Inwestycje czas zacząć

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2015-09-09 22:00

Droga wyjścia z pułapki niskiego wzrostu wiedzie przez inwestycje. Największe pole do popisu ma sektor prywatny. Potrzebuje jednak impulsu od państwa

Ekonomiści nie mają wątpliwości, że sprzątanie po kryzysie trzeba przyspieszyć, bo chociaż najgorsze już za nami, trzeba odrobić lata słabszego wzrostu PKB, a w niektórych miejscach nawet recesji. Na krynickim forum słowo „inwestycje” jest odmieniane przez wszystkie przypadki i zawsze towarzyszy mu pytanie, co zrobić, żeby było ich więcej.

POTRZEBNY JEST PRZEŁOM:
POTRZEBNY JEST PRZEŁOM:
Ekonomiści są przekonani, że przedsiębiorców stać na inwestycje. Zamiast patrzeć na pęczniejące konta, powinni zwiększać nakłady i podnosić płace. Tylko wtedy uda się wyrwać gospodarkę europejską z fazy pełzającego wzrostu.
Marek Wiśniewski

— Najwyższy czas zastanowić się, dlaczego od 2008 r. tak mało się inwestuje w Europie i co zrobić, żeby te statystyki poprawić — mówi Dan O'Brien, główny ekonomista Instytutu Spraw Międzynarodowych i Europejskich z Irlandii. Liczby mówią same za siebie. Komisja Europejska oszacowała, że niedoinwestowanie w samej tylko Unii sięga dzisiaj blisko 700 mld EUR, a wartość nakładów jest o około 430 mld EUR niższa niż w szczytowym 2007 r., kiedy przekroczyła 3 biliony EUR.

Zmotywować biznes...

Eksperci są przekonani, że prywatne jest lepsze niż państwowe. Dlatego podstawowe pytanie brzmi: czego potrzebuje prywatny kapitał, żeby kupować, budować, zatrudniać?

— Dużo większy nacisk trzeba położyć na inwestycje prywatne niż publiczne. Szczególnie w Europie sektor prywatny powinien napędzać PKB. W Polsce mamy wiele do nadrobienia, bo udział inwestycji w PKB jest niższy niż w większości krajów UE — mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Zdaniem ekspertów, choć w ostatnim półroczu firmy nad Wisłą zwiększały nakłady inwestycyjne w dwucyfrowym tempie, stać je na więcej.

— Dobra sytuacja finansowa firm nie przekłada się na inwestycje. Poprawa wyników finansowych służy do akumulowania kapitału i poprawiania wskaźników płynności, które są już blisko rekordowych wartości — podkreśla Grzegorz Maliszewski.

Jego zdaniem, trudno obecnie rozstrzygnąć w skali globalnej, czy niski wzrost PKB wynika ze słabych inwestycji, czy słabe inwestycje to efekt uboczny wolnego rozwoju. A przecież stopy procentowe są rekordowo niskie, a kapitał dostępny i tani jak nigdy.

— Polityka inwestycyjna Polski jest zaś relatywnie dobra na tle regionu — zwraca uwagę Atsuho Maeda z Japońskiej Organizacji Handlu Zagranicznego JETRO w Brukseli.

...z pomocą sektora publicznego

Żeby prywatny kapitał mógł ryzykować i dosypać do gospodarki inwestycyjne miliardy, potrzebuje impulsu.

— Ten zaś powinien wyjść od sektora publicznego — mówi Kamil Blazek, szef Stowarzyszenia na rzecz Inwestycji Zagranicznych (AFI) z Czech. Jego zdaniem, tworząc odpowiednie warunki do robienia biznesu, władze w naturalny sposób dopingują przedsiębiorców.

— Czechy sobie z tym poradziły dzięki dobrej infrastrukturze czy przyjaznemu ustawodawstwu. Rząd powinien dawać przykład i inwestować, choć nie ma takich pieniędzy jak prywatne firmy, więc większość ciężaru spadnie na nie — uważa Kamil Blazek.

Przyjazny klimat biznesowy to w dużej mierze wypadkowa tworzenia dobrego prawa i sprawnych instytucji państwa.

— Może problemem u nas jest właśnie legislacja, zbyt wiele zmian przepisów i częste problemy z ich interpretacją — zastanawia się Grzegorz Maliszewski. Rządzący nad Wisłą od zawsze cierpią na legislacyjną biegunkę. Firma doradczo-audytorska Grant Thornton policzyła, że tylko w pierwszym kwartale polskie państwo wyprodukowało 6654 strony nowych aktów prawnych, o 5,5 proc. więcej niż przed rokiem. W 2015 r. padnie pewnie ubiegłoroczny rekord i będziemy mieli ponad 27 tys. stron nowych przepisów.