Integracja jako antidotum na protekcjonizm

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-07-24 20:00

Najbardziej optymalną reakcją świata na amerykańskie cła jest pogłębianie integracji handlowej. Ten scenariusz się częściowo realizuje, co pokazuje, że wcale nie musimy podążać ścieżką protekcjonizmu. W jednych miejscach świata bariery są wznoszone, lecz w innych redukowane.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ostatnie miesiące na arenie międzynarodowej mijają pod dyktando twardych negocjacji między USA i Chinami, UE, Wielką Brytanią i innymi państwami. Z tych rozmów powoli wyłaniają się pierwsze porozumienia. USA i Japonia podpisały umowę, w ramach której cła na japońskie towary zostaną obniżone z 25 proc. do 15 proc., w tym również na samochody. Kraj Kwitnącej Wiśni zapowiedział jednocześnie pakiet inwestycyjny na amerykańskim rynku o wartości około 550 mld USD. Z doniesień Bloomberga wynika, że do podpisania umowy ma dojść również pomiędzy USA i UE. Cła na unijny import mają zostać zredukowane do 15 proc., poza stalą i aluminium, na które stawka celna będzie podtrzymana w wysokości 50 proc.

Wniosek? Nie realizuje się na razie najczarniejszy scenariusz dla gospodarki światowej, czyli wet za wet. Decydenci polityczni przyjęli strategię dogadania się z Trumpem, a nie odwetu, który przyniósłby więcej szkód niż korzyści. Istotniejsze jest jednak coś innego: na boku wiele państw i regionów pogłębia integrację (chociaż w czwartek państwa członkowskie Unii Europejskiej przegłosowały zgodę na wprowadzenie ceł odwetowych na towary z USA o łącznej wartości 93 mld EUR, gdyby Donald Trump wprowadził 30-procentowe cła na europejski eksport).

Przykład pierwszy z brzegu: UE i Wielka Brytania w maju zapowiedziały reset stosunków politycznych i handlowych niemal dekadę po brexicie. Jeszcze inny przypadek: UE i kraje MERCOSUR (wspólny rynek państw południowoamerykańskich) osiągnęły porozumienie, co oznacza utworzenie strefy wolnego handlu z łącznym PKB w wysokości 22 bln USD (ok. 20 proc. światowej gospodarki) i populację prawie 720 mln ludzi. Ponadto, pod koniec 2024 r. Wielka Brytania oficjalnie przystąpiła do CPTPP (Kompleksowe i Progresywne Porozumienie o Partnerstwie Trans-Pacyficznym), stając się pierwszym krajem europejskim w tym ugrupowaniu. Po 6-letniej przerwie rozmowy o umowie o wolnym handlu wznowiły nawet Chiny, Japonia i Korea Południowa.

Jest to najlepsza strategia, jaką politycy mogli przyjąć w reakcji na szok celny zaserwowany przez administrację Trumpa. Dwóch ekonomistów MFW – L. Rotunno i M. Rutta – w badaniu „Trade Partners' Responses to US Tariffs" pokazuje, że pogłębianie integracji z innymi partnerami to jedyna strategia w odpowiedzi na amerykańskie cła, która nie tylko mityguje straty, ale wręcz przynosi korzyści, podnosząc trwale dochód realny. W scenariuszu integracji światowy dochód wzrasta o 0,3 proc. w stosunku do scenariusza bazowego. W przypadku UE jest to 1,1 proc., czyli całkiem sporo.

Oczywiście świat jest bardziej złożony i prawdopodobnie będzie to mix różnych strategii. Autorzy badania analizują również efekty kombinacji podejść: trochę integracji, trochę polityki przemysłowej (subsydiowania krajowych firm), trochę podnoszenia stawek celnych. W tym scenariuszu dobrobyt w światowej gospodarce rośnie o ok. 0,2 proc., natomiast w UE o ok. 1,1 proc.

Z punktu widzenia czysto ekonomicznego oznacza to, że efektywna stawka celna USA nakładana na inne państwa może rosnąć, ale jednocześnie inne kraje mogą wzajemnie obniżać te stawki między sobą. Między jednymi krajami wymiany będzie mniej, pomiędzy innymi – więcej.

To pokazuje, że być może za bardzo zero-jedynkowo podchodzimy do wyłaniającego się ładu. Może wcale nie wkraczamy w erę protekcjonizmu po kilku dekadach liberalizacji i zacieśniania stosunków. Wprawdzie największa fala liberalizacji w handlu prawdopodobnie minęła, ale to nie oznacza jednocześnie, że właśnie wzbiera fala protekcjonizmu. Być może będziemy kroczyć drogą pośrednią.