Hossa AI trochę już trwa, a jej twarzą bez wątpienia jest kalifornijska Nvidia projektująca i sprzedająca procesory graficzne, na które popyt nieustannie rośnie. Jednak na wschód od słonecznej Kalifornii, w górzystym i znacznie zimniejszym Kolorado, działa nowy ulubieniec inwestorów – Palantir. Spółka niedawno dołączyła do grona dwudziestu najbardziej wartościowych na świecie (433 mld USD kapitalizacji). Jej notowania od stycznia wzrosły o 139 proc., a w ciągu roku o 591 proc. Moim zdaniem jest za późno, by kupić akcje Palantira – spółka jest droga jak diabli – ale nie zwalnia mnie to z obowiązku zrozumienia, co stoi za jej popularnością.
Lider AI w praktyce?
Hossa AI jest obecnie napędzana przez wydatki big techów na m.in. budowę centrów danych, czyli kluczowej infrastruktury do dalszego rozwoju sztucznej inteligencji. Kiedyś jeden z zarządzających TFI tłumaczył mi, że w następnym etapie hossy błyszczeć bedą spółki software'owe komercjalizujące sztuczną inteligencję. Czyli takie, które znajdą sposób na zarabianie przez dostarczanie produktów bądź usług na bazie AI. Pierwszym przykładem jest objęcie subskrypcją dostępu do czatbotów AI przez OpenAI czy Google’a. Innym są spółki jak np. Salesforce, który stworzył asystenta AI specjalizującego się w budowie programów do zarządzania relacjami z klientami czy Intuit, która dostarcza oprogramowanie – Intuit Assist – wspierające konsumentów, małe firmy oraz biura księgowe w zarządzaniu finansami.
Wyobraźnię inwestorów rozbudził jednak Palantir. Spółka oferuje oprogramowanie do analizy dużych zbiorów danych, a jej produkty pozwalają na m.in. integrację i analizę danych pochodzących z różnych źródeł i wykrywanie wzorców lub powiązań, które mają wspomóc podejmowanie decyzji. Alex Karp, prezes spółki, nie ma wątpliwości, że przełomy w dziedzinie sztucznej inteligencji – w tym rozwój dużych modeli językowych i technologii chipów – napędzają dalszy rozwój Palantiru.
„Nasz sukces odzwierciedla niezwykłe zbiegnięcie się w czasie trzech czynników: pojawienia się modeli językowych, niezbędnych do ich zasilania układów scalonych (chipów) oraz naszej infrastruktury oprogramowania. Ta infrastruktura pozwala organizacjom łączyć moc sztucznej inteligencji z obiektami i relacjami w świecie rzeczywistym” – napisał Alex Karp w liście do inwestorów.
Klamrą spinającą rozproszone dane jest tzw. ontology – język oprogramowania, którego zadaniem jest stworzenie cyfrowego bliźniaka danej firmy poprzez mapowanie jej danych i procesów biznesowych w jeden, spójny system. Przykładem służy system Gotham przeznaczony dla agencji wywiadowczych (m.in. amerykańskiego CIA) i wojska. Palantir od lat jest kluczowym partnerem amerykańskiej administracji. W ostatnim kwartale spółka umocniła swoją współpracę z Pentagonem, podpisując umowy z US Space Force i US Army. Przychody Palantira w drugim kwartale 2025 r. przekroczyły 1 mld USD, z czego aż 426 mln pochodziło z segmentu rządowego (+53 proc. r/r).
Jeszcze bardziej imponujący wzrost spółka odnotowała w segmencie komercyjnym, gdzie przychody wzrosły o 93 proc. r/r do ponad 300 mln USD. Głównym produktem dla firm jest platforma Foundry, która tworzy centralny system operacyjny dla danych wewnątrz firmy. Z rozwiązania skorzystał Airbus – jeden z największych producentów samolotów na świecie. Spółka mierzyła się z wyzwaniem przyspieszenia produkcji samolotów A350 bez utraty jakości. Problemem był złożony proces produkcji – model A350 składał się z 5 mln części i był montowany przez osiem zespołów w czterech różnych krajach. Za pomocą Foundry firma stworzyła jeden, zintegrowany interfejs łączący dane dotyczące harmonogramów, zmian załogi, części, dostaw i defektów. Jeśli wierzyć temu, co mówią obie firmy, to efektem było przyspieszenie dostaw o 33 proc. przy zachowaniu jakości samolotu. Całkiem nieźle.
Astronomiczne ceny
Palantir jest zatem bardzo ciekawą spółką, ponieważ łączy w sobie dwa megatrendy inwestycyjne – zbrojeniówkę oraz AI. Inwestorzy postrzegają ją jako lidera w obu tych dziedzinach, co przekłada się na ogromne oczekiwania wobec jej przyszłego wzrostu. Oczekują, że spółka odegra kluczową rolę w strategicznych projektach, takich jak Golden Dome – satelitarny system obrony antyrakietowej, który wymaga zaawansowanej analityki AI. Firma jest również zaangażowana w program "Warp Speed for Warships" z BlueForge Alliance, którego celem jest przyspieszenie produkcji okrętów wojennych. Dodatkowo, partnerstwo Palantiru z Accenture Federal Services ma na celu szersze wdrożenie jej komercyjnych rozwiązań AI w agencjach rządowych.
Wydawałoby się, że jest to spółka marzenie z ugruntowaną pozycja rynkową, ale jak popatrzyłem na wycenę walorów, to się trochę przestraszyłem. Prognozowany wskaźnik C/Z na 2025 r. wynosi aż 281. To o ponad 150 więcej niż maksymalny C/Z Nvidii z kwietnia 2023 r. Stwierdzenie, że rynek ma duże oczekiwania, to truizm. Moim zdaniem mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem przewartościowania. Wystarczy jedno małe potknięcie – gorsze wyniki od przewidywanych, ryzyko odwołania kontraktów (wiemy, jak to bywa z wojskiem) – i domek z kart (albo z akcji Palantira) runie. Przedsmak tego mieliśmy w lutym tego roku, kiedy Donald Trump zlecił Pentagonowi znaczne cięcia w budżecie obronnym Stanów Zjednoczonych – inwestorzy spanikowali i kurs Palantiru osunął się w niecały tydzień o prawie 30 proc. Nawet jeśli Palantir będzie przebijać oczekiwania, to w pewnym momencie inwestorzy się przyzwyczają, tak jak w wypadku Nvidii, która co kwartał dostarcza lepsze wyniki niż prognozowane, ale na kurs nie ma to większego wpływu.
Widzę duże ryzyko powtórki z rozrywki z Novo Nordisk, gdzie obniżenie prognozy przychodów spowodowało dramatyczną wyprzedaż walorów duńskiego koncernu farmaceutycznego (a potem kupowanie dołka). Nie będę się zatem pchał w akcje Palantira. Niektórzy polecają spojrzeć na własne podwórko i rozważyć DataWalk, ale spółka w ostatnich dwóch latach tylko dwa razy nie odnotowała straty netto. Pomysły mam inne i wkrótce się nimi podzielę.
Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.
Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.
Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>> oraz wysłuchanie podcastów>>