Gospodarka Indii ma się dobrze. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że w 2024 r. PKB urośnie o 7 proc., a do 2030 r. kraj prześcignie Japonię i Niemcy, awansując z piątej pozycji na trzecią siłą gospodarczą świata.
Z badań banku inwestycyjnego ARC Group wynika, że Indie i państwa ASEAN-u (Indonezja, Malezja, Filipiny, Singapur, Tajlandia, Brunei, Wietnam, Laos, Kambodża i Mjanma) zyskują na tarciach między Waszyngtonem a Pekinem.
- Najwięcej inwestycji może napłynąć do nich z sektora zaawansowanych technologii – uważa dr Patryk Kugiel, ekspert ds. Indii z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Nowa baza produkcyjna
Według indyjskiego ministerstwa handlu i przemysłu wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w 2024 r. mogła sięgnąć 70,9 mld USD, więc była podobna jak w 2023 r. gdy było to 71,3 mld USD.
Indie są atrakcyjne dla globalnych korporacji i mają mocne podstawy do gospodarczego wzrostu. W 2023 r. stały się najludniejszym krajem świata (1,45 mld), a klasa średnia rośnie. Obecnie stanowi 31 proc. społeczeństwa, a do 2047 r. jej udział zwiększy się do 60 proc. - wynika z raportu People Research on India's Consumer Economy.
Dlatego nie dziwi fakt, że cały czas napływają tam nowe inwestycje. 7 stycznia Microsoft ogłosił, że w ciągu najbliższych dwóch lat zainwestuje 3 mld USD w rozwój chmury Azure oraz sztucznej inteligencji. Zgodnie z deklaracjami firmy będzie to jej największe przedsięwzięcie w tym kraju. Ponadto do 2030 r. gigant zamierza przeszkolić w zakresie AI 10 mln lokalnych pracowników. W ubiegłym roku z takiej formy rozwoju zawodowego skorzystało już 2,4 mln osób.
Przez amerykańsko-chińskie napięcia łańcuch dostaw dywersyfikuje Apple, w coraz większym stopniu stawiając m.in. na Indie. Udział fabryk nad Gangesem w globalnej produkcji iPhone'ów wzrósł już z 1 proc. w 2017 r. do 10 proc. w 2023 r. Amerykański bank inwestycyjny Jefferies przewiduje, że już do końca tego roku lokalne zakłady będą wytwarzać do 25 proc. globalnych dostaw iPhone'ów.
- Nasz rynek jest bezpieczną przystanią dla firm uciekających z Chin. Do Indii w dalszym ciągu będą napływać projekty z branży zaawansowanych technologii, IT, elektromobilności i półprzewodników – mówi J.J Singh, prezes Polsko-Indyjskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Są też duże szanse na powrót do negocjacji w sprawie projektów z branży elektromobilności. W lipcu 2023 r. Tesla przymierzała się do budowy w Indiach gigafabryki, która według planów miała produkować 500 tys. pojazdów rocznie. W tym celu miała zainwestować 2 mld USD. Aby przyciągnąć inwestycje z branży motoryzacyjnej rząd w New Delhi w marcu 2024 r. obniżył cła importowe dla elektryków w cenie niższej niż 35 tys. USD ze 100 do 15 proc. Jednocześnie indyjskie władze postawiły warunek, że producent w ciągu trzech lat musi wybudować fabrykę na miejscu. Jednak w kwietniu Tesla uznała warunki za nieopłacalne, a negocjacje utknęły.
Dr Patryk Kugiel twierdzi, że temat inwestycji Tesli w Indiach w trakcie prezydentury Donalda Trumpa powróci, zwłaszcza że właściciel firmy, Elon Musk, będzie pełnił bardzo ważną rolę w nowej administracji.
Wzajemna presja
Tarć z nowymi władzami w Waszyngtonie raczej nie da się uniknąć, ale ich skala prawdopodobnie będzie stosunkowo niewielka.
J.J. Singh podkreśla, że New Delhi jest pozytywnie nastawione na powrót Trumpa do Białego Domu, jednak przyznaje, że władze jego kraju biorą pod uwagę ryzyko wzajemnego nakładania ceł.
Za czasów pierwszej prezydentury Donalda Trumpa dwustronne stosunki wyglądały różnie. W 2018 r. Waszyngton nałożył cło na indyjską stal i aluminium. New Delhi odpowiedziało na ten krok, uderzając w amerykańskie migdały, jabłka i orzechy włoskie.
Spór handlowy przeciągnął się na kolejne lata. W 2019 r. Waszyngton usunął Indie z programu GSP, który oferował krajom rozwijającym niższe stawki celne. Rok później doprowadziło to do spadku indyjskiego eksportu do USA o ponad 10 proc. r/r, do 49,3 mld USD.
W grudniu ubiegłego roku prezydent elekt USA skrytykował New Delhi za wysokie stawki celne na amerykańskie produkty.
- Premier Modi kieruje się zasadą „India First” i nie pozostanie bierny na ewentualne amerykańskie cła. Spodziewam się drobnego konfliktu, ale nie przerodzi się to w wojnę handlową. Stany Zjednoczone nadal potrzebują Indii i będą się z nami układać – twierdzi J.J. Singh.
Sposoby na Trumpa
Dr Patryk Kugiel zaznacza, że rzeczywiście może dojść do nałożenia ceł na indyjskie produkty, jednak nowy prezydent nie będzie dążył do eskalacji i raczej skoncentruje się na zmniejszeniu ujemnego salda w handlu z Indiami. Według analityka władze w New Delhi będą w stanie udobruchać republikanina, kupując więcej amerykańskiego uzbrojenia i ropy.
Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych wskazuje, że Indie, które od lat są największym importerem uzbrojenia na świecie, zmniejszają swoją zależność od tradycyjnych dostawców, takich jak Rosja, m.in. na rzecz Francji i USA. W 2023 r. Rosja miała największy udział w dostawach broni do Indii (36 proc.) jednak ich wartość zmniejszyła się aż o 40 proc. w porównaniu do 2009 r.
Od 2018 r. rząd w New Delhi podpisał umowy warte ok. 20 mld USD na uzbrojenie ze Stanami Zjednoczonymi, które w latach 2019–23 zostały trzecim dostawcą dla indyjskiej armii.
W 2023 r. USA znalazły się na szóstym miejscu wśród dostawców ropy, z 6-proc. udziałem w imporcie i na trzecim w gronie eksporterów do Indii LNG - surowiec ze Stanów odpowiadał za 14 proc. importu.
- Relacje między mocarstwami są obecnie najlepsze w historii i nic nie zwiastuje ich pogorszenia. Indie są potrzebne Stanom Zjednoczonym w rywalizacji z Chinami i nadal będą czerpać z tego faktu wymierne korzyści – uważa dr Patryk Kugiel.