Jak pracując mniej, zdziałać więcej. Pięć wskazówek

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2024-03-17 20:00

Odkryj sposoby cieszenia się wolnymi wieczorami i życiem pełnym pasji bez tracenia szansy na menedżerskie sukcesy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ciężka praca i motywacyjne przemowy są nierozłączne niczym marchewka i groszek. Prelegenci, trenerzy i psycholodzy biznesu krzyczą do ciebie, żebyś wziął się w garść. „Legendy rodzą się z potu i łez!”, „Nie potrzebujesz talentu, tylko zapału wielkiego jak Mount Everest”, „Twojego celu nie obchodzi, że masz złamane serce lub kaca”. Ileż można? Po dwóch, trzech godzinach takich wystąpień inspiracyjne slogany zaczynają smakować jak czerstwy chleb.

Nie wierz tym, którzy wciskają ci, że maraton pracy bez snu i odpoczynku to wejściówka do klubu ludzi sukcesu. W świetle badań ciężka harówka to przepis na zawodową klęskę. Na każdego, kto dzięki wysiłkowi wspiął się na szczyt, przypada cała armia tych, którzy z powodu codziennej mordęgi doświadczają tylko zgagi, zmęczenia i niestrawności życiowej – osiągając przy tym niewiele więcej niż depresję. Po co to wszystko? Nawet jeśli dołączysz do grona zwycięzców, nagroda wcale nie musi być warta bólu. Gabinety psychiatrów pełne są wypalonych menedżerów.

Czy naprawdę da się pracować mniej, a zdziałać więcej? Sekretem jest mądrość w działaniu. Prezentujemy pięć porad, jak to osiągnąć.

1. Stosuj regułę 70 procent

Zapomnij o starym przekonaniu, że jeśli jesteś w czymś dobry, to powinieneś to robić sam. Oto przed tobą reguła 70 procent, która głosi, że to innym powinieneś przekazać część obowiązków, zaczynając od tych, które wychodzą ci najlepiej. Szef kuchni umie bezbłędnie przygotować pierogi, a jednak ich lepieniem zajmują się pracownicy. Postępuj podobnie. A kto będzie tym farciarzem, który przejmie od ciebie bajecznie proste zadania? Twój asystent czy może niższy rangą menedżer, który wykona je co najmniej w 70 procentach tak dobrze jak ty? Dzięki temu zyskasz czas na rozwój osobisty lub zasłużone chwile relaksu.

Czy nurtuje cię obawa, że projekt powierzony któremuś z podwładnych nie dorówna doskonałości, która jest twoją wizytówką? To naturalne. Jednak co tam perfekcja, gdy chodzi o efektywność, zdrowie i dobre samopoczucie. Zwrot z inwestycji twojego czasu? Bezgraniczny. A zaoszczędzone godziny możesz przeznaczyć na inicjatywy, które faktycznie zrobią różnicę. Więc pocałuj perfekcję w nos i witaj, wolny czasie!

Weź udział w konferencji “Diversity & Inclusion w biznesie 3”, 6 czerwca 2024, Warszawa >>

2. Wykorzystaj automatyzację

W ostatnich latach technologia stała się wirtualnym wsparciem liderów, tworząc świat, w którym mogą oddychać pełną piersią. Weźmy na tapet portale samoobsługowe, dzięki którym odejdzie ci masa papierkowej roboty – za ich pośrednictwem pracownicy składają wnioski urlopowe, aktualizują dane osobowe oraz zapisują się na szkolenia i kursy. Dla każdego szefa to jak znalezienie lampy Aladyna, ale zamiast dżina, dostajesz zestaw funkcji, które biorą na siebie ciężar administracyjny, byś miał więcej czasu na strategiczne rozmyślania przy filiżance kawy.

To niemal jak opisane wcześniej delegowanie, ale w przestrzeni cyfrowej, gdzie algorytmy z entuzjazmem zajmują się biurokracją. Rezultat? Możesz świętować wzrost efektywności, mając więcej okazji do skupienia się na tym, co naprawdę ważne, bez obawy o szybkie wyczerpywanie się twojej energii.

3. Ustanów priorytety

Jak jeszcze zredukować wysiłek i zyskać więcej czasu? Odstaw mikrozarządzanie na bok i zbuduj zespół superbohaterów, niezależnych i samodzielnych w działaniu. Przydzielając zadania, jasno określ zakres odpowiedzialności i wskaż priorytety, by uniknąć uwikłania się w drobiazgi i chaosu kompetencyjnego. Bez efektywnej komunikacji i odpowiednich szkoleń tego nie osiągniesz. A rekrutacja? Zaufaj własnemu instynktowi bardziej niż specjalistom HR, wybierając tych, którzy najlepiej wpiszą się w rolę twoich biznesowych avengersów. To podejście pozwoli ci zmniejszyć potrzebę ciągłego nadzoru nad projektami.

Przy okazji: posłuchaj o eksperymencie korporacyjnym, w którym szefowie zostali odcięci od swoich oddziałów, by sprawdzić, jak poradzą sobie one bez nich. Wyniki? Te zespoły, które radziły sobie dobrze, udowodniły, że ich dyrektorzy oferują im wystarczającą przestrzeń do swobodnego działania. W przypadkach gorszej efektywności pojawiały się dwa rozwiązania: zmiana lidera lub szkolenia wspierające rozwój kompetencji przywódczych. Pokazuje to, jak istotna jest umiejętność dawania autonomii i zaufania swoim ludziom.

4. Wróć do szkoły

Łatwo wytykać palcami niekompetentnych przełożonych, a trudniej zapewnić im porządne kursy podnoszące kwalifikacje – zwłaszcza takie, które przy mniejszym nakładzie pracy przynoszą lepsze efekty. Według danych kancelarii prawnej Winckworth Sherwood tylko 25 proc. pracodawców bierze byka za rogi i aktualizuje umiejętności swoich liderów. A 65 proc. tych, którzy nawet próbują, serwuje kursy mające więcej wspólnego z lekcjami tańca towarzyskiego dla seniorów niż z solidną edukacją menedżerską. Możesz być jednym z tych szczęściarzy, którzy trafili na firmy serwujące wiedzę na złotej tacy. Jeżeli jednak los nie jest dla ciebie łaskawy, szykuj się na solową wędrówkę po ścieżkach edukacyjnego ogrodu.

Przestań się chwalić dyplomem, który woła o aktualizację twojej wiedzy. Zagłębiaj się w najnowsze podręczniki, które zmienią twoje podejście do zarządzania. Zasuwaj na konferencje biznesowe, gdzie jednym uchem słucha się prelegentów, a drugim najnowszych plotek z konkurencyjnych organizacji. Zapisuj się na szkolenia, które mogą być bardziej ekscytujące niż najnowszy sezon ulubionego serialu. Owszem, niektóre są darmowe, jak próbki perfum w drogerii, ale te naprawdę wartościowe mogą wymagać otwarcia portfela szerszym gestem. Pamiętaj, to nie wydatek – to inwestycja w twoją osobistą markę. Każda wydana złotówka to krok bliżej do bycia biznesowym guru, który wzbudza podziw (i lekką zazdrość) wśród koleżanek i kolegów z branży.

5. Buduj kulturę współpracy

Samodoskonalenie i zdobywanie wiedzy są fundamentem, ale nie daj się im pochłonąć – przecież nie wszystko kręci się wokół ciebie. Biznes jest jak mecz piłki nożnej, tyle że zamiast bramki mamy zadowolonego klienta. Wyobraź sobie, że jesteś trenerem wyjątkowej drużyny. Twoja wiedza, pasja i charyzma mogą czynić cuda, ale to twoi gracze – pracownicy – biegają po boisku, strzelają i zdobywają punkty decydujące o awansie do wyższych faz rozgrywek. To oni są gwiazdami meczu, a ty... cóż, jesteś ich największym fanem i taktycznym geniuszem w jednym. Tak, znajdujesz się nieco w tle, ale przynajmniej nie musisz męczyć się na linii frontu.

Jako trener biznesowej reprezentacji staraj się zaszczepić ducha zespołowego – niech każdy czuje się jak ważny element w wielkiej drużynowej układance. Gdy tylko współpraca zacznie iskrzyć niczym świetlna girlanda na firmowej imprezie, będziesz mógł oddychać pełną piersią w przekonaniu, że ciężar gry nie spoczywa już tylko na twoich barkach.

Daj więc sobie spokój z tym ciągłym przebywaniem w biurze. Osiem godzin pracy dziennie to wystarczający limit. Rezerwuj wieczory i weekendy tylko dla siebie i swoich najbliższych. Możesz rozwijać swoje pasje – nawet jeśli to kolekcjonowanie dziwnych skarpetek. Możesz pojechać z dzieciakami na basen. Możesz wreszcie zatopić się w książce, która nie ma nic wspólnego z karierą lidera. I żadna z tych aktywności nie musi przeszkodzić ci w zostaniu korporacyjnym herosem. Pracuj, korzystając z energii innych. Pracuj inteligentnie, a nie ciężko. Pracuj, czerpiąc radość z tego, co robisz jakby od niechcenia.