Giełdy we wtorek ugięły się po presją podaży. Inwestorzy pozbywali się akcji już drugi dzień, bo ich cierpliwość się kończy. Politycy nie przekonali ich, że z tego kryzysu można wyjść. Sytuację na rynkach akcji dodatkowo skomplikował słaby finisz poniedziałkowego handlu w USA, gdzie indeksy przebiły dno z połowy sierpnia.
Kryzys dosięga Wall Street
Indeks S&P500 znalazł się poniżej ważnej psychologicznie granicy 1100 punktów. Ostatni raz poniżej tego pułapu znajdował się 13 miesięcy temu. W ten sposób giełda nowojorska, która wykazywała stosunkowo największą odporność na kryzys w Europie, również znalazła się w bessie. Od 29 kwietnia, gdy indeks S&P 500 znalazł się najwyżej od blisko trzech lat, spadki przekroczyły 21 proc. — Przyznaję, że nie mam pojęcia, w jaki sposób to, co się dzieje w Europie, może się przełożyć na sytuację USA. Z punktu widzenia naszych modeli to nie powinno prowadzić do następnego kryzysu. Ale udowodnić tego nie potrafię — mówi Daniel Genter, szef firmy inwestycyjnej RNC Genter Capital Management. Europa zapewnia 21 proc. przychodów uzyskiwanych przez spółki notowane w Nowym Jorku. Daniel Genter przyznaje jednak, że wpływ sytuacji w Europie na amerykański sektor bankowy jest już wyraźnie większy. Dlatego amerykańskich inwestorów coraz bardziej niepokoją doniesienia z europejskiego systemu finansowego. Po tym jak Mario Draghi, obejmujący w przyszłym miesiącu stanowisko prezesa ECB, przyznał, że banki mają problem z finansowaniem, obecny prezes Jean-Claude Trichet zapowiedział renegocjację pakietu pomocowego dla Grecji. To wzmogło obawy,że prywatni wierzyciele Grecji będą musieli przyjąć jeszcze większą część strat.
Europa pod presją
Wtorkowe notowania w Europie już od pierwszych minut przebiegały w fatalnych nastrojach. Wszystkie główne indeksy traciły po około 3 proc., a najsłabiej ponownie spisywał się niemiecki DAX. W trzy dni indeks frankfurckiej giełdy spadł o 9 proc. Uwaga inwestorów skupiła się na Dexii. Zarząd największego banku belgijskiego poprosił Pierre’a Marianiego, dyrektora generalnego, o podjęcie kroków zmierzających do rozwiązania strukturalnych problemów, z jakimi boryka się instytucja. Na wczorajszym posiedzeniu zarządu rozmawiano o możliwym podziale banku w obliczu trudności z dostępem do finansowania. Kryzys przeżywa też przewoźnik lotniczy Air France-KLM. Kurs spadł najniżej od 20 lat, po tym jak szef stowarzyszenia przewoźników IATA powiedział, że prognozy zysków są nie do utrzymania. — Niedźwiedzie mają przewagę. Strach przeważa nad chęcią skorzystania z atrakcyjnych wycen — komentuje Madelynn Matlock z firmy Huntington Asset Advisors, zarządzającej aktywami o wartości 15 mld USD. Fatalną passę na razie przerwało jednak euro. Wobec jena umacniało się o 0,8 proc., po tym jak w poniedziałek zanotowało 10-letnie minimum. Wspólna waluta próbowała odrabiać także straty względem dolara, wobec którego była najniżej od stycznia. W pierwszej godzinie handlu za oceanem o kolejne 2 proc. zniżkował indeks S&P 500. Trzydniowe straty wynosiły wówczas 7 proc.
Surowce tanieją
Za rynkami akcji w dół podążyły ceny surowców. Trzeci dzień taniała ropa naftowa, choć spadki nie przekraczały 1 proc. — Ropie naftowej nie sprzyja szybszy od oczekiwań powrót na rynek ropy pochodzącej z Libii — ocenia Hannes Loacker, analityk banku Raiffeisen. Największe spadki notowały płody rolne, również mocno przecenione w zeszłym miesiącu. Utrzymaniu wysokich cen nie sprzyja słaby popyt na zboża eksportowane przez USA. Jak podał amerykański departament rolnictwa, w zeszłym tygodniu ilość zboża przygotowanego do wysyłki spadła o 18 proc.