Na początku grudnia 2015 r. hasło „fintech” jako jedna z dziesięciu nowości trafiło do Investopedii. Zbitka dwóch słów: „finance” i „technology” od kilku lat robi na świecie prawdziwą furorę, a powstające jak grzyby po deszczu firmy z tego sektora doczekały się nawet swojego indeksu na Wall Street. Czym jest fintech? Definicja jest tak szeroka, że mieści w sobie Ubera i Airbnb, Transfer Wise, a na polskim rynku — Blue Media czy CodiLime. Za firmy technologiczne uważają się też Cinkciarz czy Vivus. Dzisiaj wszystko, co nowe i związane z pieniędzmi, stara się o fintechową etykietkę. Nowy pomysł biznesowy grupy Idea wygląda jednak na książkowy przykład połączenia finansów i nowych technologii. Bank kupił nadajnik GPS, podrasował i chce wykorzystać do tworzenia nowych produktów finansowych. Zacznie od leasingu na kilometry.

Pay-as-you-drive
„Happy miles” (tak bank nazwał cały projekt bankowych zastosowań GPS) polega na tym, żeby dopasować produkt finansowy do potrzeb klienta, wykorzystując dane zbierane przez nadajnik. GPS-y od dawna wykorzystywane są na rynku zarządzania flotami, jednak głównie do lokalizacji pojazdów. Idea uważa, że urządzenie w fintechowym opakowaniu może posłużyć na wiele nowych sposobów.
— Tworzymy „silnik”, który może mieć bardzo szerokie zastosowanie w różnych usługach związanych z finansowaniem ruchomości: samochodów osobowych i ciężarowych, maszyn rolniczych, budowlanych itd. — uważa Jarosław Augustyniak, prezes Idea Banku.
Pierwszy produkt, leasing na kilometry, wejdzie do sprzedaży tuż przed Bożym Narodzeniem. Stawka będzie uzależniona od przejechanej odległości. Samochód stoi — klient płaci tylko minimalny abonament, a gdy rusza w trasę — licznik zaczyna bić.
— Konstrukcja produktów finansowych według zasady „pay-as-you-drive” spowoduje znaczący spadek obciążeń finansowych dla firm, przyczyniając się do wzrostu ich płynności — twierdzi Jarosław Augustyniak. Nie ujawnia jeszcze szczegółów: kosztów i sposobu naliczania opłat, bo oferta nie jest jeszcze gotowa, a cennik nie powie o usłudze wszystkiego. Na stworzenie modeli wykorzystania samochodów, miesięcznych przebiegów, awarii itp., pozwalających oszacować nie tylko miesięczny koszt raty, ale też wartość końcową pojazdu, potrzeba około 2 lat. Zadaniem urządzenia jest nie tylko liczenie kilometrów, ale też gromadzenie i przetwarzanie danych o samochodzie i kierowcy, by można było przygotować ofertę odpowiadającą potrzebom klienta. Wielki brat rejestrujący: prędkość, styl jazdy, przyspieszanie, hamowanie, stany licznika itd. to cena za poprawę efektywności, optymalizację kosztów i dopasowanie elastycznego finansowania. — Wyobrażam sobie, że docelowo będziemy leasingować nie konkretne pojazdy,ale np. pulę kilometrów dla danej firmy — mówi Jarosław Augustyniak.
Polisa według GPS
Kilometrówka w Idei ma być odpowiedzią na zmieniające się trendy rynkowe i zachowania klientów, którzy coraz chętniej przedkładają chęć używania nad potrzebę posiadania. Banki, żyjące głównie z kredytowania dóbr trwałych, będą miały niemały problem z dostosowaniem się do nowych mód. Następny krok Idei to długoterminowy wynajem dla klientów indywidualnych — również ze stawką kilometrową. W takiej formule może być też udzielany… kredyt samochodowy.
To jednak tylko przedsmak tego, co można wycisnąć z GPS. Prawdziwe kokosy kryją się na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych, na którym nadajnik w roli narzędzia do pomiaru i szacowania ryzyka ma ogromne zastosowanie. Ubezpieczyciele od kilku lat próbują podejść klientów, zachęcając ich do ściągania aplikacji na smartfony i dobrowolnego poddania się monitoringowi stylu jazdy, by na tej podstawie oszacować koszt polisy. Prowadzisz bezpiecznie, uważasz na ograniczenia prędkości — płacisz niższą składkę. Lubisz szybszą jazdę — ubezpieczyciel policzy więcej. Dwa lata temu taki model dla klientów biznesowych bezskutecznie próbował wprowadzić Link4. Wrócił do pomysłu i w 2017 r. znów wprowadzi go do oferty, ale tym razem dla klientów indywidualnych.
Nadajnik na licencji
Kierowcy chętnie płaciliby mniej, ale niewielu godzi się na „inwigilację”. Kiedy trzeba mocniej nacisnąć na gaz i przekroczyć limit prędkości, zapominają o korzyściach z bezpiecznej jazdy i wyłączają aplikacje. W Idei nadajnika nie można wyłączyć. To kij, ale marchewka może być bardziej kaloryczna niż zwykle.
— Można wyobrazić sobie polisę komunikacyjną, której wysokość zależy od tego, czy samochód jest używany, czy nie. Pojazd włącza się do ruchu — ubezpieczenie też jest uruchamiane. Stoi na parkingu — użytkownik nie płaci — mówi Jarosław Augustyniak.
Szef Idei spodziewa się szybkiego przechodzenia klientów z klasycznego leasingu na kilometrowy. Najem konsumencki na podstawie licznika to, jego zdaniem, potencjalny rynkowy hit. — Nasze spółki: Idea Leasing i Getin Leasing, będące w trakcie fuzji, obsługują około 190 tys. umów leasingu samochodów osobowych. Sądzę, że w ciągu 3 lat co druga może dotyczyć leasingu na kilometry — mówi prezes. Idea chce zarabiać na finansowaniu szytym pod wskazania GPS, ale również mocno zaistnieć z nadajnikiem na rynku zarządzania flotami samochodów, stając się bankiem danych i dostawcą rozwiązań do gromadzenia big data.
— Urządzenia GPS mogą być stosowane w firmach transportowych, wypożyczalniach samochodów oraz biznesach z wielu branż wykorzystujących sieć handlowców. Będziemy oferować nadajniki w ramach miesięcznego abonamentu — mówi prezes Augustyniak. © Ⓟ
BANK TECHNOLOGICZNY: Idea Bank, którym zarządza Jarosław Augustyniak, jest zainteresowany konsolidacją rynku nadajników GPS. [FOT. ARC]