Inwestorzy nie chcą 10-latek

Piotr Burza
opublikowano: 2000-01-19 00:00

Inwestorzy nie chcą 10-latek

SPECJALNIE DLA OFE: Zdaniem Dariusza Filara, głównego ekonomisty Pekao SA 10-latkami powinny mieć wzięcie wśród funduszy emerytalnych. fot. MP

Dzisiaj odbędzie się pierwsza w tym roku aukcja obligacji 10-letnich o stałym oprocentowaniu. Resort zaoferuje transzę tych papierów o wartości 400 mln zł.

Na Zachodzie papiery dłużne o długich terminach zapadalności: 10- i 30-letnie, funkcjonują już od dawna, ciesząc się dużym zainteresowaniem wśród inwestorów instytucjonalnych. Ministerstwo Finansów wprowadziło walory 10-letnie po raz pierwszy na nasz rynek pół roku temu, jednak ceny tych papierów ciągle spadają.

Zdaniem ekspertów, resort finansów wprowadził na rynek obligacje 10-letnie o stałym oprocentowaniu, aby mieć odniesienie przy naliczaniu oprocentowania do papierów dłużnych o dłuższych terminach zapadalności. Do tej pory bowiem na naszym rynku obligacje o najdłuższych terminach zapadalności, o stałym oprocentowaniu, były to papiery 5-letnie. Również papiery 10-letnie zostały wprowadzone z myślą o funduszach emerytalnych, dla których jest to dobra długoterminowa inwestycja o niskim stopniu ryzyka.

Uczestnicy rynku podchodzą jednak do tych walorów z rezerwą.

— Banki nie są zainteresowane tymi papierami, ponieważ nie chcą brać na siebie tak dużego obciążenia dla swych aktywów. Fundusze emerytalne, na fali optymizmu, preferują inwestowanie na giełdzie, a jeśli chodzi o obligacje to kupują papiery o zmiennej stopie procentowej. Popyt na walory o stałym oprocentowaniu wzrośnie wtedy, gdy m.in. zmniejszy się koszt ich finansowania — uważa Piotr Jurkiewicz, dealer papierów wartościowych z BGK.

— Pierwsza emisja tych papierów cieszyła się dużym zainteresowaniem ze strony inwestorów zagranicznych. Mała płynność tych papierów jest spowodowana głównie tym, że ich emisje są adresowane głównie do inwestorów długoterminowych, którzy są zdecydowani trzymać te papiery w swoich portfelach. Myślę, że resort finansów sprzeda wszystkie oferowane papiery, lecz po niższej cenie niż to miało miejsce na pierwszym przetargu — mówi prof. Dariusz Filar, główny ekonomista Pekao SA.