Inwestujący w branżę gier muszą wydłużyć horyzont

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2022-05-30 20:00

Najlepsze okazje na rynku są wtedy, kiedy nastroje są fatalne - tak, jak od dłuższego czasu na gamingu. Ale to inwestycja dla cierpliwych, a nie kandydat do odbicia w stylu V, uważa Paweł Sugalski, zarządzający funduszem Agio Smart Money FIZ.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • dlaczego giełda do nie Biedronka,
  • co można wyczytać między wierszami w raporcie kwartalnym CD Projektu,
  • kiedy należy się spodziewać premiery czwartego “Wiedźmina” i co jest gorzką pigułką w statucie CD Projektu,
  • co Paweł Sugalski sądzi o akcjach Huuuge’a, 11 bit studios, CI Games, Te Square Games, Creepy Jara i Bloober Teamu.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wypatrywanego przez liczne grono inwestorów końca bessy w giełdowej branży wciąż nie widać. Od początku roku indeks WIG-Gry spadł o 38 proc., o 20 pkt proc. bardziej niż WIG. Paweł Sugalski, zarządzający, który niedawno pożegnał się z Rockbridge TFI i tworzy autorski fundusz Agio Smart Money FIZ, wierzy w odrodzenie sektora, ale daleki jest od spierania się z większością uczestników rynku.

- Giełda to nie Biedronka, w której jeśli coś przeceniono, to dla nas lepiej. Na giełdzie tak prosto to nie działa. Trzeba szukać wyjaśnienia tego, co się zmieniło i dlaczego inwestorzy sprzedają akcje po niższych cenach, godząc się ze stratą – mówi Paweł Sugalski, który był jednym z wykładowców na konferencji WallStreet, zorganizowanej w dniach 27-29 maja przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Długa lista problemów

Flagowy przykład to CD Projekt, czyli wciąż największa spółka w branży. Od nieudanego debiutu „Cyberpunka 2077’ w grudniu 2020 r. kurs akcji obniżył się niemal o 75 proc., a w najnowszych raportach analitycy pościnali ceny docelowe do poniżej 100 zł. Nie spodziewają się też krociowych zysków w najbliższych trzech latach. W opublikowanym właśnie sprawozdaniu za I kwartał firma wykazała 68,9 mln zł zysku netto. Kapitalizacja spółki to 11,3 mld zł. Wyniki były zgodne z oczekiwaniami analityków, ale Paweł Sugalski zwraca uwagę na coś innego.

- Niestety, co kwartał mamy negatywną niespodziankę od CD Projektu. Tym razem może nią być to, co można wyczytać między wierszami, a mianowicie że tylko około 100 osób pracuje nad kolejną częścią „Wiedźmina”. Oznacza to, że prace są na wstępnym etapie, a większość sił była przez ostatnie miesiące skupiona na poprawie „Cyberpunka”. Na „Wiedźmina” przyjdzie nam długo poczekać. Racjonalny inwestor szacuje sobie pewnie, że upłynie 4-5 lat do premiery i może sobie zadawać pytanie, czy warto mieć teraz akcje, skoro na pierwszym planie będą koszty, a nie przychody czy zyski – mówi zarządzający.

Czas zasiewów, a nie żniw:
Czas zasiewów, a nie żniw:
Paweł Sugalski, zarządzający Agio Smart Money FIZ, uważa że po dużej przecenie okazji do wejścia w branżę gier szukać mogą tylko długoterminowi inwestorzy. Ci o krótkim horyzoncie raczej nie mogą liczyć na fajerwerki.

Drugim problemem jest to, co zarząd przyznał w sprwie programu motywacyjnego. Będzie on musiał być zmieniony, nie ma wątpliwości Paweł Sugalski, bo obecnie działa demotywująco na zespół studia: cena objęcia akcji jest zbyt wysoka w porównaniu z obecnym kursem.

Ekspert pozytywnie ocenia natomiast decyzję o przejściu w produkcji na Unreal Engine, silnik lidera sektora.

- Współpraca z Epic Games pozwoli uzyskać wsparcie techniczne i uniknąć sporej części problemów, z którymi zetknięto się przy produkcji „Cyberpunka”. Decyzja została podjęta późno, ale jest dobra. Zarząd przyznał się do błędu i postanowił wykorzystać to, co najlepsze na rynku – mówi Paweł Sugalski.

Zarządzający nie liczy natomiast na to, że CD Projekt stanie się celem przejęcia przez jakiegoś dużego gracza, o czym przez moment spekulowano.

- Dla Netfliksa czy Microsoftu CD Projekt byłby dobrym celem, ale kilka lat temu zarząd wprowadził do statutu tzw. poison pill - przepisy chroniące przed wrogim przejęciem. Inwestor, który chciałby kupić ponad 25 proc. akcji i tak musiałby porozumieć się z zarządem, bo nie mógłby podejmować decyzji. Zresztą ostatnie wypowiedzi Adama Kicińskiego, prezesa spółki, świadczą o tym, że nic się nie zmieniło w podejściu władz spółki i firma zamierza nadal samodzielnie produkować gry – dodaje Paweł Sugalski.

Współpraca z Epic Games pozwoli uzyskać wsparcie techniczne i uniknąć sporej części problemów, z którymi zetknięto się przy produkcji „Cyberpunka”. Decyzja została podjęta późno, ale jest dobra.

Paweł Sugalski
Agio Smart Money FIZ

Na rynku fuzji i przejęć w branży gier sporo się jednak dzieje, a wyceny w transakcjach niepublicznych są wyższe niż na giełdzie, podkreśla zarządzający.

- Potentaci nie przestraszyli się tego, co stało się na giełdzie z sektorem technologiczną, w tym branżą gier – dodaje Paweł Sugalski.

Stracony rok?

W Polsce transakcje przejęć to jednak na razie przypadki jednostkowe, a ten rok może być zdaniem Pawła Sugalskiego stracony dla branży z punktu widzenia inwestorów – zwłaszcza tych o nastawieniu krótkoterminowym.

- Branża potrzebuje sukcesu, a w tym roku ich nie ma. „Green Gell VR” to za mało, bo VR to wciąż temat poboczny. W najbliższych kwartałach niewiele będzie się dziać jeśli chodzi o premiery, więc nie będzie pod co grać. Rok ciekawych premier to najwcześniej 2023, a być może dopiero 2024, bo bezpieczniej jest przyjąć, że premiery będą przesuwane – mówi zarządzający.

Nie oznacza to jednak, że okazji inwestycyjnych nie można szukać, należy tylko wydłużyć horyzont. Szybkie zyski, jak w hossie z 2020 r., to raczej przeszłość.

- Gorący pieniądz odpłynął z rynku, szczególnie z NewConnect. Konsekwentnie od początku roku ostrzegam przed tym rynkiem, gdzie można wpaść w pułapkę płynności – zaznacza Paweł Sugalski, który dodaje, że potwierdzeniem fatalnych nastrojów jest fakt, że praktycznie zamarł rynek IPO.

Po raz ostatni inwestorzy mogli kupić akcje spółki z branży w ofercie publicznej półtora roku temu - było to IPO spółki Huuuge. Na NewConnect giełdową premierę w styczniu tego roku miało Road Studio, którego akcje w debiucie potaniały o 10 proc. W środę, 1 czerwca, na małej giełdzie zadebiutują akcje Black Rose Projects, studia, które zajmuje się portowaniem gier.

Dwa zdania o…

CI Games. W spółce nastąpiły duże zmiany w akcjonariacie – pojawił się niemiecki inwestor, znany na GPW z zaangażowania w PBKM. Doskonale rozumiem, czemu kupił akcje producenta „Snipera”. [Paweł Sugalski kupił akcje CI Games, kiedy zarządzał funduszami w Rockbridge TFI; towarzystwo wyszło teraz ze spółki po cenie 66 proc. wyższej od ceny zakupu – red.]

Ten Square Games: Spółka dostała żółtą i w końcu czerwoną kartę od rynku, ale nie może obyć inaczej, jeśli reguły programu motywacyjnego zmienia się po raz kolejny kiedy okazuje się, że nie spełnione zostaną cele finansowe. Duży znak zapytania należy też postawić przy wynikach, które zaczęły spadać.

Huuuge: Akcje zachowywały się gorzej niż rynek i podobnie było z amerykańskim konkurentem – Playtiką. Widać jednak, że coś zaczęło się zmieniać, a inwestorzy dostrzegli, że firma jest najtańszą z płynnych na giełdzie, a ponadto trwa ogromny skup akcji własnych.

11 bit studios: Dwie ostatnie konferencje zarządu zostały bardzo negatywnie przyjęte przez rynek, bo oczekiwania były większe niż spółka mogła pokazać. Spółka już zapowiedziała pokaz dwóch nowych gier, więc jest szansa, że w tym roku będzie inaczej. [konferencja odbędzie się w połowie czerwca - red.]

Creepy Jar: Premiery „Chimery” nie należy się raczej spodziewać w 2023 r., co pewnie boli inwestorów. Negatywnie na kurs może ciągle wpływać obawa o podaż akcji od dużych akcjonariuszy, którzy zaczęli sprzedawać akcje.

Bloober Team: Spółka może wykorzystać targi Gamescom w sierpniu lub Tokyo Game Show we wrześniu do ujawnienia swoich nadchodzących tytułów. Myślę, że wtedy możemy zobaczyć długo wyczekiwaną grę „Silent Hill”, co może dać impuls notowaniom.