Hurtownie rozwiozą szczepionki po Polsce

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-12-14 20:00

Pfizer tylko na początek, potem będziemy używać produktów innych firm – zapowiada Michał Kuczmierowski, prezes Agencji Rezerw Materiałowych

Przeczytaj i dowiedz się

  • Kiedy pierwsze szczepionki na COVID19 trafia do Agencji Rezerw Materiałowych
  • Jak będzie wyglądała logistyka szczepionek
  • Dlaczego budżet ARM musiał wzrosnąć

Kilka dni temu zapadła decyzja, że za dystrybucję szczepionek na COVID-19 odpowiadać będzie Agencja Rezerw Materiałowych (ARM).

- Przygotowujemy się do tego już od kilku tygodni, od kiedy zostaliśmy włączeni do sztabu organizującego szczepienia – mówi Michał Kuczmierowski, prezes ARM.

Za kilka dni magazyn ma być gotowy na przyjęcie pierwszej partii szczepionek. Część aparatury chłodniczej ARM ma, bo od lat zajmuje się obrotem lekami, m.in. szczepionkami na grypę. Czeka na dostawę dodatkowego wyposażenia, w tym lodówek gwarantujących temperaturę -75 st. C.

- Sprzęt potrzebny do rozpoczęcia szczepień będzie do nas trafiać etapami, zgodnie z planem dostarczania szczepionek do kraju. W pierwszym okresie dostawy nie będą zbyt duże, bo globalne zapotrzebowanie jest wielkie – mówi Michał Kuczmierowski.

Szef od rezerw
Szef od rezerw
Michał Kuczmierowski, który kieruje ARM od kwietnia tego roku (najpierw jako p.o., a od 7 września jako prezes), jest przekonany, że agencja bez problemu poradzi sobie z zadaniem przygotowania akcji szczepień na COVID-19.
Marek Wiśniewski

Nie aż tak zimno

Szef agencji przypomina, że produkt Pfizera wymaga przechowywania w temperaturze -75 st. C powyżej pięciu dni, ale na krótszy okres wystarczy od -8 do -2 st. C, czyli standardowy tzw. zimny łańcuch medyczny. Moderna deklaruje, że powyżej 30 dni jej szczepionkę należy przechowywać w temperaturze -20 st. C, a preparatowi AstraZeneki wystarczy od -8 do -2 st. C.

- Dlatego w powszechnych szczepieniach będziemy się opierać na produktach, które mają mniejsze wymogi, a te bardziej wymagające będą zastosowane w pierwszym etapie, do szczepienia grup priorytetowych oraz w największych punktach szczepień, które dają gwarancję, że nie zmarnują szczepionek i nie trzeba będzie ich utylizować – mówi prezes ARM.

Szczepieniami kadry medycznej ma się zająć 500 wytypowanych szpitali. Właśnie do nich trafią pierwsze szczepionki.

- W ultraniskich temperaturach chcemy przechowywać szczepionki tylko w centralnym magazynie. ARM ma duże doświadczenie, bo posiada dwie hurtownie farmaceutyczne. Dodatkowo przez około dwa tygodnie szczepionki można przechowywać w specjalnych izoboksach z suchym lodem, w których panuje temperatura -75 st. C. W takich izoboksach zostaną dostarczone do nas szczepionki Pfizera – mówi Michał Kuczmierowski.

Choć producent zobowiązał się dostarczyć preparat na miejsce wskazane przez odbiorcę, ARM - na wypadek zatoru - przygotowuje się do odbioru szczepionek w siedzibie producenta. Rozważany jest scenariusz, w którym w dowóz do kraju zaangażowałby się LOT. Po Polsce szczepionki mają być rozwożone samochodami. Tabor, który na co dzień zajmuje się transportem leków i środków medycznych, wystarczy do akcji szczepienia na COVID-19.

- W logistykę będą zaangażowane m.in. hurtownie farmaceutyczne, które już dzisiaj obsługują apteki i punkty medyczne, czasami nawet kilka razy dziennie – wyjaśnia menedżer.

Hurtownie będą rozwozić preparat do punktów szczepień. ARM ma na razie podpisane umowy z dwiema i prowadzi rozmowy z czterem kolejnymi. Prezes zapewnia, że agencja jest wystarczająco przygotowana do obsługi całej akcji szczepień, nie tylko na etapie podawania pierwszej dawki. Nie ma jeszcze szacunków dotyczących kosztów przedsięwzięcia, bo – jak wyjaśnia Michał Kuczmierowski – wciąż jest zbyt wiele niewiadomych. Sporo zależy m.in. od skali zainteresowania Polaków szczepieniami.

Wyjątkowy megabudżet

Wiosną prezes ARM zapowiadał, że za kilka miesięcy nawet 70-90 proc. medycznych zamówień będzie realizowane przez polskich producentów. Twierdzi, że deklarację udało się zrealizować.

- Dziś większość dostaw maseczek, fartuchów i kombinezonów pochodzi od rodzimych wytwórców – Michał Kuczmierowski.

Obecnie ARM zabezpiecza rezerwy środków ochrony osobistej nawet na pół roku.

- COVID-19 przewrócił do góry nogami budżet ARM – mówi Michał Kuczmierowski.

Wcześniej roczny budżet agencji nieznacznie przekraczał 200 mln zł. Składał się z dotacji podmiotowej, z której finansowane było utrzymanie bazy magazynowej, wynagrodzenia pracowników agencji itp., oraz z dotacji celowej, przeznaczonej na tworzenie i odnawianie rezerw. Pierwsza pula wynosiła zazwyczaj około 70 mln zł, druga, bazująca na planach zakupowych sprzed pandemii - około 180 mln zł.

Dotacja podmiotowa się nie zmieniła, ale celowa wzrosła do około 800 mln zł, przy czym gros pieniędzy pochodzi z funduszu covidowego. Tylko z niego ARM wydała już ponad 3 mld zł. Źródłem finansowania jest przede wszystkim budżetu państwa, a ponad 100 mln zł pochodzi z funduszy unijnych, z bezzwrotnej dotacji na zakup środków ochrony osobistej.

Wędrująca agencja
Jeszcze w 2016 r., na początku rządów PiS, ARM podlegała Ministerstwu Gospodarki. Potem trafiła do pod skrzydła nowo utworzonego Ministerstwa Energii, a stamtąd do Ministerstwa Klimatu. Następnie pieczę nad agencją objęło nowe Ministerstwo Aktywów Państwowych, by wkrótce przekazać ją Ministerstwu Klimatu i Środowiska, które na mocy ustawy o działach zajęło się kwestiami związanymi z energetyką (jednym z istotnych zadań ARM jest gromadzenie rezerw paliwa). Jednocześnie na podstawie ustawy covidowej ARM podlega Ministerstwu Zdrowia. To jednak również niedługo się zmieni, bo gotowy jest już rządowy pakiet nowelizacji, która odda ją jako agencję wykonawczą pod bezpośrednią kontrolę premiera. Ma to uprościć proces decyzyjny i koordynację działań antykryzysowych.