DUBLIN (Reuters) - Irlandzki rząd chce przekonać niezdecydowanych, by w najbliższą sobotę poszli do urn i w referendum od którego zależy przyjęcie Traktatu Nicejskiego zagłosowali "tak". Analitycy przestrzegają jednak, że wyniki ostatnich sondaży wcale nie gwarantują sukcesu zwolennikom przyjęcia Traktatu.
Rząd irlandzki zachęcony ostatnim sondażem, według którego 41 procent ankietowanych zagłosuje za przyjęciem traktatu będącego prawną podstawą rozszerzenia Unii Europejskiej, wzywa wyborców, by jednak poszli do urn. Jak wynika z sondażu 27 procent obywateli Irlandii jest przeciwnych rozszerzeniu Unii, siedem procent nie pójdzie głosować, zaś 24 procent jeszcze nie podjęło decyzji.
"Sobotnie referendum jest kluczowe dla przyszłości zarówno Irlandii jak i całej Europy" - powiedziała Mary Hanafin, deputowana odpowiedzialna w rządzie za dyscyplinę partyjną.
"Bez względu na to, jakie ludzie mają poglądy, powinni pójść i zagłosować, by zapewnić najwyższą możliwą frekwencję" - dodała.
Ministrowie rządzącej partii Fianna Fail rozjechali się po kraju, by na 12 regionalnych konferencjach prasowych agitować za poparciem dla Traktatu.
Irlandzki premier Bertie Ahern, którego niemrawa kampania uważana jest za główny powód dla którego w pierwszym referendum Traktat został odrzucony, tym razem rzucił na szalę cały swój polityczny prestiż.
Biorąc pod uwagę, że w pierwszym referendum Ahern poniósł porażkę, a dynamicznie rozwijająca się w ostatnich latach gospodarka Irlandii zaczyna wytracać tempo, premier potrzebuje zwycięstwa w referendum by podreperować swój polityczny wizerunek.
Ostatni sondaż, oprócz zdecydowanego prowadzenia zwolenników Nicei pokazuje także pewną stabilizację nastrojów. W poprzednich badaniach za "tak" głosowałoby 43 procent ankietowanych, a za "nie" 29 procent.
Analityk polityczny Richard Sinnott przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem przypominając, że przed poprzednim referendum w sondażach także wygrywali zwolennicy Traktatu.
"Wyniki tego sondażu wcale nie są tak optymistyczne, jak się je często odczytuje" - powiedział Sinnott rozgłośni RTE.
"Zwolennicy 'tak' mają jeszcze wiele do zrobienia" - dodał.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))