Wystarczył chwytliwy tytuł na biznesowym portalu, aby Amerykanie rzucili się do inwestowania w spółkę MedBox, sprzedającą marihuanę do celów leczniczych. Wartość jej akcji urosła w tydzień o 3000 proc., a kapitalizacja — z 45 mln do 2,5 mld USD. Niespodziewanego „sukcesu” przestraszył się jednak zarząd MedBoksu i w komunikacie zachęca inwestorów do pozbywania się przewartościowanych, jego zdaniem, akcji. „Właściwa wartość akcji MedBoksu waha się między 5 a 10 USD, ale rynek zrobi, co zechce — napisał Vincent Mehdizadeh, założyciel spółki.
Tymczasem po zeszłotygodniowym szaleństwie inwestycyjnym akcje notowanej na nieregulowanym rynku spółki kosztowały aż 215 USD, by po uspokajających komunikatach zarządu zejść do około 100 USD. Skąd wziął się tak szalony popyt? MedBox zajmuje się sprzedażą leczniczej marihuany, przepisywanej najczęściej jako środek przeciwbólowy dla przewlekle chorych. Można ją kupić tylko na autoryzowaną przez lekarza przedpłaconą kartę w specjalnych automatach, dostarczanych przez MedBox do klinik i szpitali. Na terenie USA działa obecnie 130 automatów, ale w 2013 r. spółka planuje instalację jeszcze 40.
W tle opublikowanego na MarketWatch artykułu o inwestowaniu w legalną marihuanę znajdowała się informacja o kolejnych stanach, które legalizują posiadanie małej jej ilości. Właśnie zdecydowały się na to Waszyngton i Kolorado, w kolejce czekają następne. Mimo przestróg ekspertów, że nie warto lokować kapitału w towar zakazany na szczeblu krajowym, ciągle wielu jest takich, którzy wierzą w hasło: „na narkotykach zawsze zarobisz”. Zwłaszcza jeśli dzięki giełdzie nie musisz mieć ich fizycznie w kieszeni.