Po pandemii odbił popyt na marketing sensoryczny. Giełdowy IMS zyski ze zwykłej działalności pakuje w nagrywanie muzyki.
Wychowani na Trójce fani rocka mogą narzekać na komercjalizację muzyki, ale prawdziwej komercji jeszcze nie słyszeli. Tylko na Spotify prawie 2 tys. piosenek i 100 godzin muzyki zawiera katalog Closer Music, start-upu z giełdowej Grupy IMS.
— W praktyce w naszej bazie jest ponad 3,5 tys. utworów, do których mamy pełne prawa autorskie. Do końca roku będzie ich około 3,8 tys. Można je usłyszeć w placówkach handlowych i lokalach usługowych, które wykupiły u nas abonament. Zaczęliśmy udostępniać też katalog firmom podobnym do IMS z branży marketingu sensorycznego z innych krajów, na początek z Danii i Norwegii. Spodziewamy się, że sporym źródłem przychodów będzie też sprzedaż licencji klientom indywidualnym: youtuberom czy tiktokerom, którym na początku przyszłego roku udostępnimy zautomatyzowane narzędzie do wybierania piosenek — mówi Dariusz Lichacz, wiceprezes i dyrektor muzyczny IMS.

Piosenkowy potencjał
Closer Music ruszył w 2019 r. Spółka nagrywa piosenki i tworzy podkłady muzyczne w Polsce, a w USA pracujący na jej zlecenie muzycy dogrywają wokale. W USA spółka współpracuje z kilkoma studiami nagraniowymi i setką artystów. Po emisjach skierowanych do menedżerów i inwestorów Closer Music IMS ma w spółce 84,5 proc. udziałów.
— Do tej pory zainwestowaliśmy w ten projekt 12 mln zł, ponad 2 mln zł dołożyli inwestorzy zewnętrzni. Od początku tworzyliśmy go z założeniem, że to inwestycja finansowa, a po rozwinięciu bazy muzycznej i osiągnięciu dużej skali przychodów spółka zostanie sprzedana, do czego powinno dojść w ciągu kilku lat. To jest nasz pierwszy projekt skierowany na globalny, a nie tylko polski rynek, a jednocześnie po raz pierwszy kierujemy ofertę do segmentu B2C — mówi Piotr Bielawski, wiceprezes i szef finansów IMS.
W ramach ostatnich emisji Closer Music wyceniano na 40 mln zł.
— W przyszłym roku chcemy zdobyć na jego potrzeby 8-10 mln zł, rozglądamy się za zainteresowanym funduszem — dodaje Piotr Bielawski.
Koncept biznesowy, na którym zasadza się działanie Closer Music, jest bardzo niszowy, o wielkim globalnym potencjale. W podobnym modelu działa np. szwedzka spółka Epidemic Sound, która w ubiegłym roku zebrała od inwestorów 450 mln USD przy wycenie na poziomie 1,4 mld USD. Epidemic celuje z ofertą przede wszystkim w internetowych streamerów z mediów społecznościowych oraz w producentów filmowych i reklamowych. W bazie ma około 35 tys. piosenek.
— Wielkość bazy to nie wszystko, liczy się to, czy piosenki w katalogu wpisują się w obecne trendy muzyczne. Mocno w to zainwestowaliśmy, brzmienie naszych piosenek jest świeże, co ma znaczenie przede wszystkim pod kątem potencjalnych klientów z TikToka. Ostatnio nawiązaliśmy współpracę z amerykańskim studiem DMI i Luką Pretolesim, jego twórcą, który ma pomóc w promowaniu katalogu Closer Music — mówi Dariusz Lichacz.
Popandemiczne odbicie
Całe IMS wyceniane jest na GPW na 80 mln zł. Po trzech kwartałach tego roku miało 38,2 mln zł przychodów, ponad 40 proc. więcej niż rok wcześniej. Połowę sprzedaży zapewniły abonamenty audio i wideo. Na poziomie EBITDA grupa miała 11,6 mln zł zysku, o 9 proc. więcej niż rok wcześniej.
— Jeśli wyeliminować niepieniężne koszty programu motywacyjnego, w ramach którego ponad 50 pracowników IMS otrzymało akcje za 2021 r., a także otrzymane i umorzone w ubiegłym roku subwencje z tarcz antycovidowych, to wynik EBITDA wzrasta o ponad 60 proc., a wyniki Grupy IMS są najlepsze w historii. Przez 10 miesięcy 2022 r. zdobyliśmy ponad 3,1 tys. nowych lokalizacji abonamentowych, cały rok zamkniemy liczbą około 3,5 tys. nowych lokalizacji, czyli rośniemy znacznie szybciej niż przed pandemią. Ten rok będzie absolutnie rekordowy pod względem liczby zdobytych lokalizacji abonamentowych, bo najlepszym dotychczas 2019 r. było to niespełna 2,5 tys. nowych abonamentów — mówi Piotr Bielawski.
Resztę przychodów spółka generuje z reklam, a także z abonamentów aroma. W tym ostatnim segmencie liczba klientów spadła w ostatnich kilkunastu miesiącach.
— Spadek był związany przede wszystkim z obowiązkiem noszenia maseczek w sklepach. Po jego zniesieniu perspektywy tego segmentu są dobre. W pierwszym kwartale przyszłego roku zakończymy prace nad własnym urządzeniem, na które przeznaczyliśmy już ponad 2 mln zł. Potem zaczniemy je masowo produkować i pod koniec przyszłego roku szeroko sprzedawać w Europie. Poprawi to nasze wyniki sprzedażowe i rentowność, bo nowe urządzenia będą wymagały mniejszych nakładów na serwis — tłumaczy szef finansów IMS.