Odczyt zrównał się ze styczniowym i od tej pory tytuł „najwyższej rocznej dynamiki CPI w 2018 r.” przysługuje właśnie danym za styczeń i czerwiec. Możliwe, że odczyt za lipiec zepchnie tę dwójkę z najwyższego miejsca podium (tego oczekuje np. zespół ekonomistów z PKO BP), ale wygląda na to, że na nim lista faworytów się kończy.

— Od lipca powinniśmy obserwować obniżenie się wskaźnika inflacji, związane z wysoką statystyczną bazą odniesienia z ubiegłego roku, gdy zarówno inflacja, jak i szczególnie ceny żywności bardzo mocno szły w górę — mówi Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.
W 2017 r. CPI rósł w tempie 2 proc. r/r (średniorocznie). W środowisku ekonomistów dominuje pogląd, że w tym roku będzie jeszcze mniej. Jeszcze, bo nawet ubiegłorocznemu wynikowi do środka celu inflacyjnego brakowało 0,5 pkt. proc.
— O ile w najbliższych miesiącach nie przeszkodzą skutki suszy oraz wysokich notowań ropy naftowej, tegoroczna inflacja będzie prawdopodobnie nieco niższa niż w 2017 r., co utwierdzi Radę Polityki Pieniężnej w zamiarze utrzymywania stóp procentowych na niezmienionym, rekordowo niskim poziomie jeszcze przez dłuższy czas — podsumowuje Roman Przasnyski.