Izraelskie media: Iran raczej nie przyłączy się do ataku Hezbollahu

PAP
opublikowano: 2024-08-25 13:43

Iran raczej nie przyłączy się do ataku Hezbollahu na Izrael - napisał w niedzielę portal Ynet, opierając się na rozmowach z izraelskimi urzędnikami. Iran, podobnie jak Hezbollah, zapowiedział już wcześniej odwet za poprzednie ataki Izraela lub przypisywane temu państwu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W niedzielę rano Izrael przeprowadził naloty wyprzedzające na Liban, po wykryciu, że Hezbollah przygotowuje się do dużego ataku na państwo żydowskie. Krótko po tym Hezbollah ostrzelał północ Izraela. Według wojska uderzenie wyrządziło jednak "bardzo małe szkody".

Kontrolujący południe Libanu i wspierany przez Iran Hezbollah oświadczył, że atak był "pierwszą fazą" zapowiedzianego odwetu za zabicie przez Izrael 30 lipca wojskowego przywódcy tej organizacji Fuada Szukra. Również Iran ogłosił, że zemści się na Izraelu za śmierć przywódcy palestyńskiego Hamasu, Ismaila Hanijego, który dzień po śmierci Szukra zginął w ataku na Teheran.

Po tych zapowiedziach przez ostatni miesiąc sytuacja na Bliskim Wschodzie pozostawała bardzo napięta. Izrael przygotowywał się do odparcia ataku lub działań wyprzedzających. USA i inne państwa prowadziły intensywne wysiłki dyplomatyczne, by zniechęcić Teheran do uderzenia i zapobiec dalszej wymianie ciosów, która mogłaby doprowadzić do regionalnej wojny.

Izrael nie chce pełnowymiarowej wojny z Hezbollahem, ale reaguje na jego działania i korzysta ze swojego prawa do obrony - oświadczył w niedzielę szef izraelskiej dyplomacji Israel Kac.

Według wcześniejszych doniesień medialnych, Iran odwleka swoją reakcję m.in. w oczekiwaniu na wyniki trwających rozmów o zawieszeniu broni w wojnie Izraela z Hamasem w Strefie Gazy. Gdyby porozumienie zostało przyjęte, władze w Teheranie miałyby odstąpić od ataku. Uderzenie Hezbollahu było spodziewane niezależnie od rozmów o rozejmie - powiedzieli izraelscy urzędnicy portalowi Ynet.

W niedzielę rano Hezbollah oznajmił, że "na dziś zakończył" swój plan odwetu na Izraelu i z lekceważeniem odniósł się do komunikatów izraelskiej armii, głoszących, że jej wyprzedzające uderzenie zapobiegło większemu atakowi. Hezbollah utrzymuje, że wystrzelił ponad 320 rakiet, z czego część uderzyła w bazy wojskowe, natomiast izraelska armia podała, że nad kraj nadleciało około 210 pocisków.

Nie ma doniesień o ofiarach po stronie izraelskiej. Według wojska część rakiet została zestrzelona, wiele spadło na otwartych terenach, a niektóre "uderzyły, powodując obrażenia i straty". Żadna z nich nie dosięgła jednak celów militarnych - dodała armia.

Wojsko przekazało, że około 100 myśliwców uderzyło w 40 zgrupowań wyrzutni rakietowych Hezbollahu, niszcząc tysiące z nich. Jak dodano, większość była wycelowana w obiekty na północy Izraela, ale część miała zaatakować środkową część kraju. W nalotach zginęły trzy osoby - poinformowało ministerstwo zdrowia Libanu.

Jak powiadomiła izraelska rozgłośnia wojskowa, poranna wymiana ciosów z Hezbollahem nie wpłynęła na uczestnictwo Izraela w negocjacjach o rozejmie w Gazie. W niedzielę w Kairze ma się odbyć kolejna tura rozmów na wysokim szczeblu. Do stolicy Egiptu udaje się izraelska delegacja, której przewodniczą szef Mosadu Dawid Barnea i dyrektor służby bezpieczeństwa Szin Bet Ronen Bar. USA wywierają naciski zarówno na Izrael, jak i Hamas, by przyjęły porozumienie kończące trwającą od ponad 10 miesięcy wojnę.