków i gości zagranicznych zwłaszcza dzięki wysokiej jakości infrastrukturze, a w ten sposób wpływa na rozwój gospodarki turystycznej, która tworzy nawet 7 proc. krajowego PKB.

– Jednak zostaje jeszcze dużo przestrzeni na projekty rządowe promujące turystykę wewnątrzkrajową oraz polskiego wybrzeża i gór wśród m.in. Czechów, Niemców i Skandynawów. W przestrzeni publicznej Polska jest doceniana wciąż za mało – uważa Łukasz Sękowski.