Jak bateria, to z Pruszkowa

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2023-02-19 20:00

Spółka z portfela Grenevii, czyli dawnego Famuru, stawia w Pruszkowie fabrykę dużych baterii, szuka dostawców spoza Chin i szykuje się na rynkowe wzrosty.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak rozwija się rynek dużych baterii
  • komu Impact je sprzedaje
  • w jakich sektorach mogą mieć zastosowanie w przyszłości
  • jak pandemia i wojna wpłynęły na ten sektor
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W podwarszawskim Pruszkowie powstaje warta 120 mln zł fabryka baterii litowo-jonowych. Właściciel, czyli firma Impact Clean Power Technology z portfela Grenevii (dawna nazwa to Famur), nazywa ją gigafabryką, ale same baterie też będą giga. To tzw. heavy duty, wykorzystywane w segmencie autobusów i ciężarówek, a w przyszłości również w energetyce.

Rynek dużych baterii rośnie, rosnąć będzie również fabryka.

Grupowa praca nad fabryką.
Grupowa praca nad fabryką.
Nad projektem, wyposażeniem i finansowaniem nowej fabryki baterii pracują, od prawej: Bartłomiej Kras, prezes Impactu, Ireneusz Kazimierski, wcześniej wiceprezes Famuru, dziś wiceprezes Impactu, oraz Wojciech Derda, prezes Teamtechnik, która buduje linię produkcyjną.
MAREK POPOWSKI

Cel to miliard

- W pierwszym etapie nasze zdolności produkcyjne wzrosną o 100 proc., z 0,6 GWh do 1,2 GWh. Z produkcji ręcznej przejdziemy na linię zautomatyzowaną, początkowo jedną, ale z możliwością dostawiania kolejnych. Docelowo możemy urosnąć do ponad 4 GWh – zapowiada Bartłomiej Kras, prezes i współzałożyciel Impactu.

Linię produkcyjną buduje spółka Teamtechnik Production Technology, należąca do holdingu TDJ Tomasza Domogały, który kontroluje również Grenevię.

- Tak dużej linii produkcyjnej dla tej branży jeszcze nie budowaliśmy – mówi Wojciech Derda, prezes Teamtechnik.

Obecna fabryka Impactu opiera się wciąż na pracy ręcznej, ale na brak zamówień nie narzeka.

- Za nami najlepszy rok w historii. Nie możemy jeszcze ujawniać wyników, ale zgodnie z zapowiedziami przychody przekroczyły 250 mln zł. Cieszymy się, ale chcemy, żeby w perspektywie 2027 r. był to co najmniej 1 mld zł – podkreśla Bartłomiej Kras.

Mocny sojusz z Solarisem

Na takie wzrosty Bartłomiej Kras czekał długo i cierpliwie.

- Kiedy 17 lat temu współzakładałem firmę, w elektryczne samochody nie wierzył nikt. Dziś np. w Seulu taksówki są prawie wyłącznie elektryczne, a młody Niemiec do auta na diesel nawet nie wsiądzie, bo takie ma zasady – mówi przedsiębiorca.

20 lat temu Bartłomiej Kras obronił na Politechnice Warszawskiej doktorat z wodorowych ogniw paliwowych. W kolejnych latach, wraz zespołem, opracował projekt napędu wodorowego do mikrosamochodu elektrycznego Clic, potem projekt trójkołowego mikrosamochodu elektrycznego, SAM RE-Volt. Ten drugi doprowadził do etapu produkcji – 150 sztuk kupili klienci ze Szwajcarii i z Niemiec. Żartobliwie podkreśla, że z takim wynikiem firma była w 2008 r. największym producentem aut elektrycznych w Europie.

- Kryzys finansowy z 2008 r. zakończył tę przygodę, straciliśmy finansowanie i skoncentrowaliśmy się wyłącznie na bateriach – mówi Bartłomiej Kras.

W 2012 r. poznał Krzysztofa Olszewskiego, twórcę Solarisa, producenta autobusów. Miał wówczas plan uruchomienia produkcji autobusów elektrycznych, ale celował w baterie z Niemiec.

- Nie sprawdziły się i dał nam szansę. Na naszej baterii jego autobus pojechał, a współpraca z Solarisem trwa do dziś. To jeden z naszych najważniejszych klientów – podkreśla Bartłomiej Kras.

Banki same dzwonią

Rynek rozruszał się w 2018 r. Bartłomiej Kras wylicza, że większość rynku dużych baterii, tzw. heavy duty, to dziś autobusy, których w wersji elektrycznej produkuje się dziś w Europie już tysiące. Poza tym Impact sprzedaje baterie producentom maszyn górniczych, dużych robotów przemysłowych oraz tramwajów, zaczyna się też rozwijać rynek ciężarówek elektrycznych.

- Brak pieniędzy z KPO dla Polski sprawił, że polski rynek nowych autobusów elektrycznych znacznie spowolnił. Większość sprzedaży realizujemy więc za granicą – mówi prezes Impactu.

W skali Europy widzi ogromne przyśpieszenie transformacji w kierunku zerowej emisyjności, spotęgowane jeszcze przez wojnę w Ukrainie. W efekcie popyt na baterie rośnie.

- Rozwój rynku oraz wejście Grenevii do Impactu oznacza, że w końcu staliśmy się bankowalni. Jeszcze niedawno dostawałem od banków same decyzje odmowne, a teraz odbieram niezliczone telefony od tego sektora – opowiada Bartłomiej Kras.

Wielki odwrót od Chin

Zakłócenia w łańcuchach dostaw, spowodowane najpierw pandemią, a potem wojną, odcisnęły piętno na branży baterii.

- Brakowało chipów i ogniw, więc dziś po pierwsze - wszyscy mają duże zapasy, a po drugie – produkcja przenosi się z Chin do Europy. Naszym celem jest posiadanie stabilnego miksu dostawców chińskich i europejskich. Nie oznacza to z definicji wzrostu kosztów, ponieważ Chiny wcale nie są tanie, ponadto zapowiadają kontrolę i ograniczanie eksportu – tłumaczy Bartłomiej Kras.

Magazyny już za trzy lata

Baterie Impactu mogą mieć w przyszłości zastosowanie w energetyce, jako magazyny energii stabilizujące OZE.

- Inwestujemy w badania i rozwój, by magazyny stały się rentowne i by mogły oferować usługi np. arbitrażu na rynku energii. Sądzę, że rentowne inwestycje w tym sektorze będą możliwe najwcześniej za trzy lata – przewiduje Bartłomiej Kras.

Na razie Impact sprzedaje magazyny energii do projektów pilotażowych, realizowanych np. przez PGE i PKP Energetykę.

- Inwestujemy też w badania nad wodorem, by móc dostarczać rozwiązania np. dla taboru kolejowego – mówi Bartłomiej Kras.