Inwestorzy zwątpili w wygraną z wirusem

Adam Torchała
opublikowano: 2020-12-21 20:00

Indeksy runęły po doniesieniach o groźnej mutacji koronawirusa. Ale przyczyn zadyszki rodzimej giełdy jest więcej

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co zahamowało hossę na GPW
  • jakie są szanse na powrót wzrostów, a jakie ryzyko kontynuacji spadków?

Spadkiem o nawet ponad 4 proc. zareagowały indeksy krajowe i zagraniczne po informacjach, że w Wielkiej Brytanii wykryto odmianą wirusa, który rozprzestrzenia się znacznie szybciej niż ta już znana. Niektóre kraje (w tym Polska) już zareagowały, decydując się na wstrzymanie lotów z Wysp Brytyjskich. BBC donosi jednak, że mutacja została stwierdzona już także m.in. we Włoszech i Holandii.

To wszystko powoduje, że optymizm inwestorów uleciał i tylko częściowo nastroje poprawiła decyzja Europejskiej Agencji Medycznej, która warunkowo dopuściła do użycia szczepionkę Pfizera.

Zdaniem analityków, mutacja to tylko pretekst do tego, co i tak na parkietach giełdowych było nieuchronne.

“Powątpiewanie w trend wzrostowy było widoczne w komentarzach i braku euforii przy okazji wyznaczania nowych szczytów na indeksach amerykańskich. Zatem doniesienia z Wielkiej Brytanii, nawet niespecjalnie świeże, okazały się dobrym zapalnikiem dla spadków, choć to jeszcze nie musi oznaczać rozpoczęcia dużego ruchu, a jedynie uruchomi tych najszybszych i najbardziej niecierpliwych graczy” - komentują analitycy BM mBanku.

Nagły odwrót

A było już tak dobrze. Listopad przyniósł przełom i wyraźną hossę na WIG20. Indeks odzyskał względną siłę i nawet na europejskim tle jego wzrost robił wrażenie.

WIG20 przed poniedziałkową przeceną mógł za ostatnie dwa miesiące pochwalić się stopą zwrotu na poziomie 20 proc. Lepiej w Europie poradziły sobie tylko dwa flagowe indeksy - ateński ATHEX i budapesztański BUX. W czołówce znalazło się także miejsce dla szerokiego WIG (+16,7 proc.). Również w zestawieniu miesięcznym WIG20 znajdował się w pierwszej piątce Starego Kontynentu z wynikiem +10,2 proc. W obu przypadkach indeks był mocniejszy od najważniejszych odpowiedników z Azji i USA.

Ta względna siła w pewnym sensie była wyczekiwana, bowiem WIG20 przed listopadem wykazywał słabość. To nie jedyne „ale”, którego dotyczy przerwanej hossy. Warto wymienić jeszcze dwa inne czynniki bardzo ważne z punktu widzenia polskiego rynku: pierwsze dotyczy kondycji innych indeksów, drugie przyszłości WIG20, który względną siłę wydaje się tracić.

Hossa większa, hossa mniejsza

Podczas gdy w horyzoncie 2-miesięcznym główny indeks ocierał się o granicę hossy, pozostałe radziły sobie znacznie gorzej. sWIG80 zyskał w tym okresie 11 proc., mWIG40 zaś 7,2 proc. To dobre wyniki, jednak w ogóle nie wyróżniające się na europejskim tle. Ponadto za ostatni miesiąc wzrost obu indeksów nie przekraczał 4 proc. To także wynik z dolnej połowy zestawienia stóp zwrotu europejskich indeksów. A przecież jest jeszcze NC Index – gwiazda pierwszego półrocza – który od końca lipca znajduje się w trendzie spadkowym.

To częściowo wynika właśnie z wcześniejszych notowań. Szczególnie sWIG80 ma za sobą świetny rok – jest 25 proc. na plusie – i nawet względnie słabszy ostatni okres nie wydaje się istotnym problemem. Wyraźnie słabiej pod tym względem wygląda mWIG40, który w tegorocznym zestawieniu nadal jest pod kreską (-4,5 proc.).

Warto dodać, że nagłe odzyskanie siły przez WIG20, także względne – na tle np. sWIG80 - nie było przypadkowe. Rozpoczęty blisko 2 miesiące temu rajd miał związek ze szczepionkowym przełomem i nadziejami na wyjście z koronawirusowego impasu. W indeksie WIG20 przeważają spółki z sektora finansowego, odzieżowego, paliwowego i energetycznego, a więc takie, które mocno były narażone na konsekwencje lockdownów. Nadzieja na wygranie z wirusem sprawiła, że ich notowania odbiły, z kolei w sWIG80 – z dużym udziałem przemysłu, który odbił już wcześniej oraz spółek nowych technologii, którym często pandemia sprzyjała – o wzrost przy takich nadziejach było nieco trudniej.

Paliwo na wyczerpaniu?

Od lokalnego maksimum, osiągniętego 9 grudnia, indeks polskich blue chipów jest jednym z najsłabszych w Europie. Być może to chwilowa zadyszka lub zasłużony odpoczynek po tak intensywnym rajdzie. Ale na niekorzyść WIG20 zaczynają grać także fundamenty.

Data 9 grudnia nie jest przypadkowa. Po pierwsze, dwie kolejne sesje były słabe również na Zachodzie, co odbijało się na polskim rynku. Po drugie w nocy z 9 na 10 grudnia premierę miał „Cyberpunk 2077” od ważącego przecież bardzo dużo (wówczas ponad 10 proc.) w indeksie CD Projektu. Wprawdzie spadki na akcjach tej spółki trwały już od 7 grudnia, wówczas jeszcze nie było jednak wiadomo, jak poważny jest problem z grą na konsolach. Dodatkowo indeks trzymał względną siłę dzięki zwyżkom pozostałych spółek, jednak i te w ostatnich dniach doczekały się korekty. Gdy Zachód ruszył na chwilę w górę, WIG20 wciąż nie mógł wrócić do poziomów z 9 grudnia.

Ciosy i nadzieje

W minionym tygodniu na indeks spadły jeszcze dwa kolejne ciosy. Po pierwsze - w 2021 r. z dywidendą najprawdopodobniej pożegnają się akcjonariusze banków. Te swoje odbicie wyhamowały już na początku grudnia, teraz dodatkowo niedźwiedzio została rozwiana jednak jedna z istotnych wątpliwości wokół ich wyceny. Po drugie, ogłoszona w czwartek narodowa kwarantanna znów nakłada ciężar na spółki handlowe, a co za tym idzie także sektor finansowy.

O wzrosty indeksowi WIG20 może być w kolejnych tygodniach dużo trudniej. Teoretycznie przeciwwagę mogłyby stanowić spółki nowych technologii, których coraz więcej w indeksie, jednak np. CD Projekt, który wcześniej równoważył częściowo spadki w innych branżach, teraz sam ma swoje problemy. Wyceny Allegro i KGHM-u są mocno rozgrzane. W energetyce widać dyskontowanie dużych nadziei na zieloną reformę, ta wciąż jest jednak odkładana i obecnie w kontekście ważnych decyzji mowa raczej o marcu przyszłego roku.

W krótkim terminie łatwiej więc znaleźć zatem impulsy negatywne niż pozytywne. Oczywiście WIG20 jest częścią globalnego ekosystemu i jeżeli na Zachodzie będzie panował optymizm, to również u nas indeks powinien się znów zazielenć. Tyle że jeżeli hossa będzie napędzana przez zachodni optymizm, to raczej nie będzie mowy o utrzymaniu się względnej siły polskiej giełdy, którą obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach. Ta była bowiem wywołana nie tylko czynnikami zewnętrznymi (wzrost na innych giełdach), ale także miksem niskich wycen polskich blue chipów i pozytywnych impulsów dotyczących samych spółek.