GPW pędzi jak lokomotywa – WIG20 wszedł właśnie na pułap 3000 pkt pierwszy raz od 17 lat. Tymczasem jeśli chodzi o napływy fundusze akcji polskich mają kiepską passę od co najmniej roku, bo tylko raz - w styczniu 2025 r. – saldo wpłat było dodatnie (+33 mln zł), a w sumie przez 12 miesięcy klienci wycofali 1,33 mld zł. Pieniądze szerokim strumieniem płyną za to do funduszy obligacji - tylko w tym roku zasiliło je 16 mld zł, z czego 11,2 mld zł trafiło do funduszy dłużnych krótkoterminowych, czyli tych najbezpieczniejszych, mówi Piotr Zygmunt, zarządzający funduszami Esaliens TFI.
- Zgłębiając dane można zauważyć, że największymi beneficjentami są produkty towarzystw z grup bankowych, które umiejętnie pozyskują pieniądze klientów z depozytów lub lokat. Fundusze długu krótkoterminowego mają niskie ryzyko stopy procentowej, więc dla doradcy bankowego przeniesienie masy depozytowej do tego typu funduszu nie jest wielkim ryzykiem, a należy podkreślić, że typowy klient banku w Polsce jest raczej konserwatywny – tłumaczy ekspert Esaliens TFI.
Dodaje, że obligacje krótkoterminowe (o zmiennym i stałym kuponie) są w tym roku atrakcyjne z dwóch powodów. Po pierwsze stawki WIBOR utrzymują się na wciąż wysokim poziomie – a na nich opierają się kupony (oprocentowanie obligacji). Większość na wskaźniku sześciomiesięcznym, który pozwala szybko dostosować się do zmiany w stopach procentowych. WIBOR 6M obecnie wynosi 4,92 proc. – to o prawie 3 pkt proc. mniej niż w szczytowym momencie w październiku 2022 r. Drugim powodem jest cięcie stóp procentowych NBP o 50 pkt baz. i oczekiwanie na kontynuację cyklu, co w sumie obniżyło rentowność papierów dwuletnich o około 100 pkt baz. od początku roku.
Lepiej myśleć długofalowo
Ekspert nie wyklucza, że stopa referencyjna sięgnie 4 proc. już w pierwszym kwartale 2026 r.
- Mamy podobne oczekiwania co rynek odnośnie ścieżki stóp procentowych w najbliższym czasie. Do końca roku spodziewamy się dwóch obniżek po 25 pkt baz. – mówi Piotr Zygmunt.
Jego zdaniem inflacja może jeszcze pozytywnie zaskoczyć, a w takim scenariuszu najlepszym wyborem będą obligacje długoterminowe.
- Rentowności są atrakcyjne, a w przypadku lepszych prognoz inflacyjnych i większych obniżek ich ceny będą rosły. Dodatkowo obecnie emitowane obligacje długoterminowe mają atrakcyjne kupony - rzędu 5-6 proc. Taki dochód chroni inwestorów przed ewentualnym spadkiem ceny. W najbliższych tygodniach rynkowi polskich papierów skarbowych powinna też sprzyjać ograniczona podaż długu w trzecim kwartale – Ministerstwo Finansów poinformowało, że na koniec lipca potrzeby pożyczkowe zostały pokryte w 85 proc. – mówi Piotr Zygmunt.
Na aukcji 6 sierpnia resort finansów sprzedał rekordową liczbę papierów skarbowych o wartości prawie 14 mld zł, podczas gdy popyt wyniósł o 1,7 mld zł więcej. Od lipca zeszłego roku resort sprzedał inwestorom instytucjonalnym (bankom, funduszom, ubezpieczycielom) obligacje za 277 mld zł.
Bez ryzyka nie ma gry
Choć rynek obligacji w Polsce wydaje się atrakcyjny dzięki oczekiwanej kontynuacji polityki luzowania monetarnego przez NBP, w rzeczywistości nie jest pozbawiony ryzyka. Wysoka premia za ryzyko polskich obligacji jest widoczna po wysokim spreadzie swapowym (ang. asset swap spread), wynoszącym obecnie ponad 90 pkt baz. dla 10-letniego tenoru [pozostały okres do spłaty długu przez emitenta – red.], podkreśla Piotr Zygmunt.
- To jest poziom zbliżony do czasów globalnego kryzysu finansowego w 2008 r., kryzysu zadłużenia w strefie euro w 2011 r., czy wybuchu wojny w 2022 r. – dodaje specjalista.
Swap spread jest często używany przez instytucje finansowe jako narzędzie ochrony przed ryzykiem stóp procentowych. Przykładowo podmiot inwestujący w obligacje o stałym kuponie chce się zabezpieczyć przed wzrostem stóp procentowych. W tym celu zawiera umowę z bankiem o swap procentowy. W ramach umowy bank płaci stopę zmienną, a w zamian dostaje stopę stałą. Dzięki temu podmiot zabezpiecza się na wypadek zmiany stóp procentowych.
Piotr Zygmunt uważa, że trzy czynniki odpowiadają za wysoki poziom spreadów swapowych dla polskiego rynku długu – wojna w Ukrainie, rosnące zadłużenie polskiego rządu oraz niejasna komunikacja NBP.
- Wojna za wschodnią granicą odstrasza część długoterminowych inwestorów zagranicznych. Zawieszenie broni mogłoby sytuację zmienić, ponieważ poziomy rentowności [czyli dochodu, który można osiągnąć inwestując w obligacje i trzymając je do terminu wykupu - red.] na naszym rynku długu są bardzo atrakcyjne. Drugim problemem jest podwyższone ryzyko fiskalne. Nie chodzi o bieżącą sytuację (to jest już w cenach), ale o to, czy polski rząd będzie w stanie przekonać rynki, że ma pomysł na zmniejszenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB oraz na utrzymanie długu publicznego w ryzach w nadchodzących latach. Po trzecie osobliwy sposób komunikacji banku centralnego w ostatnich latach nie pomaga w skutecznym kalibrowaniu oczekiwań w sprawie jego działań, a to zawsze wpływa na wycenę długoterminowych papierów skarbowych – wyjaśnia Piotr Zygmunt.
Zarządzany przez Piotra Zygmunta fundusz Esaliens Obligacji Uniwersalny ma aktywa o wartości około 0,5 mld zł. Średnia duracja portfela (czyli średni ważony okres oczekiwania na wpływy z obligacji, jakimi są odsetki i nominał) jest zmienna, lecz nie dłuższa niż 7,5 lat. Fundusz nie posiada benchmarku. W zestawieniu trzyletnich stóp zwrotu fundusz znajduje się w czołowej piątce (26,9 proc.).
- W 2022 r. postawiliśmy na wysoką durację portfela – wyższą niż TBSP [giełdowy indeks obligacji różnego rodzaju - red.] – i to się sprawdziło. Przypomnę, że wówczas rentowność długoterminowych obligacji skarbowych sięgała 9 proc. ze względu na bardzo wysoką inflację. Byliśmy przekonani, że szczyt inflacji jest blisko i rozpocznie się okres dezinflacyjny, co rozbudzi oczekiwania na cięcia stóp przez banki centralne. Dodatkowo w 2023 r. postanowiliśmy odważniej wejść na rynek euroobligacji, zabezpieczając przy tym ryzyko kursu walutowego za pomocą swapów walutowych, co dodatkowo podniosło dochodowość inwestycji. W pierwszym kwartale 2025 r. nieznacznie ucierpieliśmy na gwałtownym wzroście rentowności niemieckich bundów po ogłoszeniu przez tamtejszy rząd wielkiego planu wydatków fiskalnych – rentowności w trzy dni podskoczyły o 50 pkt baz., a rykoszetem oberwała większość papierów długoterminowych denominowanych w euro. Uznaliśmy to jednak za okazję i w trakcie wyprzedaży zajęliśmy pozycję w niemieckich obligacjach rządowych, która niemal od razu zaczęła pozytywnie kontrybuować do wyniku portfela – wyjaśnia Piotr Zygmunt.