Ekonomiści nie mają wątpliwości, że sprzątanie po kryzysie trzeba przyspieszyć, bo chociaż najgorsze już za nami, trzeba odrobić lata słabszego wzrostu PKB, a w niektórych miejscach nawet recesji. Na krynickim forum słowo „inwestycje” jest odmieniane przez wszystkie przypadki i zawsze towarzyszy mu pytanie, co zrobić, żeby było ich więcej.

— Najwyższy czas zastanowić się, dlaczego od 2008 r. tak mało się inwestuje w Europie i co zrobić, żeby te statystyki poprawić — mówi Dan O'Brien, główny ekonomista Instytutu Spraw Międzynarodowych i Europejskich z Irlandii. Liczby mówią same za siebie. Komisja Europejska oszacowała, że niedoinwestowanie w samej tylko Unii sięga dzisiaj blisko 700 mld EUR, a wartość nakładów jest o około 430 mld EUR niższa niż w szczytowym 2007 r., kiedy przekroczyła 3 biliony EUR.
Zmotywować biznes...
Eksperci są przekonani, że prywatne jest lepsze niż państwowe. Dlatego podstawowe pytanie brzmi: czego potrzebuje prywatny kapitał, żeby kupować, budować, zatrudniać?
— Dużo większy nacisk trzeba położyć na inwestycje prywatne niż publiczne. Szczególnie w Europie sektor prywatny powinien napędzać PKB. W Polsce mamy wiele do nadrobienia, bo udział inwestycji w PKB jest niższy niż w większości krajów UE — mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Zdaniem ekspertów, choć w ostatnim półroczu firmy nad Wisłą zwiększały nakłady inwestycyjne w dwucyfrowym tempie, stać je na więcej.
— Dobra sytuacja finansowa firm nie przekłada się na inwestycje. Poprawa wyników finansowych służy do akumulowania kapitału i poprawiania wskaźników płynności, które są już blisko rekordowych wartości — podkreśla Grzegorz Maliszewski.
Jego zdaniem, trudno obecnie rozstrzygnąć w skali globalnej, czy niski wzrost PKB wynika ze słabych inwestycji, czy słabe inwestycje to efekt uboczny wolnego rozwoju. A przecież stopy procentowe są rekordowo niskie, a kapitał dostępny i tani jak nigdy.
— Polityka inwestycyjna Polski jest zaś relatywnie dobra na tle regionu — zwraca uwagę Atsuho Maeda z Japońskiej Organizacji Handlu Zagranicznego JETRO w Brukseli.
...z pomocą sektora publicznego
Żeby prywatny kapitał mógł ryzykować i dosypać do gospodarki inwestycyjne miliardy, potrzebuje impulsu.
— Ten zaś powinien wyjść od sektora publicznego — mówi Kamil Blazek, szef Stowarzyszenia na rzecz Inwestycji Zagranicznych (AFI) z Czech. Jego zdaniem, tworząc odpowiednie warunki do robienia biznesu, władze w naturalny sposób dopingują przedsiębiorców.
— Czechy sobie z tym poradziły dzięki dobrej infrastrukturze czy przyjaznemu ustawodawstwu. Rząd powinien dawać przykład i inwestować, choć nie ma takich pieniędzy jak prywatne firmy, więc większość ciężaru spadnie na nie — uważa Kamil Blazek.
Przyjazny klimat biznesowy to w dużej mierze wypadkowa tworzenia dobrego prawa i sprawnych instytucji państwa.
— Może problemem u nas jest właśnie legislacja, zbyt wiele zmian przepisów i częste problemy z ich interpretacją — zastanawia się Grzegorz Maliszewski. Rządzący nad Wisłą od zawsze cierpią na legislacyjną biegunkę. Firma doradczo-audytorska Grant Thornton policzyła, że tylko w pierwszym kwartale polskie państwo wyprodukowało 6654 strony nowych aktów prawnych, o 5,5 proc. więcej niż przed rokiem. W 2015 r. padnie pewnie ubiegłoroczny rekord i będziemy mieli ponad 27 tys. stron nowych przepisów.