Izoblok rozgląda się po Europie

opublikowano: 04-02-2020, 13:33

Producent elementów ze spienionego polipropylenu nie wykorzysta w tym roku wszystkich mocy wytwórczych, dlatego zabiega o kontrakty spoza branży motoryzacyjnej.

Izoblok, który produkuje ze spienionego polipropylenu przede wszystkim elementy wykorzystywane w przemyśle samochodowym ma obecnie kontrakty, które wypełniają w 70 proc. mocy produkcyjne na bieżący rok obrotowy. To mniej, niż w rok wcześniej. Być może portfolio uda się wypełnić w większym stopniu, ale prezes Przemysław Skrzydlak nie spodziewa się, aby udało się dojść do 100 proc.

Prezes Izobloku Przemysław Skrzydlak
Fot. ARC

- 70 proc. to i tak dość dużo, jak na europejski rynek – uważa prezes Izobloku.

W tej sytuacji Izoblok stara się o kontrakty pozamotoryzacyjne np. w przemyśle meblarskim, akcesoriów sportowych, a także dla pszczelarstwa.

- Chodzi o stacjonarne i przenośne ule – wyjaśnia prezes.

Na razie jednak firma nie zawarła żadnego pozamotoryzacyjnego kontraktu. Przemysław Skrzydlak ma nadzieję, że pierwsze uda się podpisać jeszcze w tym roku obrotowym.

Dodaje, że tym segmencie, w którym działa Izoblok kryzys trwa od jesieni 2018 r., czyli już półtora roku. Kontrahenci śląskiej spółki, koncerny Ford, Land Rover i BMW w związku ze spadającym popytem zmniejszyły liczbę zmian pracowników przy produkcji. A niektóre chińskie koncerny odnotowały już spadki sprzedaży rzędu jednej trzeciej. Roczna sprzedaż samochodów w Państwie Środka wynosiła kiedyś 27 mln sztuk rocznie, teraz jest to najwyżej 21-22 mln.

Natomiast w związku z epidemią koronaworusa, żadne z kontrahentów Izobloku nie ograniczył dotychczas produkcji. Zdaniem Przemysława Skrzydlaka to jednak czynnik krótkoterminowy.

- Szacujemy, że w Europie popyt na samochody oraz części do nich jest teraz o 15 proc. mniejszy, niż był w zeszłym, czy w 2018 r. Wydaje się, że taki stan utrzyma się w całym 2020 r., że nie powinno być jeszcze głębszego złamania. To dno lub blisko dna – mówi prezes.

W sytuacji, jaka panuje teraz na rynku motoryzacyjnym w Europie wyniki finansowe spółki w I półroczu uznaje za niezłe, szczególnie, że Izoblok utrzymał podobne wskaźniki rentowności EBITDA i zysku operacyjnego, jak w minionym roku.

Przychody spółki w I półroczu roku obrachunkowego 2019/2020 wyniosły 103,3 mln zł, wobec 110,1 mln zł rok wcześniej. Zysk netto urósł z 2,1 mln zł przed rokiem, do prawie 2,7 mln zł teraz.

Jesienią zeszłego roku Izoblok podpisał umowę na wyłączne negocjacje na temat przejęcia słowackiej firmy Euro Dabo.

- Potencjalny sprzedający wycofał się, a precyzyjniej mówiąc, urwał się z nim kontakt. Dowiedzieliśmy się o tym zresztą nieoficjalnie. Być może będziemy sądownie dochodzić zwrotu kosztów, jakie ponieśliśmy – mówi prezes i dodaje, że sprawa zakupu słowackiej spółki jest definitywnie zamknięta.

Firma jest więc nadal w trakcie poszukiwania potencjalnych akwizycji.

- Interesuje nas głównie rynek niemiecki, ale także czeski. Rozważamy też rynek brytyjski oraz północne Włochy – mówi prezes.

Wiceprezes Jarosław Sygidus dodaje, że na razie firma otrzymała tylko kilka potencjalnych propozycji. Nie informuje o żadnych szczegółach, bo jest zobowiązana do poufności. Proces planuje sfinalizować do końca kwietnia 2020 r.

- Potem podsumujemy kwestie akwizycyjne i ustalimy co dalej, nie wykluczone, że rozważymy też inwestycję greenfield, być może we współpracy z PFR – mówi prezes.

Przypomnijmy, że kilka tygodnie temu Izoblok podpisał umowę z Funduszem Ekspansji Zagranicznej, który należy właśnie do Polskiego Funduszu Rozwoju. Może uzyskać od niego 5 mln EUR.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane