We wtorek Węgierski Urząd Statystyczny poinformował, że ceny konsumpcyjne w styczniu wzrosły o 5,5 proc. rok do roku, co jest najszybszym tempem od 13 miesięcy. W grudniu inflacja wynosiła jeszcze 4,6 proc., a ekonomiści ankietowani przez agencję Bloomberg prognozowali wzrost na poziomie 4,8 proc. W porównaniu z grudniem ceny wzrosły o 1,5 proc.
Chociaż bank centralny przewidywał, że dynamika wzrostu cen osiągnie szczyt w styczniu, a następnie zacznie słabnąć, najnowsze dane wywołują obawy, że inflacyjne oczekiwania mogą utrwalić się na wyższym poziomie, niż zakładano. To dodatkowy problem dla Orbana w obliczu kryzysu kosztów życia, który może odegrać kluczową rolę przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi za nieco ponad rok.
Decydenci banku centralnego jeszcze w styczniu przyznali, że perspektywa inflacji znacząco się pogorszyła, co zmusiło ich do utrzymania stopy referencyjnej na poziomie 6,5 proc. — najwyższym w Unii Europejskiej, na równi z Rumunią. Osiągnięcie celu inflacyjnego na poziomie 3 proc. przesunięto z tego roku na przyszły.
Na wzrost cen wpłynęło również osłabienie forinta w ostatnich miesiącach. Na początku stycznia kurs waluty osiągnął dwuletnie minimum wobec euro. Choć od tego czasu forint odzyskał część wartości i w poniedziałek osiągnął najwyższy poziom od ponad trzech miesięcy, wcześniejsze wahania kursu wciąż wywierają presję na ceny.