Jaguar Land Rover Limited (JRL), producent słynnych brytyjskich aut, wstrząsnął wczoraj polskim rynkiem kapitałowym. Kurs British Automotive Holding (BAH) spadał wczoraj o blisko 60 proc. i to przy bardzo dużych — jak na tę spółkę — obrotach. To reakcja na komunikat, w którym JRL wypowiedział British Automotive Polska (BAP), spółce z grupy BAH, umowę, na mocy której ta pełni rolę generalnego importera marek Jaguar i Land Rover w Polsce. Umowa przestanie obowiązywać 1 sierpnia 2020 r.



— Jesteśmy zszokowani decyzją firmy Jaguar Land Rover. Będąc jednym z najdynamiczniej rozwijających się dystrybutorów tej firmy w Europie oczekiwaliśmy, że nasza relacja biznesowa będzie kontynuowana w niezmiennym kształcie przez kolejne lata — komentuje Mariusz Książek, prezes British Automotive Holding.
Arkadiusz Miętkiewicz, wiceprezes spółki, odpowiadający za segment importerski, podkreśla, że dotychczasowa współpraca BAP i JRL przebiegała bez zarzutu.
— Od lat BAP z naddatkiem realizuje kolejne plany sprzedażowe, umacniając pozycję Jaguara Land Rovera na polskim rynku. Nie widzimy merytorycznych przesłanek do rozwiązania umowy. Zakładam, że decyzja o wypowiedzeniu umowy importerskiej z BAP jest elementem szerszych zmian w europejskiej polityce sprzedażowej Jaguara Land Rovera — ocenia Arkadiusz Miętkiewicz.
Do podobnych zmian już w Polsce dochodziło, np. w 2011 r., kiedy Grupa VW przejmowała samochodowy biznes od prywatnych polskich dilerów swoich marek, dążąc do scentralizowania systemu sprzedaży aut. Jak się okazuje, sytuacja BAP ma podobne podłoże. W rozmowie z „Rzeczpospolitą”, londyńska centrala JLR przyznała, że zmienia strukturę dystrybucji w Polsce. Sprzedażą będzie zarządzać bezpośrednio. Przedstawiciel koncernu dodał, że współpraca z BAH będzie kontynuowana. Obecny polski importer ma stać się częścią przyszłej, detalicznej sieci franczyzowej.
— Grupa BAH odpowiada dziś za niemal połowę sprzedaży dilerskiej JLR w Polsce. Naszą intencją jest nie tylko kontynuowanie, po 1 sierpnia 2020 r., działalności dilerskiej Jaguara Land Rovera, ale i dalsze umacnianie naszej pozycji w tym obszarze biznesu. Jestem przekonany o dalszej owocnej i zyskownej dla obu stron współpracy z JLR w tym obszarze — komentuje Arkadiusz Rutkowski, wiceprezes spółki, zarządzający siecią dilerską BAH.
Mariusz Książek podkreśla, że zamiarem Grupy BAH jest rzetelne wypełnianie obowiązującej do 1 sierpnia 2020 r. umowy importerskiej, w tym realizacja planów sprzedażowych na najbliższe dwa lata.
— Jesteśmy zdeterminowani, by w kolejnych okresach dalej umacniać pozycję Jaguara Land Rovera na polskim rynku — deklaruje Mariusz Książek.
BAH jest wyłącznym przedstawicielem na Polskę Jagura, Land Rovera i Aston Martina. W pierwszym kwartale tego roku BAH sprzedał w ramach działalności importowej 831 sztuk aut marek Jaguar i Land Rover, czyli o 36 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Sprzedaż do dilerów niepowiązanych kapitałowo wzrosła rok do roku o 25 proc., do 443 aut. Między styczniem a końcem lipca 2018 r. w Polsce zarejestrowano 694 jaguary (wobec 346 rok wcześniej) i 1068 land rovery (rok temu 730).
OKIEM ANALITYKA
Wycena nie uwzględniała kontynuacji umowy
KRZYSZTOF KUBISZEWSKI , analityk,Dom Maklerski Trigon
Reakcja giełdy na wypowiedzenie umowy BAH przez JLR jest raczej przesadna. Taką przecenę wyobrażałbym sobie, gdyby ogłoszono, że za dwa lata BAH zakończy działalność. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. BAH, poza tym, że jest importerem, ma też własną sieć salonów i serwisów, którą nieustannie rozwija. Po wypowiedzeniu umowy, nadal będzie sprzedawać i obsługiwać samochody. Przypomnijmy, że połowa wszystkich sprzedanych w Polsce aut JLR, sprzedaje się przez sieć dealerska BAH. W mojej ocenie wzrost sprzedaży aut oraz rozwój sieci pozwoli utrzymać dywidendę na nieco niższym niż obecnie poziomie nawet po wygaśnięciu umowy importerskiej.