PKO BP pracuje nad własnym modelem płatności mobilnych. O skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, że nikt w takiej skali nie zrobił tego dotąd na świecie. Czy bankowi jednak starczy determinacji, by tak daleko wyjść przed szereg? Nie tylko na krajowym podwórku.
Kiedy PKO BP zdecydował się dwa lata temu wydawać tylko karty zbliżeniowe, słychać było głosy krytyki, że po co inwestować w raczkującą technologię, która dopiero co pojawiła się na rynku. Że taniej byłoby wypuścić krótką serię dla wybranej grupy klientów, może nawet odpłatnie, bo koszt zbliżeniówki jest wyższy niż zwykłej karty. A chodziło o 6 mln kart, zatem każde euro więcej na emisję plastiku do realny wydatek. Zarazem to jedną piątą wszystkich znajdujących się w Polsce w obiegu. Konwersja na zbliżeniówki mogła ustawić rynek kartowy w kraju. I tak się stało, bo za PKO BP poszły inne banki i dzisiaj karta bezstykowa jest już właściwie standardem. Skokowy przyrost kart pociągnął za sobą rozbudowę sieci terminali akceptujących płatności zbliżeniowe. Jest ich już ponad 60 tys., a na koniec tego roku, jak twierdzą specjaliści (wkrótce na blogu wywiad na ten temat z szefem Verifona w Polsce) będzie ich ponad 100 tys.
Mamy najbardziej rozbudowaną infrastrukturę do płatności zbliżeniowych w Europie, a po Turcji na całym globie (nie wiadomo ile terminali zainstalowali Amerykanie). Jest się z czego cieszyć, bo na świecie wzbiera fala technologicznej rewolucji w płatnościach. Trochę zaczyna to przypominać spekulacyjną bańkę dotcomów z początku minionej dekady, bo nie ma dnia, żeby serwisy nie podały informacji o kolejnym start-upie oferującym nowe, nowatorskie rozwiązanie w zakresie obsługi płatności internetowych i mobilnych. Interesują się nim największe firmy technologiczne na świecie: od Googla, przez Amazona, Paypala, na Apple i jego iWallet kończąc. Oczywiście rękę na pulsie trzymają najwięksi operatorzy telekomunikacyjni na świecie i międzynarodowe banki.
Google Wallet w akcji
Właściwie jednak do końca nie wiadomo na czym miałby polegać biznes, gdzie tu jest pieniądz do zarobienia. Wszystkimi kieruje przekonanie, że płatności jakimi znamy je dzisiaj z kartą płatniczą, odchodzą w przeszłość. Zastąpi je komórka. Pytanie tylko jak będziemy nią płacić. Google Wallet jest rozwiązaniem popartym o aplikację, którą użytkownik ściąga na telefon wyposażony w antenę do płatności NFC (Near Field Communication). Przykłada telefon do czytnika terminala i płaci jak kartą zbliżeniową.
W Europie rozwijana jest inna technologia nazywana SIMcentryczną, bo rolę karty płatniczej przejmuje karta SIM w telefonie, też działającym w technologii NFC.
Jeszcze inną drogą podąża Paypal. Użytkownik ściąga na aplikację telefon, który nie musi działać w technologii NFC. Jest to raczej rozwiązanie tymczasowe wynikające w faktu, że na razie dostępność smartfonów przystosowanych do płatności zbliżeniowych jest bardzo niewielka i Paypal nie oglądając się na producentów telefonów postanowił wejść na rynek płatności z rozwiązaniem o mniejszych wymaganiach technologicznych. Zarazem jednak w Szwecji i Singapurze prowadzi próby płatności zbliżeniowych z użyciem NFC, bo niezależnie czy wygra opcja aplikacyjna, czy SIMcentryczna, raczej jest pewne, że będziemy płacić komórką jak dzisiaj kartą bezstykową. A zanim wyklaruje się jeden standard na świecie mogą upłynąć lata. Nie pamiętam nazwy firmy, jaka przeprowadziła ankietę wśród menedżerów największych wystawców podczas ostatnich targów telekomunikacyjnych w Barcelonie, ale wyniki są takie, że ponad połowa z nich uznała, że płatności mobilne przyjmą się na rynku najszybciej w ciągu pięciu lat.
W całym tym zamieszaniu wokół płatności mobilnych Polska ma ogromną szansę znaleźć się w grupie ucieczkowej, a nie, jak bywało zwykle w przeszłości, wlec się w ogonie peletonu. Czy tak się stanie zależy od PKO BP. Jak mówi Wojciech Sobieraj, prezes Aliora to jedyny bank w Polsce ze względu na skalę działalności, może dołączyć do wyścigu o nowy kształt rynku płatności. Jak słychać w banku jest i taka wola i koncepcja jak to zrobić.
Model płatności mobilnych w PKO BP może być podobny
Pomysł jest taki, żeby wykorzystać okres przejściowy, w jakim kształtuje się międzynarodowy standard płatności, na wdrożenie własnego, lokalnego rozwiązania. Kiedy wykrystalizuje się uniwersalny system może mieć lepszą pozycję wyjściową do negocjacji z właścicielem patentu.
Decyzja jest trudna, ponieważ bank musi zdefiniować gdzie jest biznes i w jakiej skali oraz ocenić czy w ogóle całe to zamieszanie wokół płatności mobilnych to przypadkiem nie jest kolejna bańka spekulacyjna. To, że komórka przejmuje role komputera jest oczywiste, pytanie jaką wartość dodaną daje klientowi dostęp do rachunku bankowego przez telefon. Esemesowe przelewy, bump to transfer, to sympatyczne nowinki i można w ten sposób można oddać koledze pieniądze za obiad. Tylko czy to jest tak duża wartość dodana? I czy bank może na tym zarobić pieniądze?
PKO BP wychodzi z założenia, że wartością dodaną dla klienta może być przeniesienie funkcji karty płatniczej na telefon. Zamiast nosić ją w portfelu, zapłaci w sklepie telefonem, wypłaci gotówkę z bankomatu i rozliczy zakupy w internecie.
Dla banku byłaby to duża oszczędność na emisji plastiku. To na początek wystarczy, żeby myśleć o rozpoczęciu prac na płatnościami mobilnymi. Decyzja nie jest prosta, bo jej konsekwencje i nakłady są znacznie wyższe niż wspomniana na początku migracja na karty zbliżeniowe. Duży może więcej, ale większe też są też wobec niego oczekiwania.
Zasady działania własnego modelu mogą być podobne jak w PayPalu, czyli oparte o smartfony bez NFC. Na razie. PKO BP ma w ręku kilka atutów, dzięki którym może myśleć o budowie własnego ekokosystemu płatności mobilnych: 7 mln klientów, a to jest na tyle spora grupa, że można myśleć nawet o robieniu biznesu peer to peer w dużej skali. W grupie PKO BP ma eService, agenta rozliczeniowego. Jeszcze nie tak dawno gotów był go sprzedać, ale na szczęście zrezygnował z tego pomysłu. To potężne aktywo, wręcz kluczowy element projektu realizacji płatności mobilnych. Żeby klient mógł zapłacić komórką, terminal płatniczy w sklepie musi być dostosowany do akceptacji takich płatności. Dzięki własnemu agentowi PKO BP będzie mógł ich rozliczyć. To prawda, że tylko w niektórych sklepach, bo eService, choć jest drugim na rynku graczem, to obsługuje tylko kilkadziesiąt tysięcy handlowców. Z drugiej jednak strony PayPal uruchomił swoje płatności tylko w jednej sieci sklepów Home Depot. Kilkadziesiąt tysięcy terminali eService, to na dobry początek niemało. Agent dzięki współpracy z PKO BP mógłby też szybciej rozpychać się na rynku. W modelu płatności mobilnych, rozliczanych przez system banku, przestaje istnieć interchange, co może ułatwić negocjacje z handlowcami.
Ostatnim elementem układanki są bankomaty, których PKO BP ma prawie 3 tys. Aplikacja mobilna w telefonie umożliwiałaby wypłatę gotówki bez użycia karty.
Pytanie czy nowe rozwiązanie zostanie zaakceptowane przez rynek? Karta zbliżeniowa pojawiła się w Polsce późną jesienią 2008 r. Dzisiaj jest już właściwie standardem. Ktoś powie, że komórka to co innego? Być może, ale wraz z masowym pojawianiem się smartfonów, elektronicznych portfelu, ludzie będą przekonywać się do płatności mobilnych. Czy ktoś kto ma w telefonie google maps, korzysta z atlasu drogowego (nawet jeśli „wujek google” potrafi jeszcze czasem zaprowadzić na manowce:).
Ciekawy przykład wykorzystania aplikacji do płatności mobilnych Square